czwartek, 30 września 2010

Następna wiedza, proszę!

            Słyszę ostatnio narzekania, że ludzie (na przykład studenci? To też ludzie?) korzystają z  Wikipedii, pisząc prace magisterskie, a to nie jest wiedza całkiem pewna, itp.
            Nie ma się czego bać. Nie martwmy się o wiedzę. Wiedza była, jest i będzie. Wiedza jest ważna, odpowiada nam na pytanie: gdzie jesteśmy? Co jest? Czyli tworzy nasz świat. Nasz świat jest wiedzą. A że co chwilę inną? A co to ma za znaczenie? Kiedyś ludzie wiedzieli, że Ziemia jest płaska. Że Słońce krąży wokół ziemi. Że Bóg stworzył świat w sześć dni (do czasów Darwina). Że przedmioty cięższe od powietrza nie mogą latać (w dziewiętnastym wieku twierdzili tak wybitni fizycy). Że lodowce w Himalajach gwałtownie topnieją (wiedzieliśmy niedawno, już tego nie wiemy, to była naukowa ściema), itd.  
Wybitny fizyk amerykański, noblista Albert Michelson stwierdził, że poznaliśmy już wszystkie podstawowe fakty i prawa fizyki. Było to w roku 1894.Większość z nas jest Michelsonami. Nie potrafimy sobie wyobrazić, że to co uważamy za absolutne naukowe fakty za ileś lat będzie kupą śmiesznych urojeń.
            A rzecz jest prosta: wiedza to to, co uważamy za wiedzę. W jakiejś grupie, w jakimś czasie i miejscu. Potem coś się zmienia, wiedza jest już inna. Jeśli Wikipedia mówi że to i to i wszyscy to akceptują, to mamy wiedzę. Jak powstanie coś innego, bardziej słusznego, na przykład  Fikipedia, to znowu będziemy wiedzieli, może coś innego, z innego źródła. I o co się bić? Co komu do mojej wiedzy, a co mnie do jego? Każdy dziś może mieć taką wiedzę, jaka mu się podoba. Na tym polega postęp. Wybór „wiedzy” jest ogromny. Jedno jest pewne: nikt z nas nie będzie miał całej wiedzy. Nikt z nas nie ma wiedzy jednakowej, tej samej dla wszystkich. Niech więc każdy ma taką, jaką sobie wybierze i ściągnie: oczywiście z sieci. A jaka jest ważna?
            Wiedza dzieli się na użyteczną i bezużyteczną. Bezużyteczna… no wiadomo, szkoda komentarza. Wiedza użyteczna ma dziś to do siebie, że jest nieprawdopodobnie zmienna. Niczym przysłowiowe jętki-jednodniówki, wiedza umiera, odchodzi, szybko się dezaktualizuje. Powstaje nowa. Mnoży się jak króliki. Przechowywać wiedzę użyteczną dziś to jakby zimą zbierać śnieg, zamrażać go w lodówce i myśleć: przyda się znowu w zimie za rok.
            Nie przejmujmy się tak bardzo wiedzą. Myślmy bardziej o tym, do czego wiedza nam służy? Co chcemy osiągnąć? Do czego zmierzamy? To jest naprawdę wiedza. To jest nasz wybór. Decyzja. Jeśli to wiemy, jakiś rodzaj wiedzy ułoży się wokół naszego zamiaru lub zadania jak opiłki wokół magnesu. Nie ma wiedzy. Są pragnienia. Reszta – to zeszłoroczny śnieg. W następną zimę spadnie nowy. Chyba że klimat się ociepli. Ale wiedza o tym, to chyba, jak wyżej – ściema. Za rok klimat się już oziębi. Taka przynajmniej będzie nasza wiedza. Jak zwykle: pewna, absolutna, oczywiście – naukowa. Do momentu aż ją zastąpi inna. Wiedza-niewiedza… co jest czym? Kto to wie?
           
            ***      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.