niedziela, 29 stycznia 2012

@ MYŚL DNIA.   Rzetelne przestrzeganie zasad jest godne pochwały. Chyba, że zasady są złe, wtedy rzetelność staje się głupotą. 
A czasem i zbrodnią.
            *

10 komentarzy:

  1. ..nie wiem dokładnie dlaczego mam to powiedzieć :myślenie kieruje {zmusza}...(powoduje}... na manowce!....!...#

    OdpowiedzUsuń
  2. .....chciałbym ,abyście rozmawiali poważnie!Zycie to "teatr" realny! To tak jak z filozofią "wschodu"Niewielu rozumie a wszyscy pierdolą.Od początku:Nie ma żadnej nauki o mądrości! Mądrość nie istnieje! Istnieją "fakty",stany rzeczy,czy jak tam je zwał, ijeśli macie coś do powiedzenia - to piszcie o tym - a nie o popierdułkach...# tak bym chciał! proste kurwa!...#

    OdpowiedzUsuń
  3. vide Waffen SS


    Paweł

    OdpowiedzUsuń
  4. ..k.... zobaczyłeem , co to kurwa ma znaczyć !....#

    OdpowiedzUsuń
  5. Te złe zasady są złe z perspektywy jakichś uniwersaliów, czy z perspektywy tego, któremu one akurat nie leżą w interesie? Wolałabym ten pierwszy przypadek, ale życie niestety woli relatywność i nie dostarcza żadnych podpowiedzi...
    K.

    OdpowiedzUsuń
  6. A tak nawiasem: kto ma decydować które zasady są dobre a które złe? I to tak żeby nie wyszłu k w a s y

    Paweł

    OdpowiedzUsuń
  7. ....ja,
    ..kto przeciw?....NIE WIDZĘ !!!
    ...kto sie wstrzymał?....NIE WIDZĘ !!!
    .....przyjęte jednomyślnie !!!
    Grażyna

    OdpowiedzUsuń
  8. Imperatyw kategoryczny Kanta jest taką metazasadą, która wystarczy, by nie trzeba było produkować kolejnych.

    OdpowiedzUsuń
  9. panie Marku, mój kolega Jurek siedzi obok mnie i namawia mnie, żebym Ci odpisał. Co do zasad wspomnianych wyżej wydaje mi się, że szukając uniwersalizmu podświadomie integrujemy się z grupowym społecznym zapotrzebowaniem aby czuc się aprobowanym. Konflikt powstaje wówczas gdy
    nasze interesy wymagają innego "podejścia" do rzeczy. I co wtedy. Konflikt "zasad". Poczucie winy? Emocje. Konflikt z grupą. A dalej?

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz dotyczy jakby nowego wątku na temat "zasad". Faktycznie, zasady i normy są wytworem grupowym, bo jednostka próbująca narzucić lub rozpowszechnić swoje zasady jest zbyt słaba: "jednostka zerem, jednostka niczym..." (co cytuję już po raz któryś). Wobec tego utożsamiamy się z zasadami jakiejś grupy. W kupie raźniej. Ale tych grup jest mnóstwo, a każda ma swoje zasady, normy, poglądy, itd. "I co wtedy?" Oczywiście konflikt, agresja, moje zasady są lepsze, ty mi tak to ja ci tak, moje musi być na wierzchu. "Sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie". Konflikt nie tylko z grupą, konflikt między grupami, wojna, wzajemne niszczenie... cała historia ludzkości. "A co dalej?" Chyba jedynym wyjściem jest jakaś umowa społeczna. Nie w mordę, nie nożem, ale dyskutujemy i umawiamy się, że tolerujemy własne poglądy: zasady, normy, itd. Dochodzimy do wspólnych ustaleń, uzgodnień i podpisujemy się pod nimi. Deklarujemy zgodę na pewne zasady. Moim zdaniem ludzie nic lepszego nie wymyślili.
    To, co my tu robimy, to taka dyskusja, rozmowa. Wolicie się bić po mordach i strzelać do siebie? To beze mnie. Mnie się bardziej podoba umowa społeczna.
    Ogólnie, to co chciałem wyrazić to rzecz prosta: jak coś robimy, pomyślmy, czemu to służy. Jakim wartościom? Bo jak pomyślimy, to może się okazać, że to są dla nas antywartości. I co wtedy?

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.