wtorek, 30 października 2012


@ MYŚL DNIA.    Wieloma dużymi polskimi firmami kierują menedżerowie, którzy nie wiedzą, czym różni się MBA od IBM. 
Właściwie nie ma to znaczenia. I tak nie dysponują ani jednym, ani drugim.
           
            *

niedziela, 28 października 2012


@ MYŚL DNIA.   Kiedy na stronie internetowej widzę gębę polityka X (niech każdy sobie wstawi nazwisko własnego faworyta) klikam w przycisk wstecz i wyskakuję z tej strony. Jakość stron internetowych powinna być mierzona łatwością wychodzenia z nich.

            *

wtorek, 23 października 2012

Dajcie mi dźwignię



            Podobno Archimedes powiedział, że gdyby miał dostatecznie długą dźwignię i punkt podparcia, to podważyłby Ziemię. Nie wiem po kiego diabła nam podważanie Ziemi. Prędzej rozwalimy ją w kawałki, zatrujemy, spalimy albo zniszczymy w inny sposób. Pracujemy nad tym ciężko od wieków a postępy widać.
            To co jest ludziom potrzebne, to dźwignia, która podniosłaby na wyższy poziom ich moralność. Gdyby stworzyć taką dźwignię... osiągnąć w moralności taki poziom jaki osiągnęliśmy w fizyce, mechanice, informatyce i innych technologiach. Stworzyć dźwignię moralności równie skuteczną, jak dźwignia fizyczna.
            Jak stworzyć tę dźwignię moralności?  I gdzie jest punkt podparcia, na którym możemy ją oprzeć? To są pytania, które wcześniej czy później będą nie do ominięcia w historii ludzkości. Wiemy o tym, że ich nie unikniemy, ale udajemy, że te pytania można jakoś ominąć. Nie można. A jeśli na te pytania nie odpowiemy poprawnie – czyli skutecznie - to może będą one ostatnimi pytaniami w naszej dziwnej ludzkiej historii. Historii, która skończy się znakiem zapytania. Już bez odpowiedzi.
            Dźwignia moralna byłaby największym wynalazkiem człowieka. Ludzie, pomóżcie ją zbudować! Podważymy wtedy naszą moralność – i ocalimy Ziemię.

            ***

sobota, 20 października 2012


@ MYŚL DNIA.    Nie jest ważne dokąd podróżujemy, gdzie bywamy, czy i jakie miejsca odwiedzamy.
Przez całe życie jesteśmy tylko w jednym miejscu, zawsze tym samym, z którego nigdy nie wychodzimy, nigdy go nie opuszczamy - dopóki żyjemy. To miejsce nazywa się ja.
            *

środa, 17 października 2012


@ MYŚL DNIA.   Są ludzie którzy zieją taką miłością bliźniego, aż bliźni muszą uciekać, 
żeby się nie otruć.

            *

wtorek, 16 października 2012

Gry i zabawy



            W naszym świecie jest mnóstwo różnego rodzaju gier, zabaw, sportów, rywalizacji, teatrów, symulacji, gier komputerowych, wirtualnych: czegoś, co jest udawane, na niby. To treści naszej kultury. Jednak naprawdę jest tylko jedna gra, w którą gramy co dzień. To życie tu i teraz. Tylko ta gra się liczy. Tylko w tej grze możemy naprawdę przegrać lub wygrać - choć nie wiemy co jest przegraną, a co wygraną.
            Jakiekolwiek Second life to bzdura. Nigdy się do niego nie przeniesiemy. Jest tylko First life. To, które jest tu i teraz. Kto tego nie rozumie, przegrywa walkowerem. Są ludzie odnoszący sukcesy w grach wymyślonych, kulturowych: sportowcy, aktorzy, pisarze, poeci, naukowcy, kompozytorzy – którzy przegrywają w konkurencji zwanej życiem, w grze jedynie realnej: choć nie wiadomo, co to znaczy?
            Prawdziwi zwycięzcy to ci, którzy wygrywają w tym życiu, nie w grach i zabawach.
Jednak, gra zwana życiem jest szczególna. W przeciwieństwie do innych gier nie ma w niej reguł ustalonych z góry. Te reguły są bezustannie  dyskutowane, negocjowane, zmieniane i poprawiane. Podobnie z wygraną i przegraną w grze. Co jest sukcesem, co klęską? Każdy, kto gra w życie, ma swoje wyobrażenie tego, co to znaczy wygrać i przegrać w tej grze. Jest jakaś maksymalna wygrana A i maksymalna przegrana Z. Ale czym są? Tego nie jesteśmy pewni. O tym rozmawiamy, spieramy się w trakcie gry. Czy można wygrać w grze, w której nie wiemy co jest wygraną?        
            To właśnie jest ciekawe w grze, która nie jest ani first life, ani second life. To super life. Największa gra, w jaką możemy zagrać.              
            Ruletka życia. Obstawiajmy, panie i panowie! Kółko – jeszcze - się kręci! Wszystko jeszcze jest do wygrania – bo przecież nie wiemy, co to jest to „wszystko”. Niech nikt nie mówi, że przegrał życie: nie wiemy na czym polega przegrana. Wygrana zresztą też. Gramy!
            Faites vos jeux, SVP! 

            ***

środa, 10 października 2012


@ MYŚL DNIA.    Wiedza to jakieś wyobrażenie, dzięki któremu osiągamy coś konkretnego w realnym świecie. Wszystko inne to złudzenie wiedzy.
Inaczej: wiedza to rodzaj skutecznej wyobraźni. Wyobraźnia, która daje efekty. Wiedza to nie odzwierciedlenie rzeczywistości, lecz jej projekt.
            *

czwartek, 4 października 2012

Ustępowanie



            Podobno przysłowia są mądrością narodów. Myślę, że głupotą narodów również. Mamy w Polsce rewelacyjne powiedzenie – przysłowie: „ustąp głupiemu”. Gdyby to brać dosłownie to mamy idiotyzm w stanie czystym, zasadę samobójczą. Najkrótszy przepis jak popełnić polityczne i cywilizacyjne seppuku. Z drugiej strony, może ta zasada jest kluczem do naszej polskiej kultury i historii? Może fakt, że jesteśmy narodem który dostawał w dupę od wszystkich naokoło, który był bity, okupowany, wykorzystywany, rozkradany i oszukiwany, bierze się z przestrzegania tej – prawda, że prostej – zasady? Kilkadziesiąt razy w roku świętujemy przegrane bitwy i wojny, nieudane powstania, klęski i prześladowania. Nie umiemy wygrać żadnego poważnego meczu w piłkę, techniki uczymy się od Chińczyków, naukę importujemy z USA bo własnej nie jesteśmy w stanie stworzyć.
            Żaden zdolny Polak nie zrobi dla swojego kraju nic dobrego jeśli wcześniej nie ucieknie z niego gdzie pieprz rośnie i tam może zostać wybitnym i docenianym, a co ważniejsze: efektywnym. Może to proste: musiał w swoim kraju ustąpić głupiemu, albo całemu stadu głupich? I tak to trwa od wieków? Mądrzy uciekają, głupi zostają. Ustępujemy im miejsc, a oni je zajmują. Dlaczego nie? Może oni nie są tacy głupi? W Polsce głupi nauczyli się, że można żyć jak bażant wcale nie będąc mądrym. Są tego pewni. Efekty widać. Czy to idiotyczna mądrość naszego narodu jest źródłem tych efektów?  
            Podstawowa zasada przystosowania, przetrwania, jest taka: wspieraj to, co cię wspiera, niszcz to, co cię niszczy. Inaczej: wyeliminujmy głupich, albo oni wyeliminują nas. Brzmi mocno, ale tak to działa. Ustępowanie głupim to samoeliminacja, metoda samobójcza.
Takiej zasady nie ma chyba – oprócz Polaków - żaden naród. Są bogate, cywilizowane kraje, narody, które są tolerancyjne wobec wszystkich: ludzi różnych płci, ras, religii, poglądów politycznych, orientacji seksualnych…  żaden nie posunął się w tolerancji tak daleko jak my, Polacy: tylko my ustępujemy głupim. Tylko my tolerujemy głupich, więcej: wspomagamy ich i wspieramy. Ustępujemy im. Może  po prostu lubimy głupich?  Efekty widać, od wieków.
            Wszędzie na świecie ludzie rozumieją, że dawanie szansy i możliwości działania ludziom mądrym, kreatywnym, prospołecznym, to droga do wspólnej korzyści i rozwoju. U nas inaczej: my, Polacy, mamy jak zwykłe własną szkołę tworzenia „kapitału ludzkiego”, szkołę prostą i  - jak cały świat widzi – skuteczną, opartą na zasadzie prostej jak cep: ustąp głupiemu. 
            *
            Nadzieja w tym, że może nie wszyscy będą tej zasady przestrzegać, że wśród rosnącej liczby polskich głupców znajdzie się paru mądrych, którzy jakoś zablokują zasadę „ustąp głupiemu”, zmienią nasze narodowe mądrości.
            W teorii organizacji używa się dziś często metafory „organizacyjnego DNA”. Oznacza to pewien głęboki system przekonań i zasad, który kształtuje całość organizacji tak, jak biologiczne DNA kształtuje żywy organizm. Jeśli organizacyjne (albo kulturowe) DNA jest uszkodzone – produkuje niesprawną organizację, albo chory, debilny naród. Może w polskim kulturowym DNA jest taki chory fragment, sekwencja, która mówi „ustąp głupiemu”? Czyli kulturowa wada genetyczna. Można by ją usunąć przez jakąś genetyczną manipulację, usunięcie tego nieszczęsnego fragmentu, zastąpienie go czymś innym.
            Może wtedy, po kilku wiekach, nasz wspaniały naród będzie nieco mniej tolerancyjny wobec głupich, a za to będzie mądrzejszy? Może zrobimy jakieś udane powstanie (najlepiej przeciwko sobie samym) i wygramy je? Może zbudujemy nowoczesny polski samolot albo komputer? Wyślemy pojazd na Marsa? Stworzymy sprawny system komunikacji w miastach? Polskie uczelnie wyskoczą z piątej setki w rankingach do pierwszej pięćdziesiątki? Może jakiś polski uczony dostanie Nobla? Może przynajmniej Anty-nobla? Może nawet wygramy w piłkę z Niemcami, albo – pomarzyć dobra rzecz –  z Hiszpanami!?
            Możliwe. Musielibyśmy najpierw wychowywać polskie dzieci od małego tak, aby przestrzegały bez litości innej prostej zasady: "głupi chce rządzić? kopnij głupiego w mordę!" Powtarzam: bez litości. Może taki nowy fragment polskiego DNA mógłby pomóc?
            Pomyślicie: co za mrzonki, ale dureń! To niemożliwe. Tak, tak, macie rację, to głupoty. Ale po co ta złość? Pamiętajcie: głupiemu trzeba ustąpić.
            *
            Są narody, w których mądrzy systematycznie eliminują głupców i mają do tego odpowiednie narzędzia. Te narody stają się mądrzejsze i silniejsze. Są też narody, w których mądrzejsi ustępują głupim i są przez nich stopniowo eliminowani. Te narody stają się głupie i słabe. Po pewnym czasie narody silne eliminują narody głupie tak, jak kiedyś wyeliminowały głupców u siebie.
            Może w historii ludzkości jest taka zasada: społeczeństwa, które dobrowolnie ustępują głupim, wcześniej czy później będą musiały, wbrew swojej woli, ustąpić mądrym. My właśnie ustępujemy.
            I to w historii jest pocieszające.
           
            ***