sobota, 27 listopada 2010

Najprawdziwsza prawda, nieprawdaż?




Historia A:  Uparcie przedzieramy się przez grubą zasłonę kłamstw i złudzeń. Ostatnia warstwa pęka i…w nasze oczy bije olśniewający blask Prawdy.
Historia B:  Uparcie przedzieramy się przez grubą zasłonę kłamstw i złudzeń. Ostatnia warstwa pęka i…widzimy Nic. Ciemność.

W filozoficznym spojrzeniu na człowieka panuje od wieków taki pogląd. Gatunek ludzki osiągnął mistrzostwo w oszukiwaniu siebie. Z tej czynności uczyniliśmy istotę naszej egzystencji, rodzącej się z kłamstwa, biegnącej poprzez różne obszary kłamstwa i kończącej się w kłamstwie. Na początku była prawda: obiektywna, absolutna i tylko prawda. Potem nastąpił upadek w kłamstwo. Pojawiły się mitologie, religie, ideologie, mity i mitomanie. Człowiek jest twórcą kłamstwa i z jego wytwarzania zrobił swoją dumę i godność. Popęd mitotwórczy. Homo fictor. Człowiek mitotwórcą. Wielkie epopeje są kłamstwem. Sztuka, literatura, wielkie opowieści, narracje, ideologie to kłamstwo, lukrowanie koszmaru ludzkiej egzystencji pięknymi fasadami, malowidłami, muzyczkami i wierszykami. Na nic to. Rzeczywiste wyłazi spod gipsu, sreberka i farby Dulux. Można to tak widzieć. Rzeczywistość – pozór. A można całkiem inaczej. Myślę, po co nam ta opozycja: prawda – kłamstwo?
W szkole podstawowej miałem kolegę, bardzo sympatycznego, choć, prawdę(?) mówiąc, umysłowo sprawnego inaczej. Miał za to niezwykłą wyobraźnię i zdolności mitomańskie, choć wolę je nazywać  mitotwórczymi. Pewnego dnia opowiedział mi z przerażeniem, że w naszym mieście działa grupa porywaczy, którzy porywają ludzi i przerabiają ich na mięso. On właśnie był w sklepie mięsnym i rozpoznał swojego znajomego w kawale mięsa wiszącym na haku. Tyle opowiadanie. Pamiętam je do dziś, bo kiedy, rzadko na szczęście, wchodzę do sklepu mięsnego, ze zgrozą myślę, że w jakimś kawale leżącej padliny rozpoznam mojego sąsiada, znajomego albo kolegę z lat szkolnych. Przytaczam tę historię bo ona pokazuje względność prawdy, jej prywatny charakter, czyli to, że każdy ma swoje prawdy. Miałem powiedzieć koledze że jest głupkiem, idiotą i bredzi? Wyśmiać tego fajnego, uczynnego chłopaka? Po co? Przecież tak robią ludzie od lat: wyśmiewają to, co dla innych jest prawdą. Po co? W efekcie leje się krew i potoki nieszczęść przez tysiące lat. W imię prawdy. Naszej prawdy, przeciwstawionej waszym kłamstwom.
Jeśli prawda istnieje, to każdy ma swoją. Prawda jest kwestią osobistej wyobraźni.
Prawda to nie odkrywanie czegoś absolutnego lecz tworzenie, wytwarzanie czegoś od podstaw - z niczego - nie po to, aby coś odkryć, lecz aby zasłonić, że nie ma nic do odkrycia. Jest pustka, którą chcemy  zasłonić, ukryć. Niektórzy mówią zakłamać – i wolno im. Człowiek jest chodzącym dowodem że natura horret vacuum: boi się próżni i on sam również horret vacuum. Powiem inaczej: boimy się prawdy, pewnej prawdy. Homo horret veritas. Człowiek boi się prawdy o nieistnieniu prawdy. Nasza sztuka, literatura, religia, nauka, kultura, są obroną przed taką prawdą, przed pustą rzeczywistością. Przed spostrzeżeniem, że rzeczywistość to pustka. Demokryt twierdził, że świat to atomy i próżnia, reszta to mniemania. Tego się właśnie boimy. Nasze najgłębsze kłamstwa mają naturę ontologiczną. Są tworzeniem świata w którym możemy żyć - lub próbą stworzenia takiego świata - jak się wydaje, próbą wiecznie nieudaną. I wiecznie podejmowaną na nowo.
Czy to źle? Nie, uważam, że to zrozumiałe. Tak jest. Tak po prostu jest. I sztuką życia jest stworzenie sobie takich poglądów, wyobrażeń (chciałem odruchowo napisać: złudzeń, oszustw – ale…nie, nie jestem tego pewny) które pomogą nam stworzyć świat odpowiedni dla życia: na tyle, na ile to potrafimy. Sztuka życia polega na stworzeniu takiej rzeczywistości, w której odróżnienie prawda – fałsz, rzeczywiste - nierzeczywiste przestaje obowiązywać, staje się bezsensowne. W której nie mówi się o prawdzie, bo nie jest nam to potrzebne. Liczy się wewnętrzna spójność tego co mówimy, możliwość przełożenia tego na konkretne działania i – to najważniejsze! - skuteczność działań inspirowanych pewnymi poglądami.
Posłużę się porównaniem. Co roku lub częściej zmienia się moda, projektanci szaleją, wymyślają nowości, prezentują je na pokazach, krawcy szyją, klienci kupują, itd. Czy ktoś pyta, czy te nowe propozycje są „prawdziwe”?  Czy nam się po prostu podobają? Pytanie czy projekty Calvina Kleina są bardziej prawdziwe niż kreacje, powiedzmy Jean-Paul Gaultier’a? Pytanie z dziedziny wariackich. Czy tak nie może być ze wszystkim? Czy prawda nie jest rzeczą upodobań albo gustu? Nic więcej? Przynajmniej wtedy ludzie nie mordowaliby się w imię prawdy, tak jak (odpukać) zwolennicy strojów Paco Rabanne nie mordują  miłośników Karla Lagerfelda. Taka jest przewaga mody nad prawdą. Wyciągnijmy wnioski. Osobiście wolałbym, żeby świat był raczej podobny do świata mody niż do tego, który jest.
Mam nadzieję, że jesteśmy blisko takiej rzeczywistości, albo  zbliżamy się do niej i uważam to za postęp. Powiem więcej: tworzenie takiej rzeczywistości jest powołaniem ludzi o najwyższych kompetencjach, stwórców świata, naszego świata, mitotwórców w najbardziej konstruktywnym sensie, ludzi o potężnej wyobraźni, która pozwala im stworzyć wizję świata, w której prawda nie jest duszącą nas pętlą. W której nikt nie wyśmiewa cudzej prawdy i nie mówi: przyjmij prawdę, albo zginiesz. Imagine, imagine
No tak, a czy prawda jeszcze istnieje? Czy ma jeszcze jakąś rolę, jeśli to słowo cokolwiek znaczy?  Paradoksalnie, rola prawdy jest chwilami wyłącznie „negatywna”: jako krytyka przeróżnych wizji i wytworów wyobraźni, pomysłów i rozwiązań, jakie ludzie wymyślają i praktyk społecznych, jakie stosują. „Prawda” to pokazywanie słabości i niedoskonałości w naszym życiu, to ich demaskowanie. Jedyne co potrafi prawda, to pokazywać, że coś jest złudzeniem, że tak nie jest, że to nie to: rola czysto negatywna. Prawda to pokazywanie nieprawdy. Krytyk literacki lub krytyk sztuki wytyka słabości i mielizny jakiegoś dzieła. Robi to po to, załóżmy, aby to dzieło, lub następne, poprawić, choćby trochę. Prawda jest formą krytyki: estetycznej, kulturowej, społecznej – jeśli upieramy się, żeby jednak tego słowa używać. Jeśli tak rozumiemy prawdę, to nie ma ona łatwego zadania, choć zadanie jest ważne: pomoc w tworzeniu złudzeń coraz bardziej odpornych na zdemaskowanie.
Prawda w tym szczególnym znaczeniu odejmuje, pozbawia. Pozbawia nas złudzeń „które pomagają żyć”. Rola prawdy nie jest wdzięczna i prawda nie jest lubiana. Prawda jest straszakiem. Jest ujemnym biegunem, od którego chcemy uciec za wszelką cenę. Czy widzieliście kiedyś człowieka, który wchodzi do olbrzymiej, pięknie skonstruowanej budowli i pokazuje, że to domek z kart albo śmierdzący barak? Czy widzieliście jaką nienawiść, wściekłość budzi taki człowiek?. A jaki strach może wzbudzić człowiek który nie boi się mówić, że nie jest tak, jak chcielibyśmy żeby było? To łobuz, drań, cynik i prowokator. Sporo takich głosicieli prawdy źle skończyło.
To Giordano Bruno napisał: se non e vero e ben trovato. Jeśli to nie jest prawdziwe, to dobrze wymyślone. Gdybym miał stworzyć współczesną, postmodernistyczną wersję, to byłaby taka: Nic nie jest prawdziwe. Jest tylko lepiej albo gorzej wymyślone. Piszę to z nadzieją, że nie spotka mnie los Giordano Bruno. Ten los, który pokazuje, że prawda nie tylko wyzwalała. Również  zabijała.
*
Nie bądźmy głupcami. Nie łudźmy się, że ludzie kochają prawdę: prawdę taką jak ją opisałem, destrukcyjną. Niesłusznie, bo to lekarstwo gorzkie, ale skuteczne.
A prawda w klasycznym sensie, jako zgodność wyobrażeń z rzeczywistością lub „rzeczywistość” sama w sobie? Taka prawda to fetysz który może służyć najwyżej do szantażowania naiwnych. Chore słowo. Coś, co dobrze brzmi i ładnie wygląda z daleka, ale sensu nie ma żadnego. Przerywnik językowy. Jedni bez przerwy wtrącają „kurwa”, inni „prawda”. Wychodzi na to samo. Jakby powiedział Józef Tischner, taka prawda, to gówno prawda. 
*
Podobno dwa tysiące lat temu był niejaki Poncjusz Piłat. Inteligentny gość, który zadał pytanie: Co to jest prawda? Wtedy, tak sobie wyobrażam, zrobiło się cicho. Do dziś nie słychać odpowiedzi… Ciekawe, prawda?

***     

2 komentarze:

  1. Witam
    Trudno ustalić "prawdziwą prawdę" natomiast mity czy metafory pomagają żyć

    Paweł

    OdpowiedzUsuń
  2. "Z racją [prawdą] jak z dupą - każdy ma własną" ks. Józef Tischner

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.