piątek, 9 lipca 2010

Trzy światy w jednym

            Dziwny jest ten świat, naprawdę. Dziwny, bo żyjemy nie w jednym ale w trzech światach jednocześnie i jest to źródłem licznych problemów. Najbardziej podstawowy problem to chyba ten, że nie odróżniamy tych światów. Można je dość prosto opisać. To one:
            Świat zewnętrzny, spostrzegany naszymi zmysłami: rzeczy, zjawiska, ludzie, wszystko co widać, słychać i czuć. To świat na przykład A.
            Świat B to świat naszego ciała, czyli doznań i odczuć z jego wnętrza: różne przyjemności i nieprzyjemności, bóle, gniecenia, łaskotania - cokolwiek co odczuwamy jako wewnątrz naszej skóry. 
            C to świat umysłu, czyli głównie świat wyobraźni, pojęć, myśli, wszystkiego, co „tworzymy w głowie”.
            Trudność z tymi światami jest taka, że stosujemy te same kryteria oceny i istnienia dla różnych światów, zestawiamy rzeczy niezestawiane, nieporównywalne, całkiem dosłownie „z innej parafii”. Po prostu z innych światów.
            Może dzieje się tak dlatego, że uparcie wierzymy w jeden, jedyny świat, w którym wszystko podlega tym samym zasadom, prawom i logice? Wobec tego przenosimy sposób myślenia i kryteria ocen z jednego świata na inny i dziwimy się, że to nie działa.
            Tak dzieje się w przypadku świata B, świata doznań wewnętrznych: ktoś stracił w wypadku nogę i narzeka że ona go boli, czyli ma tak zwane bóle fantomowe. Rozsądny realista mówi: bzdury, jak może cię boleć noga, przecież jej nie masz? Ale to nie boli noga w świecie A, ale noga w świecie B, który ma inne reguły. Ta noga tam jest, ale w inny sposób: jako wewnętrzne odczucie. Inny świat, inna noga.
            Tak samo dzieje się w przypadku świata wyobraźni, świata C. Wierzący w boga i ateiści spierają się zawzięcie czy bóg istnieje czy nie. Szukają jego dowodów lub kontrdowodów w „namacalnym” świecie A. Kompletnie bez sensu: istnieje, bo go sobie wyobrażamy. Kiedyś teolodzy mówili: bóg istnieje bo istnieje jego idea. Inni się z nich śmiali. Ale niesłusznie. Bóg istnieje. Jako idea. W świecie C. Przymierzanie obiektów ze świata A do obiektów świata C  i szukanie wspólnych kryteriów, miar lub cech to bezsens. Jakbyśmy porównywali liczby parzyste z muzyką Mozarta i pytali co z nich jest bardziej czerwone?
            Przykładów są tysiące: bogowie, magowie, czarnoksiężnicy, wiedźmy i wiedźminowie, góry: szklane, srebrne, złote, kosmici. Trolle, gnomy, krasnoludy, potwory, smoki, demony… Dość. Nikt tego wszystkiego nie wyliczy. Świat C jest absolutnie nieskończony. To wszystko istnieje, naprawdę. Istnieje w świecie C, w świecie zwanym przez niektórych Fantazjaną. Dlaczego mamy z tego świata kpić? Wątpić? Jeśli nie znasz tego świata, to trudno, każdy żyje w swoich światach, ale miej świadomość, że inni mają może tych światów więcej niż ty. Nie odbieraj im ich.
            Uznajmy wreszcie istnienie trzech światów i ich zawartości, nie ma się o co kłócić, światy są różne a żaden nie jest gorszy lub lepszy. Czy między tymi światami istnieją jakieś przejścia? Związki? Jak one na siebie wpływają? To już pytania dla tęgich filozofów. Nam przydałoby się praktyczne założenie, że te światy są różne – i wystarczy.
            Kiedy ktoś nas pyta, rozzłoszczony naszym roztargnieniem czy brakiem uwagi: w jakim świecie żyjesz?! Możemy spokojnie odpowiedzieć: właśnie przechodziłem ze świata B do C. I tak może być. I niech to nikomu nie przeszkadza.
           
            ***      

1 komentarz:

  1. Piękny przyczynek do rozbudzenia większej tolerancji w stosunku do innych istot :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.