czwartek, 29 sierpnia 2013

@MYŚL DNIA.   Żyjemy zawsze w jakimś środowisku. Najbliższym dla nas środowiskiem jest nasz umysł. Jeśli nie zamienimy tego umysłu w miejsce wygodne i przyjazne dla nas, nawet raj na zewnątrz nie da nam zadowolenia.
            *

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

@MYŚL DNIA.   Cechą ludzi jest niezwykła zdolność tworzenia narzędzi i środków technicznych, oraz równie niezwykła nieudolność w korzystaniu ze świadomości i zdolności doświadczania własnego istnienia.
Jesteśmy jak ptaki, którym wyrosło tylko jedno skrzydło. Gdybyśmy mieli to drugie, dzieje ludzkości mogłyby wyglądać zupełnie inaczej.
            *

piątek, 23 sierpnia 2013

Świadomość


            Myślenie jest możliwe pod co najmniej jednym warunkiem: że myślimy świadomie. Że jesteśmy świadomi. Nie wierzę w „nieświadome myślenie”. Nawet gdyby takie było, w tym miejscu nie ma to znaczenia. Ważne, że w ogóle istnieje myślenie świadome. I tu pojawia się to, co jest jednocześnie warunkiem i możliwym przedmiotem myślenia. To przedmiot jeden z najtrudniejszych: świadomość.
            Mamy popularną koncepcję świadomości, a biorąc pod uwagę trudność i nieuchwytność „przedmiotu”, raczej metaforę świadomości. Jest to metafora oparta na poglądach na mózg i jego funkcjonowanie, metafora o charakterze scjentystycznym. Są oczywiście inne, alternatywne, ale raczej o charakterze metafizycznym, mistycznym, spirytualistycznym, itp. Załóżmy tu, że są mniej uzasadnione.
            *
            Metaforę naukową nazwałbym ideą „żarówki”. W skrócie, jest to idea, że mózg wytwarza świadomość jak żarówka wytwarza światło, albo jak inne narządy wytwarzają swoje wydzieliny, a ta wytworzona świadomość jest naszym doświadczeniem istnienia różnych form: ciała, doznań wewnętrznych, rzeczy, zjawisk, świata w ogóle. Mózg się rozwija, ewoluuje, aż w pewnym momencie uzyskuje – jak, to inna historia - świadomość, czyli doświadczenie bycia, istnienia „czegoś”: świata w całej jego różnorodności.
            Filozofowie od dawna twierdzili, że świadomość jest zawsze świadomością czegoś (Husserl). Świadomość to rodzaj narządu  - możnaby go nazwać „metanarządem” - spostrzegającego różne przedmioty jako „całość”, jedność. Zdefiniowałem kiedyś świadomość tak, że „być świadomym to być jednym z …”. Wielu współczesnych badaczy to potwierdza (np. Francis Crick – nieżyjący już odkrywca kodu DNA).
            *
            Problemem filozoficznym jest pytanie, czy świadomość jest doświadczeniem istnienia „w ogóle”, bycia – jako oderwanego od poszczególnych bytów – form, zjawisk. Było to przez wieki ulubionym pytaniem filozofów o nastawieniu metafizycznym i dualistycznym.
Odpowiedzi mogą być dwie:
1. istnieje bycie samo w sobie, niezależne od konkretnych form i od świadomości, oraz
2. istnieją tylko konkretne formy, których doświadczamy (jesteśmy świadomi).
Jeśli przyjmujemy pierwszą odpowiedź, stawiamy się poza granicą nauki, więcej – poza granicą racjonalnego myślenia. Dlaczego? Bycie samo w sobie jest poza naszym doświadczeniem. Jest przedmiotem wiary, przedmiotem niefalsyfikowalnym, a w istocie takim który da się pomyśleć, ale nie można go doświadczyć. Czyli paradoks: bycie niemożliwe do doświadczenia? Trochę mało sensowne.
            Pozostaje odpowiedź druga. Świadomość to doświadczanie różnych form, jako całości: bycie jednym z nimi. Gdyby nie było form, nie byłoby świadomości. Widzenie bez światła? Słyszenie, kiedy nie istnieje żaden dźwięk – słyszenie ciszy? Itp. Podobne pytanie można zadać o świadomości: czym jest świadomość bez swoich przedmiotów? Jakie byłoby doświadczenie świadomości, gdyby ich nie było? Jak słuch bez dźwięków, widzenie ciemności? Konkluzja jest taka: tak jak wzrok i słuch wyewoluował, bo istnieją światło i dźwięki, tak świadomość powstała, bo jest rozmaitość przedmiotów doświadczenia: świat, który należy scalić w jedno.
            *
            Sprawa genezy świadomości jest tu drugorzędna. Tu porządna nauka moim zdaniem da sobie radę i kiedyś dowiemy się, jak świadomość powstaje. To, co można dziś przyjąć za rozsądne założenie, to to, że nie ma w mózgu jakiegoś jednego „ośrodka świadomości”, ale podobnie jak doświadczenie „Ja” świadomość powstaje prawdopodobnie jako wynik aktywności złożonej struktury mózgu. Globalna, symultaniczna aktywność systemu wywołuje doświadczenie, że wszystko jest razem, jednocześnie, że jest „jednym”.
            Kiedy budzimy się rano, nawet kiedy jest zupełnie ciemno i cicho, doświadczamy, że jesteśmy, że coś w ogóle jest. Nie mówimy że nasz mózg tworzy to „jest” , wytwarza  „istnienie”. On tego istnienia doświadcza, jest go świadomy. Słowo „być świadomym” jest całkiem podobne  do słowa „widzieć”, słyszeć”, „czuć” itp. Jest doświadczeniem istnienia różnych form. W miarę jak żarówka naszego mózgu się rozgrzewa i rozjaśnia, odnajdujemy te formy w sobie i wokół siebie.
Mózg może doświadczać bycia tak, jak może doświadczać światła, dźwięku i dotyku, czasu.
Kluczem do rozumienia świadomości jest słowo „konkret”. Nie może ona doświadczać bycia abstrakcyjnego, oderwanego od form. Nie może też stwarzać takiego bycia „absolutnego”, samego w sobie. Idea, że mózg wytwarza bycie, jest równie sensowna jak twierdzenie, że burak pisze sonety a ogórek komponuje symfonie.
            *
            Skąd wobec tego bierze się filozoficzne przeświadczenie, że u podstaw naszego doświadczenia, u „fundamentów świata” leży bycie samo w sobie, odrębne od bytów, od form, których świadomie doświadczamy? Odpowiedź może być prosta: właśnie stąd, że nasz mózg doświadcza form bycia i tworzy pojęcie, abstrakcyjną ideę bycia. Może na zasadzie indukcji: skoro taki ogrom rzeczy i zjawisk jest, to może „bycie” też jest? Jako obiekt sam w sobie, niezależnie od innych?
            Zdolność uogólniania, tworzenia pojęć abstrakcyjnych  i operacji na nich jest wspaniałą zdolnością naszych umysłów. Daje nam niezwykłe możliwości przystosowania i skuteczności. Może też stać się pułapką. Zbyt łatwo możemy tworzyć abstrakcyjne pojęcia bez przedmiotów, chore słowa, widma które później nawiedzają nasze umysły i świat. Pojęcie „czystego, absolutnego bycia” jest taką pułapką, pułapką bycia, która więzi nasze myślenie.
            *
            Żyjemy w świecie doświadczalnych konkretów. Istnienie kamienia nie jest „mniej” istnieniem niż „bycie samo w sobie”. Przeciwnie, jest istnieniem bardziej, bo możemy go bezpośrednio doznać, a bycia samego w sobie doznać nie możemy. Możemy tylko myśleć o idei takiego bycia. Konkretny kamień jest w świetle naszej świadomości. Bycie jako takie jest bladym pojęciem.
            Martin Heidegger twierdził, że „dzieje myśli zachodniej to dzieje zapomnienia o  byciu”. To nie było zapomnienie o byciu. O byciu, naszym, ludzkim, nie możemy zapomnieć, dopóki żyjemy, bo po prostu jesteśmy. Nie potrzebna nam pamięć, wystarczy świadomość bytów. Natomiast o byciu jako abstrakcyjnym, zmyślonym pojęciu, warto zapomnieć. Tracenie życia na wymyślanie urojeń z którymi się potem zmagamy jak z upiorami, to kiepski pomysł.
            Potknięcie się o polny kamień jest lepszym doznaniem życia niż czytanie „Sein und Zeit”. Myślę, że filozof by mi tę opinię wybaczył.
I chyba by mnie zrozumiał.

            ***

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

@MYŚL DNIA.   Kajdany, które nas więżą mogą być materialne lub umysłowe. Materialne odczuwamy wyraźnie, jeśli ktoś nam je nakłada bronimy się, walczymy. Kajdany umysłowe są miękkie, delikatne, nakładane są powoli i bezboleśnie. Czujemy się w nich dobrze, zwalniają nas z konieczności myślenia, trudnych decyzji, konfrontacji z problemami, znieczulają ból istnienia, dają poczucie porządku i bronią przed grozą chaosu. Bronimy się wtedy, kiedy ktoś chce z nas te kajdany zdjąć, jakby nas obdzierano ze skóry. Kochamy umysłową niewolę.
            *

czwartek, 15 sierpnia 2013

@MYŚL DNIA.   Nie uczmy ludzi tego na czym polega ich rozwój, sukcesy i szczęście. Dajmy im tylko wolność i możliwości, a oni określą to sami - i będą do tego dążyć.
Szczęście zaprojektowane dla nas odgórnie jest jak jedzenie wystawnego obiadu, który ktoś nam zafundował w momencie, kiedy akurat chce nam się rzygać.
            *

poniedziałek, 12 sierpnia 2013


@ MYŚL DNIA.    Głównym celem władzy i pieniędzy jest zabezpieczanie interesów tych, którzy mają władzę i pieniądze.
Może to jest to słynne perpetuum mobile?
            *

sobota, 10 sierpnia 2013

@MYŚL DNIA.   Dawno temu na świecie żyli ludzie i były różne instytucje, które ludzie tworzyli dla swoich potrzeb. Dziś zostały same instytucje i ci, którzy są od nich zależni: klienci, petenci lub pacjenci. Ludzi już nie ma, gdzieś zniknęli.
            *

czwartek, 8 sierpnia 2013


@ MYŚL DNIA.   Za bilety do nadprzyrodzonych  rajów płacimy tu, na Ziemi. Najczęściej słono, nie tylko pieniędzmi. W dodatku jeszcze żaden klient nie wrócił, żeby nam powiedzieć, czy warto.
Najlepszy biznes to sprzedawanie urojeń. 
Uczcie się, młodzi.
            *

wtorek, 6 sierpnia 2013

@ MYŚL DNIA.   Definicja świata? Pamiętam jedną. W swoich dziennikach Albert Camus cytuje jakiegoś średniowiecznego imama muzułmańskiego: 
"Świat to kupa ścierwa. Ktokolwiek chce jego skrawka, będzie żył z psami." 
Szukałem lepszej definicji. Jak dotąd, nie znalazłem.
          *

poniedziałek, 5 sierpnia 2013


@ MYŚL DNIA.    Bywają ludzie jak baloniki. Kiedy są nisko przy ziemi, są mali. Kiedy uda im się wznieść trochę wyżej, zaczynają się rozszerzać, powiększać objętość, nadymają się błyskawicznie. Dzieje się tak nie dlatego, że wewnątrz nich jest coś wartościowego, co się powiększa. To wokół nich jest próżnia, w której ich wnętrze, ich ja może się rozdymać. Aż wcześniej czy później pęknie. Często zostaje po nich smród.
            *

piątek, 2 sierpnia 2013

@ MYŚL DNIA.   Wszelkie idee medytacji, samoświadomości, uważności, itp. można sprowadzić do jednej zasady: 
Bądź tu, gdzie jesteś.
            *

czwartek, 1 sierpnia 2013

@MYŚL DNIA.   Czy życie może być żartem? Czyim? I po co? Kogo miałby śmieszyć ten żart? Kto się z niego śmieje?
            *