Wielkość oznacza przemijanie.
Przemijanie oznacza odchodzenie daleko.Odchodzenie daleko to powracanie.
Tao Te Ching
W życiu idziemy czasem tak daleko, że wracamy do miejsca z którego wyszliśmy. Istnieje przedmiot, który może być mapą naszego życia, mapą bardzo nowoczesną, trójwymiarową, pełne 3D. Od nazwiska tego, który ją wymyślił, nazywa się taśma Möbiusa. Może służyć jako model rzeczywistości, bo pokazuje ciekawe jej aspekty: przedmiot dla mnie filozoficzny, prawie magiczny.
W taśmie Möbiusa są dwie strony. To widać wyraźnie, bez dwóch zdań. Wyobraźmy sobie, że taśma jest tak duża, że stojąc na jednej (jednej?) stronie możemy włożyć głowę w dziurę w taśmie (widzicie ją, tam u góry) i obejrzeć drugą stronę. Jednocześnie jest to jedna strona, łatwo sprawdzić. To ta sama strona, na której stoimy. Przejdźmy się kawałek, a zobaczymy. Wyjrzymy przez dziurę z drugiej strony. W którym miejscu znajdujemy się: już po drugiej stronie tej jednej strony? No bo jak o to zapytać? Powiedz, w którym miejscu strona A przechodzi w stronę B, jeśli to jest ta sama strona?
Czysty paradoks. Rozumiem, że mogą istnieć zdania lub teksty wewnętrznie sprzeczne, niespójne, ba, to prawie norma. Ale materialny przedmiot wewnętrznie sprzeczny? Tak że jest jednocześnie dwustronny i jednostronny? Czyli jest jednocześnie A i nie-A? Co na to Arystoteles ? Gdzie on jest ze swoją logiką? Diabelska sprawa. Chciałoby się powiedzieć: jeśli taśma Möbiusa istnieje, to wszystko jest możliwe.
*
Świat to może też taka taśma. Składa się z różnych rzeczy. Może lepiej, ze stanów, zjawisk. Jak odróżnić jedną rzecz lub „stan” od drugiego? Na przykład młodość od wieku średniego? Wiek średni od starości? Kiedy ktoś staje się łysy? Gdzie jest granica między dobrym a bardzo dobrym? Różnica między byciem smutnym a depresją? Między zdrowiem a chorobą? Inaczej, gdzie kończy się jedna strona, a zaczyna druga?
Logicy, w odpowiedzi na takie problemy wymyślili zbiory rozmyte, fuzzy logic, i podobne, ale to właściwie nic nie daje. Jest to ponowne stwierdzenie, że nie wiemy kiedy jakieś X przechodzi w jakieś Y. A z tym mamy problemy, często poważne. Lubimy świat jasny, uporządkowany, podzielony na wyraźne, dobrze oddzielone kawałki. Taki świat jest nam potrzebny. A tu – nic z tego, zamęt, wszystko niejasne, fuzzy…
Czy w świecie istnieją granice, na przykład w przyrodzie? Są czy ich nie ma? Może być tak, że granice w przyrodzie są wyraźne, w ogóle są, a w ludzkim zachowaniu lub kulturze – nie ma ich. Ale z przyrodą też nie jest łatwo. Gdzie jest granica między atmosferą a stratosferą? Między strefą umiarkowaną a podbiegunową? Między latem a jesienią? Granice są umowne, wymyślone. Świat jest płynny, „bezszwowy”. Sami wymyślamy go jako odrębne rzeczy, dzielimy ten świat a potem szukamy granic pomiędzy fikcjami, które stworzyliśmy.
Prawdziwe schody z granicami zaczynają się w ocenach etycznych, w moralności. Chcielibyśmy mieć wyraźne linie, jak granice na mapie, oddzielające złe od dobrego, słuszne i niesłuszne, etyczne i nieetyczne. Szukamy tych linii, próbujemy zdrapać powierzchnię świata w którym żyjemy, one na pewno są, tylko ukryte, gdzieś pod spodem, pokryte warstwą ziemi, kurzu, niewiedzy. Idziemy po tej taśmie zwanej życiem i patrzymy pod nogi: na pewno za chwilę zobaczymy wyraźną, czerwoną linię, za którą zaczyna się coś innego: dobro, zło, cokolwiek, byle byłoby odgraniczone, inne, różne, wtedy mamy jakąś orientację gdzie jesteśmy. Nic, żadnych linii, żadnych granic. Nie ma. Więc trwają nieskończone dyskusje: w którym miejscu zaczyna się człowiek, jaka jest granica między życiem a śmiercią, co jest naturalne a co jest zboczeniem, co jest przymusem a co wolną wolą, itd.
Trudno nam zrozumieć, że takich granic nie ma. Po prostu nie ma. Jeśli chcemy je mieć, sami musimy je wyznaczyć. Ale jakoś chętnych jest niewielu. Trzeba by na naszej taśmie narysować w dowolnym miejscu linię i powiedzieć: granica jest tu. Umówmy się, że tak jest. Ale tego ludzie się boją, woleliby, żeby te granice tam same były, lepiej nie brać odpowiedzialności za taką kartografię.
*
Świat? Ma tylko jedną stronę. Tę, po której wędrujemy. Idźmy dostatecznie daleko, a wrócimy tam, skąd wyszliśmy. A granice? Może zawsze są w tym miejscu, gdzie właśnie jesteśmy? Może to my jesteśmy granicą? Żyjemy zawsze tu i teraz. Zawsze na ostrej granicy między przyszłością a przeszłością. Może to jedyna granica?
***
witaj,mnie to nieraz zastanawiało,
OdpowiedzUsuń....Bóg jako "wieczna teraźniejszość" czyli co to jest przeszłość czy przyszłość ,
Einstein podobno powiedział przed śmiercią...choć wiem jak trudno sobie to wyobrazić to CZAS JEST Tylko ZLUDZENIEM
Grażyna
Witajcie, znowu jestem po "ciężkich próbach".Do Marka się odezwę,żeby nie pomyślał, że go olewam.Cierpliwości, niech dojdę "do siebie".Cieszy mnie że poruszył "coś" z fizyki-jak to zmienia poglądy,a jaka bezradność!Grażynka i Einstein-wspaniale!Tylko nie przesadź. ..Cyt "nie ma żartów z filozofią,moja......".....
OdpowiedzUsuńwitaj Anonimowy-Jureczku, dobrze,że się pojawiłeś....
OdpowiedzUsuńa co Cię kochanie tak zdziwiło,że nazwisko fizyka mi nie obce, czy to co powiedział ?
ja też szukałam i nadal szukam tego SENSU i wiem,że też był taki co powiedział,że wszystko płynie....czyli granic nie ma ....
... no , no Jureczku coraz bardziej mnie zadziwiasz, ale to nic, jak mówisz CYT....
Grażyna
Nie wątpię,że wiesz,ale bardziej ceniłem i cenię Twoją emocjonalność kobiecą,wrażliwość,nam tego brakuje,dopełnienie,druga strona,być może to jest ważniejsze niż "suche" pojęcia .I kto ma rację- ha -połączenie...Nie wiem, ale czasami przeklinam emocje.Ale może bez nich nic się nie "poruszy"-no więc co z motywacją? Ale do czego?....Wiesz to powiedz!
OdpowiedzUsuń.....ja również mam duży problem z emocjami, ulegam im bardzo szybko- chociaż na starość już dużo wolniej-
OdpowiedzUsuńJureczku,pytanie "Ale do czego?" jest odpowiedzią na Marka roważania, wszystko już było a więc do czego ?, to już przecież było.....itd
Myślę,że za każdym razem mamy nadzieję,że będzie inaczej i zawsze jest podobnie, nie tak samo ale niestety podobnie i przychodzi moment, że mówimy i PO CO TO WSZYSTKO !!??
Potem pojawia się światełko w tunelu i poznajemy innych ludzi i znowu wierzymy ,że TYM RAZEM będzie innaczej.....
i znowu przebudzenie.....DOSC PESYMIZMU ...
Grażyna
No to poczekamy,może Marek coś powie-on dużo wie!Pewnie znowu "pierdolnie" jakąś historyjkę ((bez urazy).On już jest taki,nie zmienimy go.Czy będzie inaczej?-Nie!On nie lubi "ciągnąć" ludzi.W zasadzie po co?Uczniów nie potrzebuje,i chwała mu za to! ha,ha ha,...#
OdpowiedzUsuńhej Jurek, odnalazłeś się i już podskakujesz, coo?
OdpowiedzUsuńCzekajcie robaczki, już ja Wam p.......ę historyjkę, niech tylko pomyślę. Ale masz rację, ciągnąć nikogo nie będę, z prostej przyczyny: właściwie to nie wiem dokąd. Szkoda byłoby tych ciągniętych.
Co do historyjek: nie uważacie, że czasem dobrze byłoby opowiedzieć tu sobie jakąś historyjkę z życia, jakiś fakt, zdarzenie? Siedzimy tu na takim poziomie abstrakcji, że nie ma czym oddychać. To chyba zresztą moja zasługa, bo mam skłonność do teoryjek a Wy mnie naśladujecie, ale nie wiem czemu? Czy ja Was gdzieś ciągnę?!
Na tego bloga w ogóle nie zaglądają normalni ludzie, tylko tacy jak my: Duchowo Uprzywilejowani Pasjonaci Abstrakcjonizmu. Skrót dedykuję wszystkim, za przeproszeniem, czytelnikom.:))
I chwała Ci za to po raz drugi!Przynajmniej może Aż, Kto ma wiedzieć -wie- reszta jest niczym !......!Nie chcesz być Prometeuszem-to takie piękne,(przepraszam)........#
OdpowiedzUsuń.....boję się dyskusji i prawdziwych historyjek, bo jak powiedziałam,że rozumię pustelników i sama bym została, to Marek o mało ze śmiechu nie padł a potem wysiadł nawet server i nasze roważania przepadły.....
OdpowiedzUsuńGrażyna
Marku ,to nie są żarty To jest to czym jesteśmy!!!Nie kpij z tego,nie warto!.....#,J...
OdpowiedzUsuńA może i warto!..#
OdpowiedzUsuń....zrobiliście sobie niedzielną przerwę w myśleniu?
OdpowiedzUsuńNo Jureczku, Ty zawsze coś wymyślisz a i Marek się schował do swojego "domku", to prawda On nigdy nikogo nie ciągnął...dzisiaj muszę powiedzieć ...SZKODA (z mojego punktu widzenia naturalnie), Marek zawsze stał z boku i się przypatrywał i CZEKAŁ i choć go bardzo korciło żeby "przyrżnąć" ale nie robił tego a ....SZKODA !!!
Grażyna
Może i zgadzam się z Waszymi uwagami... od wczoraj mnie męczy myśl którą zamieszczam: to trochę o tym, o czym piszecie.
OdpowiedzUsuńJurek, zastanowiłem się: masz rację, że my tym jesteśmy, już teraz poważnie; te cztery określenia jakoś do nas pasują, tylko jeszcze nie wiem, jaki dokładnie sens mają? A myślę że lekka kpina tylko pomaga to ustalić. Ironia to narzędzie myślenia.