wtorek, 5 października 2010

Implanty inaczej, czyli protetyka psychiczna

            Nie, nie, to nie tekst o stomatologii. Ale o pewnej analogii z nią – już tak. Czyli: implanty mamy nie tylko w gębie. Mamy je też w umyśle. Tylko to nie dentysta nam je tam wstawił.
            Nasz umysł nie jest biologicznie zaprojektowany jako gotowy mechanizm wykonujący pewne sztywne funkcje. Jesteśmy otwarci i elastyczni, bardziej niż myślimy. Istnieje tradycyjny, mechanistyczny obraz umysłu, wywodzący się gdzieś od Kartezjusza i do dziś obecny w potocznym myśleniu: mamy mózg, mózg zawiera różne „mechanizmy”, które wykonują określone, konkretne funkcje. Tych funkcji jest tyle i tyle, są w zasadzie te same, powtarzają się. Można je przewidzieć, wobec tego i nasze zachowania można przewidzieć. Takie są potoczne wyobrażenia. Człowiek-maszyna trzyma się mocno. Są to wyobrażenia, nieważne że nieprawdziwe, one są groźne. Fałszują sposób naszego istnienia.
            Jaki jest nasz umysł? Otwarty na zewnątrz. To nie szklana bańka, odizolowana od otoczenia, to raczej przewód, kanał do którego wszystko może wpłynąć i wypłynąć. Jeśli tego nie chcemy, musimy pilnować, co wpuszczamy i co wypuszczamy z tego kanału… Zwłaszcza co ktoś nam wpuszcza. A ludzie wpuszczają nam… na przykład impsy. Co?
            Impsy to  skrót od „implanty psychiczne”. Małe, niewidzialne programiki, wgrywane do naszego umysłu. Coś tak jak widgety, popularne  w telefonach komórkowych. Ktoś nam „wkleja” takiego impsa i on wykonuje sprawnie funkcję do której jest zaprojektowany, na przykład kłaniasz się z fałszywym uśmiechem facetowi, którego nie cierpisz… .
            Impsy bardzo trudno wykryć, są jak wirusy komputerowe, jakieś dobrze ukryte trojany.  Są groźne, bo często nie wiemy, że są. Programują nasze działania.  Są ludzie, którzy tworzą impsy tak jak inni tworzą wirusy komputerowe. Impsy to podstawa reklamy, perswazji, manipulacji.
            Ogólnie, imps to coś takiego jak mem, opisywany przez Richarda Dawkinsa albo „wirus umysłu” z pracy  Richarda Brodie’go pod takim samym  tytułem. Idee znane od lat. Używając pojęcia ”implant psychiczny” chcę podkreślić element nie zawsze w tych koncepcjach zauważany, mianowicie to, że te implanty i inne wirusy mają trzy cechy: są nam wszczepiane często niezależnie od naszej woli, nawet świadomości, działają tak, że nie mamy nad nimi wpływu, kontroli, oraz, może najgorsze z tego, skłaniają nas do działań niezgodnych z naszym interesem lub dobrem.
            Nasze umysły są przepełnione impsami, są z nich wręcz zbudowane. Impsy są kulturą, nie ma od nich ucieczki, one preparują nasze umysły od dziecka i zapewniają elementarny poziom adaptacji do innych ludzi. Edukacja, socjalizacja, religijna i polityczna indoktrynacja, ideologia: wszystkie zbudowane są z impsów. Taka indoktrynacja to jak stosowanie szamponu „dwa w jednym”: najpierw myje się nasz mózg do czysta, pozbawiając go zdolności myślenia i krytycyzmu. Tak wypłukany mózg nasącza się roztworem określonych impsów, które wykonują swoje funkcje. I tak mamy dobrze wychowane dziecko, posłusznego pracownika, porządnego obywatela, pobożnego  wyznawcę, dobrego terrorystę i oddanego członka partii. Kusząca jest hipoteza, że impsy to rodzaj fraktali umysłowych, że nasze przeżycia to w istocie tylko kombinacje i wariacje na temat kilku podstawowych wzorów, które komplikując się i powielając, dają w efekcie wszystkie treści naszej świadomości.
            Czy z impsami można walczyć? Walczyć? A co jeśli wszyscy składamy się tylko z impsów? Czy w naszych umysłach istnieje coś poza nimi – pytanie co? Bo jeśli nic, wtedy impsy – to my. A walka z nimi jest walka z samym sobą. Czy to nie paranoja? Nie, tylko to bardzo trudne.
            *
            Pomyślmy o ludziach, których umysły wypełnione są wyłączenie implantami. To umysły mechaniczne: jeden  implant wywołuje drugi. Życie to sekwencja bodziec-reakcja-bodziec, jak u starych dobrych behawiorystów: S-R-S-R-S …. – do końca (tj. do śmierci). Prawdopodobnie minimum świadomości, pełne zaprogramowanie. Czym byliby tacy ludzie? Automatami, mechanizmami? Chcielibyśmy tak żyć? Ja – nie chcę.
            Wobec tego, jak wyjść z tej sekwencji? Czy istnieje życie poza impsami? Jak zakłócić ten mechaniczny łańcuch  bodźców i reakcji? Włożyć jakiś kij w szprychy tego koła, tej  mechanicznej, wszczepionej nam  „samsary”? Spróbować powiedzieć stop. Co ja robię? Dlaczego? Czyli, znowu pytania? Jako narzędzie do wyłączania impsów? Samoprowokowanie?
Wielu z nas przydałby się dobry program antywirusowy – antyimpsowy. A może sformatowanie twardego dysku? Ale po co? Żeby zrobić miejsce dla nowych impsów?

            ***

1 komentarz:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.