niedziela, 29 stycznia 2012

@ MYŚL DNIA.   Rzetelne przestrzeganie zasad jest godne pochwały. Chyba, że zasady są złe, wtedy rzetelność staje się głupotą. 
A czasem i zbrodnią.
            *

środa, 25 stycznia 2012

Wolność ad acta


            Jeśli w Polsce zostanie przyjęty haniebny dokument o nazwie ACTA, ten blog wkrótce zniknie, tak jak tysiące innych. Jego autorzy i współautorzy  zostaną poddani odpowiedniej resocjalizacji, jako piraci, złodzieje i oszuści. Zainteresowanych przepraszam.  Nie sądziłem, że totalitaryzm powróci tak szybko, witany przez naszych Kochanych Przywódców.
            Żarty się powoli kończą. To już o jeden most za daleko. Niedługo rządzić będą nami kolejni Wielcy Bracia. Ludzie, którzy kochają pieniądze i nienawidzą wolności.
Do zobaczenia w nowym, wspaniałym świecie.

            ***

niedziela, 22 stycznia 2012


@ MYŚL DNIA.   Patrzę na teksty poniżej.
I na komentarze. Powtarza się w nich słowo "życie". A przecież mówiąc "życie" w istocie nie wiemy o czym mówimy.
            To nic dziwnego. Tak jest z każdym słowem. Rozumienie pojęć powstaje w trakcie mówienia o nich. Zanim czegoś nie powiemy, nie rozumiemy co chcemy powiedzieć. A kiedy powiemy, dalej nie rozumiemy.
            Może dlatego, że nie wiemy co to jest życie, tak z nim walczymy? Jakby nas  w ciemności napadł jakiś zwierz, nie wiemy jaki, ale gryzie i drapie, szarpie nas zębami i pazurami, zadaje ból. Może gdybyśmy wiedzieli co to jest, balibyśmy się go mniej. I nie walczylibyśmy tak rozpaczliwie z nim, z życiem. Mniej  byłoby wściekłości, wrzasku, rozpaczy, strachu. Bezsilnego miotania się w ciemnościach. Być może.
            Czasem chcielibyśmy usłyszeć o życiu to, co mówią właściciele psów: niech się pan nie boi, on(o) nie gryzie. On(o) panu nic nie zrobi. Tylko kto wierzy właścicielom psów?
           I skąd wziąć wiedzę o tym, co to jest "życie"? I czy musimy się go bać?
           *

sobota, 21 stycznia 2012

Teatr życia


        
            Metafora życia jako teatru. Jedna z najstarszych, bezustannie powtarzanych, "nośnych", zrozumiałych. Dlaczego jest tak popularna? Może dlatego, że to metafora najbliższa życiu. Może to wcale nie metafora, ale fakt?
            Życie jest teatrem. Dlatego rozumiemy i lubimy teatr jako instytucję, jako składnik naszej kultury: to przedłużenie życia. A życie to przedłużenie teatru. Dramaturg (nomen omen) Tom Stoppard powiedział: wyjście z jednej sytuacji jest wejściem w drugą. Jako dramaturg powinien powiedzieć: wyjście z jednego teatru jest wejściem do drugiego.        
            Może jest jeszcze jeden powód atrakcyjności rozumienia życia jako teatru:
teatr jest „na niby”. Jest grą, zabawą.
Więc - może życie też?

           ***

środa, 18 stycznia 2012

Życie bez pytań




            Życie można z grubsza podzielić na sytuacje, w których zadajemy pytania i szukamy odpowiedzi,  oraz na sytuacje, w których stawianie pytań jest zbędne. Zdarza się, że żadne pytanie nie zmieni niczego. Trzeba po prostu żyć i nie pytać.
            Buddyjska opowiastka mówi tak. Pewnego razu przeor klasztoru rozmawiał z dwoma kandydatami na mnichów. Pierwszego zapytał: „byłeś tu już kiedyś?”. „Nie”. „To napij się herbaty”. Drugiego zapytał: „byłeś tu już kiedyś?”. „Tak”. „To napij się herbaty”.
Starszy mnich przysłuchiwał się tym rozmowom. Potem zapytał: Mistrzu, czemu temu pierwszemu, który tu nigdy nie był, kazałeś się napić herbaty? A drugiemu, który powiedział co innego, też kazałeś się napić herbaty? Przeor popatrzył uważnie na mnicha i powiedział „Bracie!”.  „Tak mistrzu?” „Napij się herbaty”.
            * 
            Doświadczanie życia w jego całości wcale nie wymaga bezustannych dociekań, analiz i kwestionowania wszystkiego. Nie musimy dzielić świata na pytania i odpowiedzi, chlastać go na kawałki naszymi pojęciami, a potem próbować złożyć go w całość i nadać mu jakiś sens. To dlatego dawno temu, prywatnie, zdefiniowałem sobie buddyzm Zen jako zasadę: żadnych pytań – żadnych odpowiedzi.
            Proponuję ćwiczenie: przeżyć dzień, nie zadając żadnych pytań. Albo: rozmawiać z kimś przez pół godziny, nie zadając pytań i nie odpowiadając na pytania. Wydaje się wam, że to trudne, co? Napijcie się herbaty.

            ***

poniedziałek, 16 stycznia 2012

@ MYŚL DNIA.   Nie jest sztuką być zadowolonym i szczęśliwym optymistą, kiedy człowiek bez reszty ogłupi się złudzeniami i fikcjami na temat rzeczywistości, jakimś opium dla ludu jak naćpany narkotykami. 
Sztuką jest widzieć rzeczywistość jasno, bez różowych okularów, w całej realności i absurdzie - i być zadowolonym optymistą. 
          Chociaż, może ktoś, kto jest takim realistą i jednocześnie zadowolonym optymistą to po prostu… idiota?
          *

sobota, 14 stycznia 2012

Teraz


            
            Pamięć nigdy nie umiera. Tak. Zamienia się w system złudzeń na temat przeszłości. Przeszłość to złudzenie. W złudzenia nie warto się zagłębiać. Było – i nie warto.
            A przyszłość? Przyszłość to wyobrażenie. Oczekiwanie. Niepewność. Niewiadoma.
            Życie: pamięć i wyobraźnia. A pomiędzy nimi cienka, migotliwa szczelina, w której coś przepływa, jak strumyk wody. Bezbarwne, błyskotliwe, zmienne. Puste. Nie wiemy, czym jest. Mówimy na to: czas. Płynie. Tu i teraz. Płynie.
            Nie wspominaj. Nie wyobrażaj.
            Płyń. Czas daje ci wszystko, czego potrzebujesz.
Jesteś pusty. Otwórz się.
            Płyń.
           
            ***

wtorek, 10 stycznia 2012

@ MYŚL DNIA.   "Ostateczna rzeczywistość"? Dziwne określenie. Każda rzeczywistość jest ostateczna. Jest o, tu!
*

niedziela, 8 stycznia 2012

@ MYŚL DNIA.   Umysł to ruchomy labirynt, zbudowany z urojeń i krzywych luster. Kiedy do niego wchodzimy, dobrze jest związać się mocną nicią z czymś na zewnątrz.
*

piątek, 6 stycznia 2012

Doświadczanie doświadczenia



            Ludzie mylą wiedzę z doświadczeniem. W pewnym sensie to zrozumiałe. Jedno i drugie można nabyć. Pytanie: jak? Różnica jest taka, że wiedzę można kupić, bo jest towarem. Doświadczenia kupić nie można, trzeba je przeżyć. Pytanie czy doświadczenie można zastąpić wiedzą?
            Ci co sprzedają wiedzę mówią, że tak. Wiedza może się przydać zamiast doświadczenia. Jeśli wiesz, że we wnętrzu wulkanu jest parę tysięcy stopni ciepła, nie musisz już tego doświadczać osobiście – lepiej tam nie wchodź. W sumie dobrze. Ale czy każde doświadczenie warto zastąpić wiedzą? Czy zamiast doświadczać czytać książki albo oglądać filmy? A może od razu, radykalnie wskoczyć w świat wirtualny, który nam dostarczy (doświadczy?) sztucznie produkowanych doświadczeń? Technicznie to już możliwe, a postęp w tym obszarze jest prawie niewyobrażalny. Już dziś miliony ludzi spędzają godziny wpatrując się w telewizyjne i kinowe ekrany, żyją zanurzeni w komputerowym cyberświecie, w wirtualnej „immersji”, w wirealnym świecie symulakrów, fantastycznych gier i doznań, w jakimś second life któregoś rzędu czy poziomu. Przechodzą „na drugą stronę ekranu”. Czy to jest doświadczenie? Jest, ale jakie? Czy potrafimy (jeszcze) odróżnić te dwa doświadczenia? Jak się to ma do doświadczenia w świecie „naturalnym”? Czy taki jeszcze istnieje? Może ten „drugi świat” jest już po prostu lepszy? Może wkrótce nie będziemy chcieli z niego wrócić?  Dziwne, kiedyś ludzie bali się, że się przeniosą „na drugi świat”. Może niedługo, a będą się bali z niego wrócić.
            I znów pojawia się problem, co to jest doświadczenie „rzeczywiste”? Czym jest rzeczywistość?
            Rzeczywistość to oczywistość? –  ale oczywistości są tylko chwilowe, każda oczywistość za chwilę jest czym innym. Odporność na nasze działania i pragnienia („rzeczywiste to to co nie znika, kiedy przestaje się nam podobać”)  - ale nie zawsze, często rzeczywistość zmieniamy całkiem skutecznie. Stałość? – z tym jest najgorzej, bo stała jest tylko zmienność.
            Rzeczywistości więc doświadczamy, doświadczamy, a w końcu – i tak nic nie wiemy. I tak powinno być. Rzeczywistości się doświadcza. Albo ją zmienia. Wiedza niewiele ma z tym wspólnego.  
            Dochodzę do myśli, która może się wydawać niezbyt mądra, ale dla mnie przekonująca: sposobem poznawania doświadczenia jest doświadczanie go. Resztę można sobie darować.
Wiedzę można sobie kupić: najlepiej w postaci papieru, który poświadcza jak wiele wiemy i jacy mądrzy jesteśmy. Takie kupowane w instytucjach edukacyjnych papiery są dziś dość tanie. Miliony młodych ludzi kupują sobie dziś wiedzę: towar przereklamowany i przeterminowany. Ale uważają chyba, że lepiej to kupić niż myśleć. Ich wybór. Potem dziwią się, że nikt tej wiedzy nie chce od nich odkupić. Że nie chce im za nią dać etatu, pensji, pozycji, kariery.
Patrząc z ekonomicznego punktu widzenia: towar tani często nie jest wiele wart. Taka też jest wiedza. Za to doświadczenie – być może szybko rośnie w cenie. Wiedzy mamy po uszy. To rzeczywistość staje się towarem rzadkim.
Czy można gdzieś kupić rzeczywistość?

***

poniedziałek, 2 stycznia 2012

@ MYŚL DNIA.    Uzupełnienie do myśli poniższej: świata też nie rozumiemy. Ale możemy na niego wpływać. W jakim stopniu? Tego nie wiemy, bo nie rozumiemy świata. Gdybyśmy rozumieli, może wiedzielibyśmy, jakie są nasze możliwości wpływania na niego.
*