Czytam i słyszę gdzieś prawie bez przerwy: psychologia społeczna, psycholog społeczny, wybitny psycholog społeczny… Cóż to za dziwaczny oksymoron? „Psyche”: to coś w środku nas, co istnieje (naprawdę istnieje?!) w zupełnie inny sposób niż ludzie, ci tam, oni, na zewnątrz mnie. Czy coś może „istnieć” w jeden sposób a coś innego „istnieć” w inny sposób? Jak to pogodzić? Czy psychologia społeczna to „wewnętrzna zewnętrzność”? „Subiektywna obiektywność”? „Urojony fakt”? Jak i po co łączyć nasze kontakty z żywymi, konkretnymi i „namacalnymi” ludźmi z tajemniczą i nieuchwytną „duszą”? Po co?
Może to kolejne chore, już nie słowa, ale chore nazwy? Czy psycholog społeczny (po polsku: duszoznawca społeczny) nie mógłby mówić po prostu, że bada zachowanie człowieka wśród innych ludzi i dać spokój tej urojonej „duszy”? Zachowania społeczne? Badanie zachowań społecznych? – nie, to nieciekawe. Psychologia społeczna? Wow, to tak! No tak, czyli – tu mam swoją hipotezę - dusza jest chodliwa, dusza się dobrze sprzedaje. To magiczne słowo, fetysz. Duszy bez walki nie oddamy. Nawet Coca-Cola przegrywa z duszą.* Dusza to prawdopodobnie najlepsza marka na świecie.
Umieśćmy w internecie hasło „moja teściowa to jędza”. Eee tam, nikt nawet nie zajrzy. Ale umieśćmy tytuł ”Psychologia relacji między pokoleniowych w małżeństwie” - ludzie czytają jeden przez drugiego.
Są dziś dwa słowa, które nikogo nie pozostawią obojętnym: to seks i psychologia. Dodać do czegoś słowo „psyche”, „psycho” to tak jakby koło nowego modelu samochodu ustawić zgrabną, nagą dziewczynę: sukces murowany. Marketing działa. Psyche ma się do naszych kontaktów społecznych tak, jak uroda wspomnianej dziewczyny do zalet i osiągów zachwalanego samochodu.
Mnożenie bytów ponad konieczność trwa w najlepsze. „Brzytwa Ockhama” jest dzisiaj dość tępa. Zresztą, kto dziś goli się brzytwą. Wittgenstein mówił, że jesteśmy zaczarowani językiem, czy jakoś tak. No, mówił. I co? Nic. Dalej jesteśmy. Kogo tam obchodzi jakiś Wittgenstein. Ładne ciało + seks + dusza. Lepszej kombinacji nie może być. Dusza przyciąga jak goła d… - o, przepraszam, jak magnes. Dusza w postaci gołej baby: to jest to.
------
*) sam myślałem, że to żart, ale: wstawiłem w Google „coca-cola”: 52 700 000 wyników.
Wstawiłem „psycho”: 28 700 000 wyników. Wstawiłem „psyche” : 36 400 000 wyników. Psyche plus psycho razem: 65 100 000 wyników. Miałem rację: dusza wygrywa z coca-colą. Naprawdę, dusza to potęga! Właściwie to pozytywne, wspaniałe! Bo cóż nam po coca-coli, skoro stracimy duszę?
***