Ludzie mylą wiedzę z doświadczeniem. W pewnym sensie to zrozumiałe. Jedno i drugie można nabyć. Pytanie: jak? Różnica jest taka, że wiedzę można kupić, bo jest towarem. Doświadczenia kupić nie można, trzeba je przeżyć. Pytanie czy doświadczenie można zastąpić wiedzą?
Ci co sprzedają wiedzę mówią, że tak. Wiedza może się przydać zamiast doświadczenia. Jeśli wiesz, że we wnętrzu wulkanu jest parę tysięcy stopni ciepła, nie musisz już tego doświadczać osobiście – lepiej tam nie wchodź. W sumie dobrze. Ale czy każde doświadczenie warto zastąpić wiedzą? Czy zamiast doświadczać czytać książki albo oglądać filmy? A może od razu, radykalnie wskoczyć w świat wirtualny, który nam dostarczy (doświadczy?) sztucznie produkowanych doświadczeń? Technicznie to już możliwe, a postęp w tym obszarze jest prawie niewyobrażalny. Już dziś miliony ludzi spędzają godziny wpatrując się w telewizyjne i kinowe ekrany, żyją zanurzeni w komputerowym cyberświecie, w wirtualnej „immersji”, w wirealnym świecie symulakrów, fantastycznych gier i doznań, w jakimś second life któregoś rzędu czy poziomu. Przechodzą „na drugą stronę ekranu”. Czy to jest doświadczenie? Jest, ale jakie? Czy potrafimy (jeszcze) odróżnić te dwa doświadczenia? Jak się to ma do doświadczenia w świecie „naturalnym”? Czy taki jeszcze istnieje? Może ten „drugi świat” jest już po prostu lepszy? Może wkrótce nie będziemy chcieli z niego wrócić? Dziwne, kiedyś ludzie bali się, że się przeniosą „na drugi świat”. Może niedługo, a będą się bali z niego wrócić.
I znów pojawia się problem, co to jest doświadczenie „rzeczywiste”? Czym jest rzeczywistość?
Rzeczywistość to oczywistość? – ale oczywistości są tylko chwilowe, każda oczywistość za chwilę jest czym innym. Odporność na nasze działania i pragnienia („rzeczywiste to to co nie znika, kiedy przestaje się nam podobać”) - ale nie zawsze, często rzeczywistość zmieniamy całkiem skutecznie. Stałość? – z tym jest najgorzej, bo stała jest tylko zmienność.
Rzeczywistości więc doświadczamy, doświadczamy, a w końcu – i tak nic nie wiemy. I tak powinno być. Rzeczywistości się doświadcza. Albo ją zmienia. Wiedza niewiele ma z tym wspólnego.
Dochodzę do myśli, która może się wydawać niezbyt mądra, ale dla mnie przekonująca: sposobem poznawania doświadczenia jest doświadczanie go. Resztę można sobie darować.
Wiedzę można sobie kupić: najlepiej w postaci papieru, który poświadcza jak wiele wiemy i jacy mądrzy jesteśmy. Takie kupowane w instytucjach edukacyjnych papiery są dziś dość tanie. Miliony młodych ludzi kupują sobie dziś wiedzę: towar przereklamowany i przeterminowany. Ale uważają chyba, że lepiej to kupić niż myśleć. Ich wybór. Potem dziwią się, że nikt tej wiedzy nie chce od nich odkupić. Że nie chce im za nią dać etatu, pensji, pozycji, kariery.
Patrząc z ekonomicznego punktu widzenia: towar tani często nie jest wiele wart. Taka też jest wiedza. Za to doświadczenie – być może szybko rośnie w cenie. Wiedzy mamy po uszy. To rzeczywistość staje się towarem rzadkim.
Czy można gdzieś kupić rzeczywistość?
Czy można gdzieś kupić rzeczywistość?
***
Niesamowite! Cały dzisiejszy dzień o tym myślałem.Zbieżność myśli czy "ki czort". Rzeczywistość ? Doświadzczanie jej? ha !!!!Nawet rzeczywistość , której doświadczamy nie jest stała.Jest 'taka sama ',ale jak jak się różni wyrazistością ,głębią,odczuwaniem,osłupieniem...i...bezradnością.Nie twórzmy wiedzy i doświadczeń bez liku- idźmy w głębię odczucia!.... dosyć papieru na dupę ....!....#
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, nie dodałem jednego:głębia potrafi zniszczyć!! UWAGA!,,,,,,#
OdpowiedzUsuń,,,,no i co?...#
OdpowiedzUsuń... no i ta zbieżność myśli... ki czort? To ta Jungowska synchroniczność. Diabelska sprawa, fakt. Znam dużo lepsze przykłady (to znaczy gorsze - jak ktoś wie o co chodzi, to zrozumie to "gorsze").
OdpowiedzUsuńWiem że muszę się kiedyś z tym zmierzyć, ale jeszcze nie dojrzałem. Jeszcze poczekam, jeszcze nie potrafię. To też jest temat, który może zniszczyć. Albo rozwalić nam cały umysłowy świat.
Mam gdześ świat! świat to ja !{bez uzurpatorstwa } To totalna introspekcja ,sory ,ale mnie wkręcasz! Oj psycholodzy, oj.,,,......#
OdpowiedzUsuńI jeszcze coś:Doznajesz głębi w sytuacjach sub granicznych....nie wiesz czy to czy tamto i nie wiesz nic- ale czujesz ! ........#
OdpowiedzUsuńczujesz? jak? "zmysłami"? czujesz, czy jesteś? Czucie to trochę za mało wobec bycia. Czy bycie można sprowadzić do "czucia"? bardzo ryzykowne określenia. Doznajesz głębi. Głębi czego?
OdpowiedzUsuńNiech szlag trafi świadomość, nie wszyscy są do niej zdolni . na drzewo k... na. drzewo...#!
OdpowiedzUsuńA jak to określić? a jak mam mówić, Co to za gadga ciulata .pier....określenia itelektualne.A niby jak mam rozróżnić czucie od jestestwa. kurwa , -! A czym jest do kurwy nędzy bycie, czucie,to ból i moje jestestwo , przecie mówiłem;od ciebie zależy co masz w świadomości,wszystko doznajesz przez świadomość to jestobszar , który zależy od ciebie ,no i co jeszcze?...#
OdpowiedzUsuńOkreśl bycie.......czucie mniej więcej jest zrozumiałe, głębia to "wyrazistość" odczuwania- to taki "kop w dupę"- coś jak dawka adrenaliny ......#
OdpowiedzUsuń...jakaś cisza nastała-zastanawiam się czy zrobiłem coś "złego" -może nie powinienem pisać tak . Czy ktoś odpowie?.......#
OdpowiedzUsuńJurek, niee, żadna cisza. Ludzie chcą odpocząć. Może za trudne problemy tu wrzucamy;)? To powyżej też mnie trochę zbrzydziło, niepotrzebnie się wdajemy w jakieś rozważania pojęciowo-językowe.Po co się w to wkręcamy, wspólnie?
OdpowiedzUsuńNigdy nie wierzyłem, że język to jakieś dobre narzędzie do "chwytania" naszych doświadczeń. Dawno temu czytywałem książki o "filozofii umysłu", lingwistyce, filozofii analitycznej. Autorzy potrafili przez 120 stron snuć rozważania o różnicy lub podobieństwie między "poczuciem" a "doznaniem" i podobnymi. Wszystko bardzo inteligentne, błyskotliwe. I co? i g... .
O życiu trzeba mówić innym językiem niż bełkot psycho-filozoficzny. Jakim językiem? do końca nie wiem. Wydaje mi się że ciągle szukam tego języka. Jak się go szuka? Po prostu mówiąc, próbując, eksperymentując. Próby i błędy. Mówienie o tym, o czym nie możemy mówić. A jak się komuś nie podoba, może milczeć jak radził jeden filozof.
Ja Cię namawiam do mówienia. A co mamy do stracenia? Nawet jak nas nikt nie słucha to sami sobie coś powiemy. Często mam wrażenie, że właściwie to zawsze mówimy do siebie. He he, przynajmniej mamy inteligentnych słuchaczy, a co? ;)
...odnosząc to wszystko do siebie mam wrażenie, że to nie do końca tak.Ja wiem o czym mówię! nie moja wina ,że słowa ,jak to mówisz ,odkleiły się od rzeczywistości-dla mnie nie! Za innych nie odpowiadam.Tu nie trzeba szukać języka,on już dawno jest!Trzeba te "zgłoski",połączyć z tym co jest.Jeśli ktoś tego nie zrobił wcześniej to jest uczonym idiotą.Tu nie potrzeba następnych "bytów -pojęć"-tu trzeba nabywać własne doświadzczenia aby je móc połączyć z już istniejącymi od dawna tymi "zgłoskami".Dźwięki może wydawać wielu ,ale czy oni coś przekazują? Pewnie tak! świnia też chrząka i "głosi" ,że np.jest głodna-trzeba dać jej do ryja......#
OdpowiedzUsuń