piątek, 23 marca 2012

Szukając Prosiaczka

Poznaj sam siebie. I co dalej?
Sławomir Mrożek
            Istnieje pewna metoda, o starożytnym rodowodzie, darzona niezwykłą estymą. Może dlatego, że jest stara. Tak jakoś jest, że jak coś jest stare, to uważamy, że mądre. Wbrew rozsądnemu powiedzeniu „stary a głupi”. Metoda o której myślę jest stara, bardzo stara.
            Mam na myśli tak zwaną introspekcję, „patrzenie w siebie, do własnego wnętrza”.  Metodę wymyślono setki (raczej tysiące – w starożytnych Indiach) lat temu i wciąż uważana jest za niezwykłą, cudowną drogę poznania: siebie, umysłu, duszy (krótko, wszystkiego co „wewnątrz nas”, „intro”).  
            Introspekcja to zaglądanie do naszego umysłu, czyli, jak dziś uważamy, w ostateczności – do mózgu, który jest tego umysłu nośnikiem i wytwórcą.
            Mózg jest dość skomplikowany, prawda? Ma trochę tych neuronów, synaps, połączeń, neurohormonów...  Jeśli narząd tak skomplikowany możemy przejrzeć na wylot przy pomocy introspekcji, zaglądania w siebie - to tym bardziej narządy inne, jakby bardziej prymitywne, cóż  - zwykłe flaki. Wniosek?
            Zachęcony powodzeniem i szacunkiem, jakim cieszy się introspekcja, stawiam propozycję. Otóż, poprzez introspekcję możemy badać nie tylko mózg ale także inne narządy. Można by introspekcyjnie zagłębić się w naszą wewnętrzną anatomię, obejrzeć stan żołądka, nerek, wątroby, śmiało dać mentalnego nura w pęcherz moczowy,  jelito grube i dalej (może nawet wyjść z drugiej strony??) ... co za perspektywy! Przełom w medycynie! To byłyby diagnozy! Niskie koszty, wygoda, w zasadzie autodiagnoza, skanowanie całego organizmu od stóp do głów. To mogłoby uratować nasz narodowy fundusz zdrowia przed nieuchronnym, jak się wydaje, bankructwem.

            Piękne idee! Jednak jest pewien problem, mianowicie, kwestia  wartości, mocy poznawczej introspekcji. Sądzimy, że przy jej pomocy odkrywamy nasze głębokie, ukryte myśli, uczucia, wspomnienia, nasze „ja” i przedziwne historie dziejące się w wewnętrznym, ukrytym świecie „duszy”. Ba, więcej, wywlekamy i oświetlamy najgłębsze motywy i mechanizmy naszej duszy! Przyczyny, źródła tego, jacy jesteśmy. Jak to pięknie mówią psycholodzy, przez introspekcję, samoobserwacje, itp. docieramy do „nieświadomych pokładów umysłu”. 
            Toż to chyba jakieś psychologiczne górnictwo, czyli, obowiązkowo dodając magiczne słowo „psyche” -  psychogórnictwo. (Pomyślcie o górnictwie. Niee, górnictwo, to prymityw, bzdura, nuda, jakieś kopidoły ryjące w ziemi).
            A psychogórnictwo? Noo, to tak, to jest coś, magia duszy działa, psyche robi swoje! Drążenie pokładów duszy. Zapuszczanie do wewnątrz spojrzenia, które niczym promień lasera przenika mroki nieświadomości i ujawnia wszystko, co w niej perfidnie ukryte, wyparte, stłumione... Psychologia: kombajn tnący pokłady nieświadomości skuteczniej niż kombajn na przodku w kopalni.
            Introspekcja dociera do źródeł czystej, ekologicznej energii, znacznie lepszej niż węgiel. W Polsce węgiel się kończy, na szczęście mamy jeszcze te pokłady umysłu. Energie duszy. Możemy je eksploatować bez końca, łatwo, bezpiecznie. Oto siła introspekcji, potęga psychogórnictwa!
            Niestety, szkoda, w tych pokładach drążonych dzielnie przez psychogórników niewiele znajdujemy.
            *
            Cóż, jakby to powiedzieć: to chyba nie działa w ten sposób.
            Moim zdaniem istotę introspekcji najlepiej ujął autor Kubusia Puchatka. Może przypomnijmy sobie to dokładnie, bo warto:

„Pewnego dnia, gdy Puchatek nie miał nic do roboty, pomyślał, że warto byłoby coś zrobić. Więc postanowił pójść do Prosiaczka zobaczyć, co Prosiaczek porabia.  Śnieg wciąż sypał z nieba, gdy Puchatek dreptał po białej ścieżynce leśnej i idąc wyobrażał sobie, że zastanie Prosiaczka w domu, grzejącego sobie pięty przy kominku. Ale jakże się zdziwił, gdy zobaczył, że drzwi jego mieszkania są otwarte. Im bardziej zaglądał do środka, tym bardziej Prosiaczka tam nie było.
    - Wyszedł - powiedział smutno Puchatek - ot co.  Nie ma go w domu. Będę więc musiał odbyć Przechadzkę Zadumy sam. Masz ci los!
    Ale nim poszedł, pomyślał sobie, może by tak bardzo mocno zastukać do drzwi, żeby się całkowicie  upewnić... I gdy czekał na to, żeby Prosiaczek się nie odezwał, podskakiwał sobie dla rozgrzewki i gdy tak sobie podskakiwał, przyszła mu nagle do głowy nowa mruczanka, która mu się wydawała Dobrą Mruczanką, taką, którą się mruczy ku Pokrzepieniu Serc.”


            Tak, doświadczenie Kubusia jest jedyne w swoim rodzaju i jak najbardziej nadaje się do zwięzłego opisu introspekcji, jako szukania we wnętrzu siebie. I nie tylko. Powtórzmy opis tego doświadczenia: Im bardziej Puchatek zaglądał do środka, tym bardziej Prosiaczka tam nie było.
            Książki dla dzieci są mądre, tylko dzieci, zamiast je czytać i samodzielnie o nich myśleć, są zmuszane do kształcenia się w szkołach, gdzie na przykład  uczą się o introspekcji, o tym co poeta miał na myśli, kiedy...  i tak dalej.
            Kubuś miał, jak wiemy, mały rozumek (stwierdzono to oczywiście przy pomocy testów inteligencji i „testów analitycznych”), niemniej posługiwał się określoną logiką, zrozumiałą dla większości z nas. Tę logikę można opisać następująco.
            Najbardziej szukamy tego, czego nie ma. Słusznie. Po co mielibyśmy szukać tego, co jest? Jeśli nie znajdujemy, szukamy tym bardziej, żeby się całkowicie upewnić.
            *
            Introspekcja jest wciąż postulowana, świadomie lub nie, w różnych „szkołach” psychologii, terapiach, metodach samodoskonalenia. Psychologia to sztuka pukania w drzwi, za którymi nikogo nie ma. Pukamy, zaglądamy – a tam nic. Pusto. Nikogo nie ma. Jeśli ktoś był, to wyszedł, jest na zewnątrz.
            Prosiaczek wyszedł... niewiadomo czy wróci. Życie nie zawsze jest tak pogodne i szczęśliwe jak książki dla dzieci.
            Ale, tak jak Puchatkowi, pozostają nam mruczanki. Możemy je sobie nucić praktycznie zawsze i zawsze działają. Ku pokrzepieniu serc. Mruczanek jest na świecie mnóstwo, można wybierać albo wymyślać własne.
            Ja wymyśliłem mruczankę trochę inną niż ta w Kubusiu Puchatku, jednak opartą mocno na logice Puchatka. To leci tak:

Jeśli Prosiaczka nie ma, to znaczy, że jest.
Choć tu Prosiaczka nie ma, ogólnie jest.
Im bardziej go tu nie ma, tym bardziej jest.
Prosiaczka tutaj nie ma.
Więc jest
więc jest
więc jest.


Podłóżcie sobie do tego melodię, albo wymyślcie własną, i nućcie, nućcie mruczanki.

        *
ps. Jako ludzie wykształceni, nawykli do abstrakcyjnego myślenia, wiemy, że „Prosiaczek” to jakaś niewiadoma, określenie ogólne, pod które możemy sobie wstawić cokolwiek. Na przykład  „ja” , albo „szczęście”,  „sens”, albo...  co tam chcecie. Nucąc o Prosiaczku, myślmy o tym, czego szukamy.  Myślę, że Prosiaczek wkrótce powróci.
            I razem zjemy nasze małe co nieco.

            ***

19 komentarzy:

  1. Marku ,pojebałoo cię czy co?

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam takiego małego niespełna trzyletniego człowieczka, oczywiście bardzo mi bliskiego. Ten mały Ktoś zawsze gdy czytam mu bajkę o kokoszce smakoszce, nie za bardzo jest zainteresowany absurdalnym wywodem o tym co lubi jedna kura, a czego nie lubi druga, ale tym, że na obrazku na ostatniej stronie książeczki jest pajęczyna na płocie, a nie ma pająka. A skoro jest pajęczyna, to musiał być i pająk! Im bardziej go nie ma, tym bardziej jest... Piękne!
    Jestem szczerze wzruszona tym synchronizmem. Dla mnie to dowód, że mamy do czynienia z jakimś fragmentem prawdy. Prawdy również o tym, że jest z nas banda psychogórników:) co myślą, że wiedzą czym jest inteligencja, bo stworzyli setki jej definicji. Że można znaleźć jakąś jednoznaczną odpowiedź i paradygmat, coby ktoś psychobełkoty uznał za naukę. Nasz umysł jest twórczy. I im głębiej drążymy tym kilofem, tym więcej znajdujemy jego "wytworów". To piękne i fascynujące, ale co poniektórym trzeba wytłumaczyć różnicę pomiędzy pająkiem, który zostawił pajęczynę i pająkiem, którego nie ma...
    K.

    OdpowiedzUsuń
  3. nie pojebało go ,wreszcie mówi "do rzeczy"....#

    OdpowiedzUsuń
  4. ...cieszę się niezmiernie , że jest ktoś taki jak Marek. Faktycznie , bycie z człowiekiem jest narkotykiem.Podziwiam,że jeszcze chce mu się o tym i tamtym pisać. Kurwa (to przerywnik) ....Jestem ,jestem Grażynko,moje słoneczko! Spotkamy się " tu albo tam" ......@

    OdpowiedzUsuń
  5. ...Kubuś Puchatek,łza się w oku kręci...
    Łukaszek kupił sobie inne tłumaczenie Kubusia i to nazywało się Fredzia Phi Phi i to był już zupełnie inny świat...
    Jurek,nie jesteś stary tylko nagle przypomniałeś sobie,że Kubuś Puchatek jest urokliwy i baaaardzo mądry i nie robi żadnej kariery naukowej aby innym pokazać ich braki ale jest mądry dla SIEBIE i nikomu nie narzuca tej swojej filozofii...
    .....po prostu jest i żyje i jak go wykąpali to szukał najbliższej kałuży żeby się wytarzać i znowu być SAMYM SOBĄ ....i żeby wszyscy to widzieli,że znowu jest brudny albo szary albo może odzyskał utraconą barwę ...
    jak kto woli...
    Grażyna

    OdpowiedzUsuń
  6. ...chciałam tylko dodać,że mój wpis wcale nie był odpowiedzią na wpis Jurka,
    Marek zamieścił ostatnie trzy wpisy razem dopiero dzisiaj rano...
    ....jeżeli jesteśmy przy bajkach,to może czytałeś Eragona? ,zdaje mi się,że porozumiewamy sie jak Eragon i Shapira,pytanie kto jest Eragonem a kto Shapirą.... mam pewne podejrzenie
    Grażyna

    OdpowiedzUsuń
  7. Helmut wszedł introspektywnie w samego siebie. Ominął serducho, bo zdrowe, żołądek, bo kropli nie używa, nereczki, bo w nocy nie wstaje siusiać, wątróbkę, bo po kolacji nie boli, tak jak woreczek i trzustka, ale gdy miał już ku końcowi, utknął w jelicie grubym, nie z powodu, że nie wiedział co mistrz myślał gdy tworzył to dzieło, zachęcające nas do komentowania walenia w drzwi Prosiaczka, ale co jadł. Mistrz czy Puchatek? Obydwaj. Musieli jeść coś różnego, skoro Prosiaczek musiał wyjść, a Puchatek przyjść. Jeszcze coś innego Mistrz. Co jada Mistrz? Mistrz jada nas, a my staramy się udowodnić, że jesteśmy w sosie własnym, czasem z pieczarkami lub po myśliwsku, ale nie wiadomo czy jesteśmy jego biesiadnikami, czy małym co nieco.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mistrz nas tylko "nadgryza" i puszcza,bo co za przyjemność,jak nas potraktuje jako "małe co nieco" to dostanie niestrawności i straci swoje "myszki" a już je przecież polubił i z lubością patrzy jak jego myszki od czasu do czasu sobie skubią ogonki i nie tylko,taki sobie ,wyrozumiały o ogromnym sercu Mistrz albo Guru Marek
    Grażyna

    OdpowiedzUsuń
  9. .... pier... e garnki Zupa się gotuje a garnek to p .......i .Obojętność.Pustość garnka jest wieczna. Pierdu,pierdu- a może by tak roz.....ć garnek ! Co Wy na to?.....#

    OdpowiedzUsuń
  10. ...mam wrażenie,wrażenie ma,że jak coś chlapnę to następuje cisza , ....garnek też może być zbudowany ze słów:kiedyś zapytałem co znaczy "konstrukt" od zawsze,albo nigdy, albo pustka albo wieczność i t d.To coś w rodzaju "paradygmatów" stanowiących o wymiarach "garnka" Powtarzam się - chętnie bym ten "garnek" rozbił!....#

    OdpowiedzUsuń
  11. chęć rozbicia garnka jest zrozumiała, każdego to czasem nachodzi. Tylko po co? garnki się same rozlatują, trzeba poczekać.

    OdpowiedzUsuń
  12. ...nie ma jak to stoicyzm -co?....# po co ?,- a masz tyle "czasu"....? ...# może by jednak pokusić się o odpowiedź,....# (ale to jest pracownia -czyż nie tak ) ...wiem że te rzeczy same przemijają jak je zostawić w spokoju.....# i co ?...#

    OdpowiedzUsuń
  13. ..przepraszam ,sam siebie "postawiłeś w takiej roli" ...#

    OdpowiedzUsuń
  14. ....a ja powiem tak:"przyjemnie kłaść sobie na dupę kompres"....i to ciepło i miło! Ha ,ale co z tego. Wszystko,nie tak ?.Czepiłem się słów,i dobrze.Od 'zawsze' To takie słowo "krytyczne" .rozumiesz to ,bo ja nie. Są też inne....."lubię nasze rozmowy".... Najbardziej "lubię " wywody wzniosłe, u podstaw których są tzw"aksjomaty" .Wszystko niby gra a jednak to pustosłowie.....#

    OdpowiedzUsuń
  15. nasze rozmowy i "wywody wzniosłe" przypominają szukanie złota. Żeby znaleźć jakieś ziarnko, trzeba przepłukać tony błota i różnych śmieci ("pustosłowie").
    Poszukiwacze złota przynajmniej potrafią odróżnić złoto od żwiru. A my? skąd wiemy co jest złotem, a co g......? My chyba szukamy kryteriów odróżniania jednego od drugiego. A w ogóle wiemy, że takie są?

    OdpowiedzUsuń
  16. ...dobre określenie! jak działasz a nie gadasz to wiesz ! {chyba to Twoje stwierdzenie} Działanie -tak ,wtedy żyjesz a nie jesteś udawanym trupem!...#

    OdpowiedzUsuń
  17. ....co nam pozostaje? Mieszanka wiedzy i bycia,tak ,tak.Wiedza? ha Gówno warte,Bycie ? to lęk.Potrafisz?Nie przypuszczałem,że do takiego stopnia.Ale spokojnie ,to co mnie "broni" to bezsilność.Nie jest to fajne? kurewska świadomość,.....#

    OdpowiedzUsuń
  18. ....a teraz pozytywnie,prosiaczek jest prosiaczkiem- czyż nie tak, i niech tak na razie pozostanie,czyż nie tak! Na razie dobranoc!Marek niestety nie odpowiedział-no bo i co miał powiedzieć?? Ale dużo mówicie ,to ja ,osiołek.....#

    OdpowiedzUsuń
  19. Otóż to. Bo i co miał powiedzieć? To jest dopiero pytanie. Czy jest coś do powiedzenia... ?!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.