(tego tekstu nie czytaj, szkoda czasu)
Co nagle to po diable. Jak się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy. Śpiesz się powoli. Eee tam, ludowe głupoty, ciemnota, zabobon.
Szybka praca, szybkie jedzenie, szybka jazda, szybki seks, szybkie czytanie… szybkie życie. Living fast, dying young. Takie czasy. Taka jest idea życia. Ponowoczesność. Płynne czasy: a płyną szybko. W „Biesach” Dostojewskiego bodajże jakiś facet mówił: chcę się zabić. Dlaczego? Bo taka jest moja idea. (albo jakoś podobnie, nie mam pod ręką). Dziś mówimy: musimy się śpieszyć. Dlaczego? Bo taka jest nasza idea.
Ci, którzy się na to łapią są idealnymi ofiarami współczesnych megamanipulacji. Kupuj szybko, nie zastanawiaj się, okazja może się nie powtórzyć! Śpiesz się, to końcówka serii! Śpiesz się, mamy jeszcze trzy ostatnie egzemplarze…Koniec promocji za tydzień, śpiesz się! Znasz to? To się pośpiesz frajerze. Nie dla idiotów.
Pośpiech to pułapka. Zaczynasz się śpieszyć i nie masz czasu na myślenie, więc jeśli ktoś ci mówi śpiesz się bardziej, to się śpieszysz. W końcu prawie wszyscy się śpieszą. Nie myśl, szkoda czasu. Życie to fast food. Jedz i spadaj, zrób miejsce następnym, użyźnij glebę. Kupowanie i konsumpcja kompulsywna i impulsywna. Pośpiech to zbiorowa nerwica natręctw i zaburzenie obsesyjno-kompulsywne, jak wiele innych, sankcjonowane i akceptowane, bo mamy je prawie wszyscy. Jeśli jeden człowiek ma natrętne myśli, na przykład żeby zabić siebie (albo kogoś), leczą go psychiatrzy. Jeśli miliony ludzi – nic nie myśląc - zabijają siebie, (innych tak samo, na przykład na drogach), poprzez morderczy i obłąkany pośpiech, mówimy: takie czasy, żyją aktywnie, ludzie nowocześni.
Nie śpieszyć się to dziś obciach. Nie śpieszy się? To jakiś nieudacznik? Co, on ma dużo wolnego czasu? Chyba bezrobotny, jakiś margines, aha, dziś mówi się „wykluczony”.
Pośpiech jest dlatego ciekawy i niebezpieczny, że nie mamy miary pośpiechu, poczucia że się śpieszymy za bardzo. Szybko? Tak. Za szybko? Ale co to znaczy, kiedy jest za szybko? Nigdy nie jest tak szybko, żeby nie mogło być bardziej. Pośpiech w zasadzie nie boli, przy pewnym treningu. Staje się normą. I to nas gubi. Pośpiech to sprzymierzeniec tego, co najgorsze w naszej cywilizacji: odmóżdżenie, gorsza jakość pracy, zamiana życia w mechaniczny behawior, nieumiejętność
bycia, życie jako członek stada, wół w kieracie. (ha, wół, woły podobno były powolne i nigdy się nie śpieszyły. Dziś powiedzenie komuś: ty wole, to komplement, albo zazdrość). Żyjąc szybko, żyjemy mniej.
Bez pośpiechu jest nudno. Proste zjawisko: habituacja. Bez trudu przyzwyczajamy się do wszystkiego, pośpiechu też. Kiedyś wierzono, że jazda parowym pociągiem jest niebezpieczna dla życia: zbyt szybka. A co, nieprawda? Wszyscy, którzy jeździli parowymi pociągami albo już nie żyją, albo niedługo umrą. Dziś pociąg zwany życiem jest trochę szybszy. A jeśli tempo spada, zaczyna się nuda. Nuuuda, proszę państwa, nuuda! Jakby tu spędzić czas?
To nie ja zauważyłem, że słowo „spędzić” oznacza też „przepędzić”, czyli przegonić, wygonić, pozbyć się. Czy my wiemy co mówimy?! Czy faktycznie spędzić czas to go przegonić, czyli usunąć, zlikwidować? To czego my chcemy? Nie lubimy czasu, życia, nie umiemy być, to nas nudzi? O co nam chodzi? Czyżbyśmy naprawdę nie chcieli żyć? Pośpiech jako wstręt do życia? Wyparty popęd śmierci, thanatos, znowu Freud?
Nie dajemy sobie rady z życiem, które trwa marne …dziesiąt lat. Zbyt nudne. Chcielibyśmy je „przepędzić”, jak najszybciej, do diabła z tą nudą. A za to, chcielibyśmy „żyć wiecznie”. To byłoby dopiero życie, nie to co tu… Ktoś powiedział, że o życiu wiecznym najczęściej mówią ludzie, którzy nie wiedzą, co ze sobą zrobić w niedzielne popołudnie… Pokażcie mi kogoś, kto potrafi siedzieć spokojnie w fotelu, przez pół godziny i nic nie robić. To jakiś człowiek nie z tego świata. Może psychiczny. Siedzi i nic nie robi. Normalny nie wytrzymuje dziesięciu minut, nawet jak mu płacą. Ale żyć chciałby wiecznie, oczywiście. Nuda trwająca nieskończoność to nuda znacznie lepsza niż ta nasza, popołudniowa. Siedzieć w fotelu i nic nie robić: zawsze, nieskończenie długo, bez końca. Co za życie. Wieczne.
Gdybym był wyjątkowym wredniakiem i chciał dostarczyć mojemu wrogowi najgorszego losu, jaki mogę sobie wyobrazić, to bym mu życzył: żyj wiecznie. Na szczęście, póki co, nikomu tego nie życzę. Bądźcie spokojni. Moje dobre życzenie: żyjcie wolniej.
A teraz pośpiesz się, zmarnowałeś parę cennych minut na czytanie tych bzdur. Ja ostrzegałem! Trzeba być wołem, żeby szperać po jakichś blogach i czytać je, zamiast robić coś ważnego.
***