czwartek, 4 sierpnia 2011

Myślą i mieczem


     Myślenie jest formą walki. To agresja przeniesiona na poziom intelektu, informacji, abstrakcji.
           Myśli, wyobrażenia świata itp. to formy porządku, jaki nadajemy światu. Taki porządek to nie głupstwo: dla większości ludzi ma taką samą wartość jak porządek materialny, jak spory o miedzę. Tu jest moje pole, tu twoje. Jak zaorasz moje, to naruszysz granicę, zniszczysz porządek. Wtedy ja będę mojego porządku (ziemi) bronił: cepem, widłami, wszystkim co pod ręką. Czy porządki, nazwijmy je „intelektualne”, są odmienne? Ja mam mój pogląd. On jest po prostu mój, przy pomocy tego poglądu organizuję sobie świat, układam go, więcej, ja go po prostu tworzę, tak: stwarzam mój świat, jestem w nim bogiem, stwórcą, demiurgiem, który myślami buduje porządek z chaosu! Jeśli przychodzisz i przedstawiasz mi swój porządek, swój obraz, nawet w najbardziej życzliwy i przyjazny sposób, to burzysz mój porządek, ingerujesz w mój świat. Od czasów kamienia łupanego mamy zasadę: rozłupać łeb temu, kto próbuje nas wyrzucić z naszej jaskini. Nawet jeśli jest to jaskinia platońska. Moje złudzenia są moje i nic ci do nich.
Myślenie o świecie, budowanie jego modeli, to właśnie tworzenie tego świata. Jest to taka sama czynność jak oranie pola, budowanie muru albo koszenie trawnika. Konsekwencje praktyczne są też identyczne, dosłownie.
Tak jak w życiu praktycznym walczymy o coś fizycznie, tak walczymy myślami - językiem, argumentami, itp. kiedy ktoś nas zaatakuje. I tu jest w pewnym sensie tragedia ludzi myślących, a może co najmniej wstęp do tragedii. Jeśli myślą w sposób autentyczny, niezależny i twórczy, to chcąc nie chcąc wymyślają coś nowego, a więc niezgodnego z myślowymi światami innych.  Nie mając żadnych złych intencji atakują tych innych, naruszając ich świat, wchodząc na ich mentalną miedzę, jakoś im „brużdżą”.  Albo myślisz tak jak wszyscy – czyli nie myślisz w ogóle. Zdaje ci się, że myślisz. Wszystko jest wiadome, oczywiste, jasne. Jesteś konformistą nawet nie zastanawiając się nad tym. Albo, zaczynasz myśleć. Wtedy ten przytulny, oczywisty światek nagle się trzęsie, pęka i wali. Umysłowe tsunami.
Porządek to źródło władzy, wpływu. To niezwykłe, jak coś, co jest wyłącznie mniemaniem, zbiorem myśli i często niechlujnie wyrażonych i chaotycznych poglądów może zaczarować ludzi. Co mają wspólnego z „rzeczywistością” religie, filozofie, psychologie, polityczne teorie, i wszystkie inne „prawdy” itp.? Powiedzmy ostrożnie: niewiele, albo: tak dokładnie to nie wiemy, więc wychodzi na jedno. A jaki mają wpływ na ludzi? Ogromny. Ludzie zabijają dla tych „prawd”. A może nie dla prawd, tylko dla porządku, który te prawdy im tworzą, dla własnego domu, terytorium, na którym mieszkamy. Bronią własnego świata. Nawet jeśli to świat zbudowany z myśli.
Jakie są bezpośrednie przyczyny walk na myśli, tych myślobojów?  Czym jest atak na poziomie myślenia? Można go wywołać całkiem łatwo, używając jakichś wypowiedzi takich jak wymienione, jednej lub ich kombinacji:
         wypowiedzi, które są niezgodne z czyimiś przekonaniami
         wypowiedzi, które są niezrozumiałe, niejasne, nielogiczne lub sprzeczne
         wypowiedzi pełne emocji i zaangażowania
         wypowiedzi, które są po prostu nowe
Jeśli mamy choćby jeden z tych warunków, nie mówiąc o czterech jednocześnie, atak myślowy jest gotowy i wywołuje kontratak. I wtedy rzucamy się w wir walki, umysłowej, (do pewnego momentu) ale zaciekłej jak każda walka. Kto widział dyskusje dwóch inteligentnych i wykształconych ludzi o jedynie słusznych poglądach, wie, o czym mówię… Walka kłonicami na wiejskim weselu jest bardziej kulturalna i humanitarna, niż myślowe potyczki subtelnych intelektualistów. Każdy walczy jak może. Jeden myślą, drugi nożem.
Nieszczęście polega na tym, że dość szybko odkładamy myśli, a chwytamy za noże. Miecze, karabiny, bomby…  (dodać wszystko, co się nadaje). Jeśli od myślenia płynnie przechodzimy do zabijania, jego sposób jest w zasadzie drugorzędny.
Czasami bezmyślność wydaje się dobrodziejstwem. Zadowoleni debile powodują mniej nieszczęść niż nieszczęśliwi intelektualiści. Historia zna przykłady.

          ***
            

5 komentarzy:

  1. ostatnia myśl wprawiła mnie w zadumę i pomyślałam
    .......dlatego Bismarck wprowadził ubezpieczenia,
    robotnik ma zarobić, by korzystać z dobrodziejstw życia a nie zajmować się myśleniem- powinien umieć się podpisać i liczyć do stu(najwyższy nominał ówczesnej waluty)....i to działa, Wiosna Ludów ominęła ich i dalej wiedzie się im dobrze...
    Grażyna

    OdpowiedzUsuń
  2. stary i dobry pomysł, na przekór wszelkim humanizmom i oświeceniom, które chyba się nie do końca sprawdzają. U Mao Tse Tunga było podobnie, "Czerwona książeczka" określała co lud ma myśleć i po kłopocie. Te idee są chyba zakorzenione na wschodzie. W Tao Te Ching mamy:
    "Mędrzec rządzi opróżniając umysły i napełniając brzuchy.
    Osłabiając ambicje i wzmacniając kości.
    Prowadzi ludzi z daleka od wiedzy i pragnień.
    Zniechęca tych co wiedzą zbyt dużo,
    do pójścia zbyt daleko."

    Krótko:
    mało myślenia = mało konfliktów = mało problemów.
    Kto wie, może jeszcze wrócimy do tych idei?

    OdpowiedzUsuń
  3. ....człowiek syty i zadowolony jest spokojny i rozleniwiony i tylko ma jedną obawę aby tego nie stracić i na tym skupia się jego uwaga i jego jedyne pragnienia ...
    ...w Chinach człowiek był po prostu GŁODNY i tu problem, bo o czym myśleć aby nie zwariować z głodu.....no napewno nie o jedzeniu i masz babo placek,
    Grażyna

    OdpowiedzUsuń
  4. ..... kocham grażynę,,, wszystko.....#

    OdpowiedzUsuń
  5. ......Jureczku,

    poranek sobotni , zaglądam na bloga
    i co widzę....

    Twój wpis

    Dziękuje,myślałam,że nie wchodzisz już wcale na bloga, a tu niespodzianka- obserwujesz wszystko z dystansu

    Grażyna

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.