poniedziałek, 9 sierpnia 2010

My, fetyszyści

            Fetyszyzm? Hi hi, to te damskie buty na szpilkach, lateksowe ciuszki, pejczyki, koronkowa bielizna? Nie, to nie taki fetyszyzm. Ten jest całkiem niewinny. To sprawa osobistych gustów i upodobań, prywatnie realizowanych. Nic nie mam do takich fetyszystów, niech się bawią jak lubią, wolnoć Tomku… Fetyszyzm  to też zjawisko religijne: oddawanie czci jakiemuś przedmiotowi, ponieważ w przekonaniu czcicieli posiada on wewnętrzną moc, ducha lub element boski. To już bliżej. Dokładniej, w badaniach kultury i religii fetysz oznacza przedmiot wykonany przez ludzi, czyli sztuczny, któremu oddaje się cześć, ponieważ ci którzy oddają tę cześć wierzą, że fetysz posiada ukrytą w nim jakąś magiczną moc, nadprzyrodzoną władzę, zwłaszcza nad innymi ludźmi.
            Jest to bardzo ciekawe przekonanie, ponieważ fetysz jest czymś w rodzaju „samospełniającej się” teorii. Jeśli czemuś przypisujemy na przykład władzę nad ludźmi, to wcześniej czy później ta władza stanie się faktem. Fetysz będzie ją miał. Fetysze mają władzę nad światem. Chcesz sterować ludzkim zachowaniem? Zainstaluj ludziom fetysza. Sukces gwarantowany. Fetysz – od łacińskiego: facticius: sztuczny albo facere: zrobić. Fetysze się tworzy.
            Moherowa babcia która żegna się szybkim, automatycznym ruchem, kiedy tramwaj którym jedzie mija jakiś kościół. Kibole na boisku, doznający ataku obłędu na widok własnej drużyny. Zwolennicy jakiegoś polityka, doznający orgazmu w trakcie jego przemówienia. Maniak motoryzacji, który na widok kolejnego modelu supersamochodu XYZ czuje jak miękną mu kolana a przed oczami pojawiają się plamy…
            Dlaczego fetyszyzm jest ważny, interesujący? Pod opisanymi, dość powierzchownymi formami fetyszyzmu seksualnego, religijnego, politycznego, ekonomicznego, kryje się inny mechanizm.
            Jest to fetyszyzm głęboki, ukryty zazwyczaj sposób naszego działania, który wpływa na życie społeczne i osobiste. Fetyszyzm to figura wszechobecna w naszym doświadczeniu, świecie. Fetyszem  może być wszystko, byle konkretne. Fetysz to wspaniały wynalazek, dokonany przez człowieka dla człowieka. Religia: czy ludzie czczą Boga, boskość, idee, nieosiągalną  nierzeczywistość? Nigdy. Czczą obrazy, figury, kości i paznokcie świętych, całuny, relikwie. Papieża. Biskupa (naszego biskupa, nie tego tam). Czczą kościół jako mury. Czczą kapłana (naszego) w tych murach. To konkrety. Tego pragniemy, tego nam trzeba. Fetysze przemawiają do nas lepiej niż pojęcia i idee. W tym ich sekret.
            Typowe działanie myślącego człowieka to: przyglądanie się rzeczywistości – myślenie, zadawanie pytań, tworzenie modelu tego co widzimy, przewidywanie jego konsekwencji, ocenianie. Potem podejmowanie jakiejś decyzji i działanie, wykonanie - zachowanie. Fetyszyzm pozbawia nas wszystkiego, oprócz pierwszego i ostatniego ogniwa w tym łańcuchu.  
            My, fetyszyści działamy inaczej: jeśli ktoś wskaże nam jeden z tysięcy fetyszy, przestajemy natychmiast myśleć. Widzimy jakiś bodziec i następnie robimy coś, co wyłącza nasz rozum i świadomość. Następuje spięcie, przeskok. Pojawia się przymus. Obraz – odruch: oko – kolano, które zginamy i oddajemy fetyszowi bezwarunkową i całkowicie bezmyślną cześć. Fetyszyzm sprowadza nasze działanie do sekwencji: widzimy – czcimy. Przy pomocy fetyszy można nas wodzić jak stado baranów. Gdyby fetyszyzm można było na jakiś czas zawiesić, wyłączyć, poddalibyśmy całą sytuację analizie. Zaczęlibyśmy myśleć. Ale tu właśnie jest problem, bo fetyszyzm do myślenia nie dopuszcza. Fetyszyzm to odmóżdżenie. Fetysze bronią się przed myśleniem, refleksją, bo te czynności zdmuchują moc fetysza jak mydlaną bańkę.
            Każdy fetysz działa w istocie tak jak fetysze seksualne. Jest bodziec i jakiś orgazm. Nie ma niczego pomiędzy, to wyjęto, pozbawiono nas tego. Erotyzm dość żałosny. Ale pod innymi postaciami, w innych dziedzinach, akceptujemy go i praktykujemy.
            Fetysze trzymają się mocno. Walczyć z nimi raczej nie ma sensu, przegrana jest pewna. Zawsze będziemy fetyszystami. Tylko obiekty naszej czci się zmieniają. To co jest fascynujące w obserwowaniu fetyszyzmu, to jego wszechobecność i niezawodność z jaką działa. Fetyszyzm jako pojęcie objawia się w postaci prostego w zasadzie schematu, który jest olśnieniem intelektualnym: jakie to proste! Aha-feeling. Satysfakcja nie do odparcia. Aha! I padamy na kolana. Prostota wyjaśnień to fetysz intelektualistów i myślicieli. Moherowa babcia żegna się mijając kościół. Intelektualista słyszy nazwisko: Heidegger, Lacan, Derrida – i przestaje myśleć. Pada na kolana. Jest jakaś różnica? Słowacki wielkim poetą był. Ach ten głęboki, prosty fetyszyzm… Sam jestem takim fetyszystą. Szukam porządku, jasności, doświadczenia „aha”. I oddaję im cześć. Bezmyślnie. Fetysze, fetysze. Jeszcze nieraz będę je tu wielbił. Albo może je zastąpię innymi?

            ***

4 komentarze:

  1. Czy możemy świadomie implikować sobie lub innym dowolnie zadany fetysz? Czy możemy wykorzystać siłę jaką niesie ze sobą oddanie fetyszowi do rozwoju? Jeżeli tak to czym kierowała by się świadomość przy wyborze jego formy? Do czego się odnieść? Obiegowej moralności? Kreacji automatycznej(niczym podróż szamańska) lub sigil? Oddaniu modelowi teoretycznemu, który aktualnie jest najbardziej dopasowany do naszej osobowości(nie zapomnając o byciu elastycznym w miarę zmian jakie w nas zachodzą)? Czy zanik fetyszyzacji życia jest kresem drogi? A może lepiej traktować to jako dobrą zabawę? Bez względu na to czy nazywamy to religią, kulturą czy obłędem.

    OdpowiedzUsuń
  2. To o czym piszesz to jakby projekt "fetyszologii stosowanej". Taka dziedzina bardzo by się przydała. Doradztwo, konsulting: jakie fetysze zastosować, gdzie, wobec kogo? Tu trzeba fachowców. Aż się prosi o dziedzinę np. "zarządzanie fetyszami" ;).Z fetyszami nikt nie wygra. To może z nich zrobić biznes? a może taki biznes już jest, tylko się inaczej nazywa?

    OdpowiedzUsuń
  3. Pod pałacem prezydenckim można zaobserwować skrajną formę relacji ja<->fetysz :)
    Ale ponieważ nie wypada śmiać się z niedorozwoju nie dodam nic więcej w temacie heblowanej maskotki ciemnogrodu.

    OdpowiedzUsuń
  4. ha ha ha, termin "heblowana maskotka ciemnogrodu" powinien wejść na stałe do klasyki fetyszologii stosowanej.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.