sobota, 4 grudnia 2010

Tractatus mniemanologicus. Jan Tadeusz Stanisławski in memoriam


Mniemanologia stosowana jest dziedziną nauki stworzoną przez pierwszego w ogóle, nie tylko polskiego, mniemanologa, profesora Jana Tadeusza Stanisławskiego (1936 - 2007), twórcę i długoletniego kierownika Katedry Mniemanologii Stosowanej. Dyscyplina, dawniej uważana za humorystyczną (sic!), okazuje się jednym z najgenialniejszych odkryć, trzeba tylko wziąć ją poważnie. Rzecz jest prosta: większość naszych idei, wyobrażeń i pomysłów które odnosimy do rzeczywistości to „mniemania”. Jeżeli mówię: przysięgam, że to prawda, albo „absolutnie tak jest!” To po prostu… mniemam tak. Spróbuję dokonać bardzo krótkiej rekonstrukcji tez mniemanologii, żywiąc nadzieję, iż zyskałaby ona akceptację Profesora.
Ta fascynująca dyscyplina opiera się o podstawowy schemat naszego działania, wyglądający jak następuje:
mniemanie – działanie - ocena - inne mniemanie - działanie – itd.
Przykład: mniemam, że Wacek to fajny gość. Podchodzę do niego i mówię: „Sie ma Wacek. A on na to: „s… ch…”  . W tym momencie moje mniemanie zostaje prawdopodobnie nieco nadwerężone, podlega falsyfikacji i zmianie. Po zmianie wypróbowuję praktycznie nowe mniemanie, itd. Po pewnym czasie system moich mniemań stabilizuje się, umożliwia mi skuteczne działanie i nie wymaga częstych zmian. To wszystko. Proste, skuteczne, wystarczające.
Mniemanologia jest dziedziną stosowaną w podwójnym sensie:
Primo: mamy pewne mniemania po to, aby je stosować, aby one kształtowały nasze działania i pomagały nam osiągać to, co chcemy
Secundo: stosując mniemanologię wobec innych ludzi, możemy zmieniać ich działania. Skoro działania wypływają z mniemań, zmiana mniemania prowadzi do zmiany działania. To proste jak cep heksagonalny:
Chcesz zmienić czyjeś działanie – podsuń mu nowe mniemanie
Jest to proste, nie wymaga czytania cztero-  lub sześciotomowych podręczników pod tytułem na przykład „psychologia ogólna” , z których i tak się niczego nie dowiemy.
Mniemanologię stosowaną można opisać w paru słowach, co właśnie czynię i to wystarczy. Zresztą, każdy łebski człowiek dopowie sobie resztę, bo mniemanologia stosowana jest elementarną, wrodzoną wiedzą, którą wszyscy instynktownie stosujemy. A jeśli ktoś ma ze trzydzieści lat i żeby zrozumieć najprostsze ludzkie zachowania musi czytać podręczniki psychologii, to lepiej niech się walnie w łeb. Najlepiej cepem heksagonalnym. Polecam, alternatywnie, również istniejącą, choć niestety skromną literaturę na temat omawianej dyscypliny.
Mniemanologia jest wspaniałą dziedziną, która rozwiązuje całe mnóstwo tradycyjnych problemów filozoficznych. Należy tylko, jak powiedziałem, potraktować ją poważnie. Ta dyscyplina z powodzeniem zastępuje i łączy w jedno praktycznie wszystkie dziedziny humanistyczne, społeczne, filozoficzne i historyczne. Wszystkie one bowiem są systemami mniemań.
Moja fascynacja mniemanologią zaowocowała sformułowaniem dwóch praw, które ośmielam się dziś przedstawić PT Publiczności, z nadzieją, że uzmysłowią one praktyczną wagę i filozoficzną głębię omawianej dyscypliny.
Pierwsze prawo mniemanologii:
Dowolne mniemania, ułożone w zgrabną całość stają się najpierw prawdą, a następnie oczywistością.
Drugie prawo mniemanologii:
Oczywistość jest oczywista, dopóki ktoś nie przedstawi oczywistości bardziej oczywistej.

Prawa te są oczywiście oczywiste. Jeśli ktokolwiek nie tylko nie rozumie tych praw (to jeszcze pół biedy, w końcu mniemanologia podkreśla i docenia brak rozumienia czegokolwiek) ale ich wręcz nie akceptuje, zasługuje, Szanowna Publiczności, na miano cepa heksagonalnego i nie powinien parać się mniemanologią, jako dyscypliną przekraczającą jego umysłowe możliwości.
Jak Państwo słusznie wyczuwają, chętnie przypisałbym sobie odrobinę autorstwa tej dyscypliny, ale dzielnie odpieram tę pokusę. Wszelkie prawa autorskie i cały honor spływa na Jana Tadeusza Stanisławskiego, pierwszego polskiego uczonego, który stworzył coś, jak mniemam, naprawdę zasługującego na Nobla. Mam nadzieję, że powstanie wkrótce kolejna katedra lub wręcz instytut mniemanologii stosowanej. Otwarcie kierunku studiów w tym zakresie (może podyplomowe?) byłoby z pewnością powitane entuzjastycznie przez spragnioną edukacji młodzież. Dyplom magistra mniemanologii, zwłaszcza stosowanej, niejednemu otworzyłby drogę do wspaniałej kariery, w oświacie, polityce, służbach publicznych, ekonomii, etc. etc. Wszystkie te dziedziny, i wiele innych, opierają się w końcu na mniemaniach.
Oby osiągnięcia Profesora doczekały się twórczej kontynuacji. Chwała i uznanie, jak zwykle, przychodzą za późno. Mimo to, chwała Ci Profesorze.

***     

3 komentarze:

  1. Skądinąd szanując Pana Stanisławskiego nie mogę oprzeć się spostrzeżeniu że opisane mniemanie jest po prostu dociekaniem naukowym które powinno zapoczątkować proces badania rzeczywistości. Niestety dziś mniemanie ten proces kończy. Mniemanie staj się "prawdą" lub dla miłośników relatywizmu "jedną z prawd".

    Paweł

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie Pawle, dziękuję za ten komentarz i poprzednie. Zawsze chcę coś dopisać, odpowiedzieć,ale często czasu nie starcza.
    Rozumiem, że "mniemania" traktuje Pan jako hipotezy do sprawdzenia,sugestie, itp. Ja myślę, że niewielu z nas ma takie "metodyczne", rzekłbym Popperowskie podejście do rzeczywistości. Żyjemy szybko, w strumieniu bezustannych zmian i po prostu nie mamy czasu na docieranie do "prawdy jako takiej". Pozostają mniemania: ulotne,tymczasowe, ad hoc. Zna Pan Baumanowskie idee płynnej rzeczywistości, etc. Mniemania dobrze pasują do naszych czasów, do płynnego świata.Mniemania są tym, czym żyjemy na co dzień, dlatego ta idea mi się podoba. Mniemania wystarczają, po co dążyć do czegoś innego?
    Proszę o dalsze uwagi - zwłaszcza te ziejące czarnym i cynicznym humorem, za który tak Pana lubię; chyba Pan nie skapcaniał w tym nowym miejscu,co? :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz od dawna chciałem zamieścić i teraz już nie mogę się oprzeć widząc bloga uznanego naukowca i biznesmena. Od dawna obserwuję przeciwstawianie na różnych konferencjach, forach etc teorii i praktyki. Przypomnijmy że teoria jest - w uproszczeniu - trafna gdy "Zgadza" się z praktyką. Na przykład teoria że chomiki są drapieżnymi zabójcami pożerającymi ludzkie mózgi jest nietrafna gdyż Kubuś karmiony tym co zwiniemy z prosektorium zdechnie myśląc melancholijnie o orzeszkach. Można oczywiście zdać się na próby w "firmie" i dawać Kubusiowi po kolei pręty stalowe - nie żre, padlinę - nie żre, beton , nie żre, śrut typu "breneka" nie żre - może nie głodny?? Ziarno - żre i tu po wykończonym x chomiku dochodzimy do wielkopomnego wniosku że chomiki jedzą ziarenka. Mogliśmy to przeczytać w książce ale Ci naukowcy... Oni praktyki nie uczą.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.