@ MYŚL DNIA. Cały świat, w którym żyjemy to ferma zwierzęca. Ktoś nas tu hoduje. Ciekawe po co?
*
I nie jest to wcale tylko aluzja do powieści Orwella.
So let us not talk falsely now, the hour is getting late.
Bob Dylan, "All Along the Watch-Tower"
Komentarze to połowa wartości każdego bloga. A jeśli mamy dobrych komentatorów – więcej niż połowa. Proszę o komentarze, dyskusje, o to co napędza pracę w mojej „pracowni”, co nadaje tej pracy kierunek. Jeśli uznasz że Twój komentarz to właśnie może zrobić, zamieść go. Bywa że jakieś komentarze trzeba usunąć. Nie dlatego że krzywdzą mnie, ale innych ludzi. Wyrzucenie komentarza „na bruk” to dla mnie ostateczność. Chyba, że komentarz naprawdę … sięgnął bruku.
Po to aby nas "zjeść"-im świadomość bardziej rozwinięta tym lepszy kąsek dla "czarnego orła"Rośliny zjadają minerały,zwierzęta rośliny,ludzie zwierzęta,a ktoś tam naszą świadomość-(ciekawe jakie ma upodobania smakowe)-dobre co?.. -pogląd szamanistyczny ...#
OdpowiedzUsuń...problemem jest pod postacią jakiego zwierzątka żyjesz na tym świecie...
OdpowiedzUsuńGrażyna
Celowość...
OdpowiedzUsuńLudzkim jest myślenie, że żyjemy "po coś". A może po prostu ŻYJEMY?
Jesteśmy tu i teraz. Zmierzamy donikąd. Bez żadnego celu. Bez żadnego kursu. Nikt nas nie hoduje. Nikt na nas nie patrzy "z góry". Niczego nie doświadczyliśmy przed naszym życiem i niczego nie doświadczymy po nim.
Może to brzmieć strasznie, ale... życie bezcelowe nie jest życiem bez sensu.
...celem życia jest przeżywanie,doświadczanie,zmienianie siebie i otoczenia ..
OdpowiedzUsuń...hm w ramach ewolucji,wzrostu albo jakkolwiek to nazwiemy inaczej...
...ruch jest tym motorem, nie może być stagnacji i obojętnie w jakim kierunku, byle iść i nie stać w miejscu...
Grażyna
...ziemia się kręci, a co by było gdyby stanęła ? strach nawet o tym pomyśleć....
hm, ta myśl to taka prowokacja, chyba udana ;). Wyobraźmy sobie, że ktoś nas rzeczywiście "hoduje". Wtedy spontanicznym pytaniem jest: po co? - jak pisze Tomasz. Celowość, teleologia, jest wbudowana w nasze myślenie o świecie i o nas. W tym świecie wszechobecne są sekwencje zdarzeń, a jeszcze bardziej naszych działań typu a -> b -> cel. Większość tego co robimy w życiu, ma taką strukturę i nie miejmy tego ludziom za złe. Pytają "po co?" i mają do tego prawo. Sens jest związany z celowością. Brak celowości, bezcelowość = brak sensu. Problem, jaki tu widać polega na czym innym: czy jeśli nie potrafimy odpowiedzieć na pytanie "jaki cel ma życie" to to życie jest bezwartościowe? Proponuję nie myśleć o życiu w kategoriach ani celu, ani sensu, bo to nie są dobre terminy. Raczej proponuję pytanie, czy (nasze) życie ma WARTOŚĆ (którą da się jakoś zdefiniować jako wewnętrzne, pozytywne doświadczenie). Człowiek, który czuje, że jego życie jest wartościowe, nie pyta zazwyczaj o jego cel i sens - i, moim zdaniem ma rację. Wie, że życie to wartość, autoteliczna, sama w sobie. To powinno wystarczyć, to po prostu wystarcza.
OdpowiedzUsuńCzyli, ostatnie zdanie w tekście Tomasza, zamieniłbym na takie:
Życie bezcelowe i pozbawione sensu nie jest życiem BEZWARTOŚCIOWYM.
Mnóstwo ludzi, zwłaszcza młodych, pyta o sens życia. To jest pytanie właśnie bez sensu, językowa pułapka. Pytajmy, czy nasze życie ma wartość. Jeśli tak, niczego więcej nie potrzebujemy. Ale w tych sprawach nikt nikomu nie może niczego narzucić...
Zgadzam się: sens i cel są zbyt mocno ze sobą powiązane, żeby jednoznacznie je oddzielać od siebie i twierdzić, że to coś innego. Wartość jest lepszym określeniem.
OdpowiedzUsuńŻycie bez celu MOŻE BYĆ wartościowe...
Ale w takim postawieniu sprawy pojawia się silna pokusa: skoro nie żyjemy "dla kogoś", nie żyjemy "po coś", niczego życiem nie ugramy, nie będzie ani kary, ani nagrody, to po co żyć wartościowo?
I czym są owe wartości?
Po co żyć "wartościowo"?-A dlaczego jemy to co lubimy a unikamy rzeczy niesmacznych,dlaczego unikamy bólu a cenimy sobie dobre samopoczucie,dlaczego wybieramy rzeczy przyjemne a przykrych unikamy-bo to są nasze "wartości"My nadajemy wartość przedmiotowi.Jeśli mamy żyć "wartościowo",ale to nie są nasze wartości tylko przyjęte,wyuczone,to nie jest to życie autentyczne i nie jest to życie zdrowe.Wartość się pojawia gdy coś nie jest nam obojętne .(wartość ma też swoją negatywną stronę).Stan "bezcelowości"jest przeżyciem wartościowym,jednak potem wracamy do działania celowego bo "jesteśmy z krwi i kości".......#
OdpowiedzUsuńEeeeeee od razu hoduje - przecież na pierwszy rzut oka widać że większość ludzi żyje w stanie dzikim...
OdpowiedzUsuńPaweł
może homo sapiens to gatunek absolutnie niepodatny na udomowienie?
OdpowiedzUsuń.....czyli "bio" albo ekologicznie... taka hodowla jest najlepsza i najlepiej smakuje ,że pozwolę sobie zacytować Anonimowego
OdpowiedzUsuń"Po to aby nas "zjeść"-im świadomość bardziej rozwinięta tym lepszy kąsek ".
Nasza świadomość ekologiczna...
Grażyna
idea, że jest coś ponad świadomością, co może ją "zjadać" jest chyba zgodna z racjonalnym obrazem świata? Rzeczywistość jest hierarchiczna, porządek wyższy jest budowany z niższego, szczebel po szczeblu. Dlaczego nie miałaby istnieć jakaś wyższa "świadomość" (nazwa umowna, bo nie wiemy co to jest), która żywiłaby się naszą świadomością, tak jak my żywimy się na przykład warzywami?
OdpowiedzUsuńPo prostu wyobraźmy sobie istnienie tej "wyższej świadomości", która miałaby się do naszej tak, jak nasza do jarzyny. Dlaczego to nie mogłoby być możliwe?
Można chyba zastąpić słowo"zjeść" np.przemianą energetyczną........#
OdpowiedzUsuń....myślę,że coś w tym jest,
OdpowiedzUsuń...widzi naszymi oczami, przeżywa nasze emocje,czuje naszymi zmysłami i "widzi" nasze najbardziej skrywane myśli... x 7 miliardów ludzi,
to są dopiero przeżycia i jeszcze naraz tyle różnych...
....hm, wszystkie gry wysiadają...
Grażyna
A tak przy okazji; co można powiedzieć o liczbie 3 ......#
OdpowiedzUsuńI cisza... no jak tam "płaszczaki"-(Termin zapożyczony), brak pomysłu?...#
OdpowiedzUsuńInternet to dobra rzecz.Wystarczy wystukać "płaszczak" I JAKA FAJNA ZABAWA....#
OdpowiedzUsuńte płaszczaki pasują do tego o czym tu wyżej piszemy. Być może są istoty które nie widzą wyższych poziomów (wymiarów?) rzeczywistości. Nawet brakuje im wyobraźni, żeby o czymś takim pomyśleć. Czyli, słusznie napisałeś. Płaszczaki - to my.
OdpowiedzUsuńCzy to nie jest temat dla pracowni umysłowej?Pomijając oczywiście oczywistości.W zaułkach fikcji mają miejsce rzeczy doniosłe -oczywiście dla nas...#
OdpowiedzUsuńtak, temat piękny. Mam problem polegający na tym, że sam nie mogę nadążyć za tymi wszystkimi tematami które się pojawiają. Gdyby udało się znaleźć taki hipertemat naszego myślenia, jakiś fundamentalny problem, z którego wynikają wszystkie inne! czyli "matka/ojciec wszystkich problemów", "korzeń". Sam nie daję rady w tych poszukiwaniach, dlatego wołam: POMOCY!
OdpowiedzUsuńMęczę się z różnymi ideami które muszą dojrzewać, więc napisałem ten kolejny tekst wyżej.