Zaha Hadid
W przyrodzie można na palcach jednej ręki policzyć zjawiska, dla naszego umysłu oczywiste. Nie ma wokół nas linii prostych, idealnych okręgów, kwadratów, prostokątów, trójkątów. Nie ma też wielu rzeczy, które nazywamy pojęciami lub ideami. Jedne z podstawowych kategorii jakimi się posługujemy to to, czego doświadczamy – ogólnie formy i to, co myślimy – idee.
Formy są najczęściej wytworem natury, idee wytworem naszego umysłu. Pytanie o relację między nimi jest jednym z najdawniejszych problemów filozoficznych. Czy nasz umysł jest częścią natury, czy czymś innym? Natura jest organiczna, umysł jest geometryczny. To przeciwieństwo (a może tylko przeciwstawienie?) jest jednym z podstawowych w naszym myśleniu. Łatwo przychodzi nam odróżnienie wzorów „organicznych” od „geometrycznych”. Popatrzmy na dłoń na klawiaturze komputerowej. Zestawmy sztukę: z jednej strony Paul Klee, Mies van der Rohe, z drugiej Salvador Dali, H.R. Giger lub Zaha Hadid w architekturze. Sztuka Gigera jest przykładem wysiłku wydobycia się z umysłu geometrycznego, nieudanym, bo wpada w sidła umysłu technicznego: obok organicznego szaleństwa, płynności i nieregularności mamy w twórczości tego artysty obrazy - geometrycznych - urządzeń mechanicznych, maszyn, jakichś cyborgów, itp.
Fakt jest taki: nasz umysł doświadcza przeróżnych form o charakterze „naturalnym”, czyli organicznym, przyrodniczym, biologicznym. Są one najczęściej podobne do wszystkiego z wyjątkiem rysunków z podręcznika geometrii. A jednak nasz umysł „wyciąga”, destyluje z tych danych to, co jest w podręczniku geometrii: linie proste, kąty, trójkąty, okręgi, prostokąty i miriady ich kombinacji. Potem te kombinacje wrzucamy w świat w postaci naszych metrycznych wytworów: prostopadłych budynków o płaskich ścianach, pionowych wież, płaskich boisk, itd. Natura ponosi koszty tej geometryczności naszego umysłu. Wystarczy obejrzeć blokowisko postawione w środku dzikiego kiedyś lasu, albo fabrykę na pustym brzegu morza. Zgrzyt słychać i widać.
Dlaczego nie stosujemy wzorów „organicznych” w przedmiotach i technice? Moglibyśmy mieszkać w okrągłych jak gniazda os pomieszczeniach, pisać na klawiaturze o kształcie nieudanego, ale wygodnego naleśnika, itp. Więzi nas geometria? Myślimy według linii prostych, kątów prostych i okręgów. Wiersze i kolumny, matryce, nasz umysł ma strukturę krzyżówki albo rebusa: wypełniamy kolejne wiersze pewnymi słowami a potem odczytujemy litery w jakiejś kolumnie i to daje nam rozwiązanie, ale zawsze tymczasowe i cząstkowe: to rozwiązanie jest ważne tylko o tyle, o ile można je wykorzystać jako kolejne hasło w kolejnej krzyżówce, być może krzyżówce jakiegoś „wyższego rzędu” lub poziomu. Jest to działanie fraktalne: geometryczny wzór myślenia na niskim poziomie jest przenoszony na wyższy poziom, daje w efekcie pewne „hasło”, przenoszone na wyższy poziom, itd. U podstaw jest zawsze geometria. W projektowaniu komputerowym typu 3D można praktycznie dowolną bryłę przedstawić jako kombinację bardzo prostych płaskich figur. Czy nasz umysł działa podobnie? Renderujemy sobie świat używając bardzo prostych elementów, jakiegoś „geometrycznego atomu”?
Czy nasza epistemologia jest Euklidesowa? Ciekawe pytanie: jak nasz umysł, który jest częścią organicznej natury, wytwarza porządek, w tej naturze niespotykany, sprzeczny z nią? Właśnie: sprzeczny, czy wyrażający jej (geometryczną) istotę? Wiecznie powracające pytanie: wydobywamy ze świata porządek, czy go tworzymy? Czy nie powinno być tak, że nasze myślenie jest bardziej „organiczne”, nie po liniach prostych? Czyli może jest tak, że umysł faktycznie „destyluje” z naszych doświadczeń ich najgłębsze idee, które są geometryczne, a potem te idee stosujemy do różnych form. Z idei trójkątów powstaje piramida. Z idei kwadratu i prostokąta – wieżowce, itd. Forma przepływa w idee, idee przepływają w formy. Naprawdę są jednym i tym samym. Tylko nasz umysł tworzy ideę różnicy? Różnica między formą a ideą to też idea „Tylko” idea? Porównajmy naszą dłoń z klawiaturą na której ta dłoń pisze. Dłoń nie przystaje do klawiatury. To dwa różne światy. Dłoń to forma, klawiatura to idea, geometryczna abstrakcja. A jednak obie przepływają w siebie, organiczna dłoń tworzy poprzez geometryczne urządzenie abstrakcyjne idee, które wyrażają się najpierw w postaci wierszy pisma: znowu geometria, potem materialne, geometryczne formy: wieżowiec zaprojektowany przez Miesa van der Rohe: czysta, zmaterializowana geometria. Dzięki naszemu geometrycznemu umysłowi udaje nam się opanować naturę, wysysając z niej istotę: reguły i porządki. Czy to znaczy że istotą bycia człowiekiem jest geometria? Nie świadomość, nie język, nie moralność i uczucia wyższe, ale właśnie geometria?
Gdyby nasza geometria składała się z nieregularnych krzywych, spiral, wyłącznie ostrych kątów i wypukłych powierzchni, w jakim świecie byśmy żyli? Gdybyśmy nie znali linii prostych, kątów prostych, symetrii? Jaki świat byśmy projektowali? Wyobraźmy sobie niesymetryczny samolot. Dom złożony wyłącznie z powierzchni wklęsło-wypukłych? Linijkę w kształcie spirali? Jeśli koncepcja fraktali jest słuszna, to najbardziej zawiłe kształty organiczne można sprowadzić do prostych, podstawowych wzorów: może takich jak nasza geometria. Jeśli tak, to między organicznym i geometrycznym nie ma zasadniczej różnicy, tylko różnica stopnia. Nasza geometria jest prosta, prymitywna. Organiczne jest złożone. Jeśli rozwiniemy i skomplikujemy nasz umysł, staniemy się nie mniej, ale bardziej organiczni. Komplikując się, wrócimy do natury?
***
Postanowiłem podążyć torem tej myśli... . Zakładając, że „ideowy umysł” nie jest przeciwstawny formalnej naturze, a jest raczej jej uproszczeniem, na potrzeby i możliwości aparatu poznawczego człowieka, to cały ten „geometryzm” ludzkiego myślenia służy mu podobnie jak dwuwymiarowa mapa terenu. Choć mapa nie jest rzeczywistością sensu stricto, to umownie i w przystępny dla ludzi sposób odnosi się do niej i pozwala odnaleźć odpowiedni kierunek w całej złożoności sytuacji.
OdpowiedzUsuńDlatego choć dla zmysłów jakościowo różne, formy naturalne są, a może po prostu muszą być źródłem „prymitywnej geometryzacji” świata przez ludzki umysł. Jeżeli nie ogarniamy złożoności rzeczywistości, to posiłkujemy się „geometrycznymi sloganami” by jakoś ją pojąć, poczuć się w niej bezpieczniej, pewniej. Niestety zbyt często oszpecając jej piękno. Zasada „minimaxu” w poznaniu ma jak widać wysoką cenę;).
Skoro cała fizjologia ludzi jest częścią natury – wystarczy przyjrzeć się procesowi oddychania - to i nasze umysły nie są jej przeciwstawne. Można więc założyć, że nie tworzą porządku z niczego, ani nie wyciągają go z jakiejś „abstrakcyjnej doskonałości”. Bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że po prostu jako ludzie modulujemy, zagęszczamy, upraszczamy niektóre cechy, potencje konstruktu świata, by móc realizować swoją duszę homo sapiens sapiens;). Tak jak chlorofil w liściach nie tworzy na Ziemi tlenu "z próżni", ani nie wydobywa go z jakichś „idealnych zakamarków kosmosu”, lecz "niechcący" pozwala na jego zaistnienie. Tak i człowiek poprzez swe geometryczne wytwory realizuje potencjalność świata do geometrii. Lecz nie jako coś koniecznego, czy idealnego, ale jako jeden z możliwych zbiorów elementów, mogących zaistnieć we wszechświecie.
Właśnie Remigiusz.. Natura po prostu dzięki prawom nia rządzącym "wygenerowała" ludzki umysł, który działa po swojemu... Z resztą są przecież kryształy. One są geometryczne. Jakos nie widzę tutaj problemu :] Oto realizacja potencjalności świata, dokładnie.
OdpowiedzUsuńDobry przykład z tymi kryształami. Nie pomyślałem o tym. Podobnie płatki śniegu i parę innych. Tylko dlaczego tego jest w przyrodzie tak mało i dlaczego występują na bardzo prymitywnym poziomie? Obiekty złożone są po prostu... bardziej złożone, i mniej geometryczne. Nasza "euklidesowa" geometria jest na poziomie kryształów.Ale pytania pozostają: skąd się ta geometria wzięła? Trzy możliwe odpowiedzi.Platońska: geometria pochodzi z wiecznego świata idei.Empiryczna:ludzie obserwowali formy przyrodnicze, np. kryształy i wyciągnęli z nich geometrię w postaci uproszczonych schematów. Ewolucyjna: umysł ludzki po iluś tysiącach lat wytworzył parę idei geometrycznych, bo okazały się praktycznie przydatne? (to jest ta "potencjalność" o której piszecie?). Czyli Remigiusz i GG są "ewolucjonistami" - czy w takim sensie jak to ujmuje psychologia ewolucyjna? Dalej myślę że nasz umysł musi się trochę skomplikować. Nawet geometrie nieeuklidesowe (Łobaczewskiego, Riemanna, itd.) to chyba dopiero przedszkole.Wobec tego: trzeba ewoluować! Koncepcja potencjalności bardzo mi pasuje, ale nie może to być słowo-wytrych, które wszystko wyjaśnia (i nic).
OdpowiedzUsuń