Obserwuję świat. Myślę, że 99 procent spraw które się w nim dzieją, jest zupełnie obojętne dla 99 procent ludzi, którzy w nim żyją.
Nie umiem tylko odpowiedzieć na pytanie: jakie sprawy są tym jednym, nieobojętnym procentem? Oraz: kim jest ten jeden procent ludzi, dla których te sprawy nie są obojętne? Może gdybyśmy na to odpowiedzieli, udałoby się jakoś pokierować tym światem we właściwą stronę? Dwudziesty pierwszy wiek, nowoczesna cywilizacja. I nie umiemy odpowiedzieć na pytanie: co jest naprawdę ważne, nieobojętne – dla ludzi? Może ci ludzie też tego nie wiedzą?
Dawna parabola mówi, że jesteśmy jak kapitan statku, który wypływa z portu, ale nie wie dokąd. Dopiero z daleka od brzegów, na środku oceanu, może otworzyć zaklejoną kopertę, w której jest opis kierunku i docelowego portu. Dopiero płynąc, dowiadujemy się, dokąd płyniemy.
Starożytni mieli rację: navigare necesse est.
***
Starożytni mieli rację: navigare necesse est.
***
... a może problem polega na tym,że raz należymy do tych 99 procent a raz do tego jednego....
OdpowiedzUsuńGrażyna
Nie sądzę,aby "świat","cywilizacja" miały jakiś cel (nie mylić z sensem,znaczeniem).Podobnie jak "życie"-to pojęcie abstrakcyjne,nie ma czegoś takiego jak życie ogólne-życie jest zawsze jednostkowe !Nie znam życia "wspólnego",jak niby miałoby wyglądać to połączenie się podmiotów? Każdy ma swój własny kierunek zależny od stanu rzeczy i bycia.Nieliczni wiedzą ,inni naśladują,jeszcze innych ogłupiono aby mieć nad nimi władzę.Było, jest i będzie tak jak jest-zmienne są formy.To, że myślimy w kategoriach celu jest bardzo istotne,dla jakości naszego życia,ale dla zrozumienia "bycia" się nie nadaje.Dobrze jest też czuć stan "bezcelowości" jako dopełnienie nastawienia celowego......#
OdpowiedzUsuń...celem istnienia świata jest jego rozwój i czy my będziemy na tym świecie czy nie , nie ma to znaczenia ,on pójdzie i tak swoją droga rozwoju(obojętnie jak ten rozwój zdefiniujemy)
OdpowiedzUsuń..naszym celem jest po prostu BYC i rozwijać się(obojętnie co to dla kogoś znaczy),
...myślę,że to BYC jest najtrudniejsze,ale też ciekawe, jeżeli potrafisz przyjąć pozycję obserwatora,
Grażyna
c.d. zaczynam rozumieć pustelników i myślę,że to dobry sposób na spędzenie reszty życia....
OdpowiedzUsuńGrażyna
Ty jako pustelnica?! bardzo oryginalny pomysł, ale całkiem nierealny. Na pewno zaraz założyłabyś stowarzyszenie pustelników, byłyby jakieś spotkania, cotygodniowe obiady pustelnicze dla członków, wycieczki szlakiem pustelni lokalnych, turnieje brydżowe, wieczorki taneczne pod hasłem "spotkania samotnych serc" lub podobne. Mogę Ci jeszcze podrzucić jakieś pomysły. Styl życia pustelników powinien zostać mocno zreformowany. Sama piszesz że trzeba się rozwijać!
OdpowiedzUsuńoj Marek, jako pustelnica ( o Boże jak to brzmi !!) rozmawiałabym tylko z ptaszętami i zwierzyną leśną, "zwierzyna miejska i wiejska" przestała mnie już pociągać, zaczynam rozumieć św.Franciszka, wolał rozmawiać ze zwierzętami....
OdpowiedzUsuńzwierze ci okazuje co do Ciebie czuje i nie używa słów!! i tak zaraz wiesz czy cię lubi czy nie.....marzenie w świecie ludzkim
Grażyna