Często zarzucamy komuś,
że nie ma poczucia godności. Żeby jednak mieć takie poczucie, trzeba mieć
godność. Samo poczucie to za mało. A może wystarczy? To taka refleksja dość
konkretna, przykład. A zawiera się w niej pytanie bardziej podstawowe.
Czy to, że mamy
"poczucie czegoś", to to samo co "coś, co czujemy"? Jaka
jest relacja między naszymi „odczuciami” a „rzeczywistością” – czyli, czym jest
ta rzeczywistość?
Ktoś powiedział: nie
jest ważne, żeby być dyrektorem, ważne żeby się czuć jak dyrektor. Chyba racja. Chyba?
Może to zabawa słowami,
a może coś ważniejszego? Czuję, że jest, to znaczy, że jest? Odwrotnie?
To stary jak świat problem. To, jak go rozwiązujemy, decyduje w jakim
świecie żyjemy. Możliwości - świata i istnienia - są różne:
a. jestem, więc
czuję że jestem
b. czuję, że jestem, więc jestem
c. jestem i
czuję że jestem
d. inne/żadne z powyższych? Więc jakie?
Co wybieramy? Pytanie to
samo: zabawa słowami, czy ważna różnica? Realizmy, dualizmy, monizmy,
panpsychizmy, społeczne konstruktywizmy.
Myślenie to stawianie sobie tych głupich, przebrzydłych pytań. Heidegger
pisał, że pytanie jest pobożnością myślenia. Myśleć, według starej definicji,
to zadać pytanie i nie mieć odpowiedzi. W tej przerwie między pytaniem a
odpowiedzią, której nie ma, zdarza się
nasze bycie, w tej szczelinie jesteśmy.
Jeśli nie myślimy, to wybieramy możliwość (d): nie czuję, że jestem, i nie jestem.
Wybór jest wolny. Czasem ta szczelina przypomina szczelinę w skale albo
lodowcu, do której wpadliśmy. Chwila nieuwagi, jedno głupie pytanie – i
jesteśmy zaklinowani, oszołomieni, bezradni. Ratunku!
Pytania to nie
pobożność, to obrzydliwość. Żyjemy sobie spokojnie i przytulnie w swojskim,
normalnym świecie. Nagle jakiś brutal zadaje pytanie i ten świat się chwieje,
trzeszczy. Słońce się zatrzymuje, Ziemia rusza galopem. Usuwa się nam nagle
spod nóg i lecimy w szczelinę.
Może pytania powinny być
zakazane? Pytać, to - jak u Gombrowicza
– zgwałcić kogoś przez uszy. Jak już jakieś pytanie usłyszymy, to koniec. Uszu
nie można zamknąć. Człowiek jest bezbronny. Dlaczego ten cham mnie o coś pyta!?
Ale po co zaraz
zakazywać? Może robić tak jak baca, którego Antek pytał jak też zbudowany jest
świat? Baca tłumaczył, że świat to złożona konstrukcja, najpierw jest to, ono
opiera się na tym, pod spodem jest znowu coś innego, i tak dalej (nie ważne co,
dowcip jest znany, z brodą), ale po kolejnym pytaniu, a na czym się też opiera
to coś innego, baca rzekł: Cosik mi sie widzi Jontek, ze weźmiesz w gembe.
I tak trzeba.
Może zamiast bezustannych pytań
lepiej podjąć jakąś decyzję? Zrobić coś konkretnego? Pytania nie mają końca.
Życie ma.
Można na pytania spojrzeć
inaczej. Któryś z filozofów (czy nie też Heidegger?) powiedział: ”zdecydowanie
jest postacią prawdy”. To alternatywa dla bezustannego zapytywania, co to jest
prawda, co to jest rzeczywistość? Prawdziwe, rzeczywiste, jest to, co robimy.
Nasz wybór i działanie, które tworzy rzeczywistość, prawdę - nieważne jak kto
lubi to nazywać.
Jeśli wpadliśmy w szczelinę:
skalną, lodową, życiową – samo pytanie to za mało. Nie ważne dlaczego i jak
wpadliśmy. Ważne jak wyjść. Co robić? I to jest może jedyne ważne pytanie jakie
zadajemy w życiu.
Pod warunkiem, że nie kończy się
na pytaniu.
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.