czwartek, 1 listopada 2012

Milczenie



Szkoda gadać
[autor nieznany]
                      Filozof Ludwig Wittgenstein napisał słynne zdanie: o czym nie można mówić, o tym należy milczeć. Proponuję wersję praktyczną w postaci zasady: jeśli ktoś nie potrafi o czymś mówić, to niech milczy.
            Załóżmy, że traktujemy tę zasadę poważnie i dostosujemy się do niej. Co to znaczy że o czymś potrafimy mówić albo nie? Skąd to wiemy? Być może próbujemy o czymś mówić, po prostu mówimy, działamy metodą prób i błędów. Te próby pokazują, że mówienie rozmija się z rzeczywistością i tworzy własną, odbija się od świata, odkleja, nie jest obrazem świata, ale tworzeniem językowej piany, którą pokrywamy rzeczywistość tak, jak pokrywamy pianą do golenia własną gębę, żeby ją potem ogolić i spłukać. W przypadku języka – ogolić brzytwą Ockhama.
            Dzieje ludzkości, a  chyba też biografia każdego z nas, to intensywne próbowanie o czym możemy mówić a o czym nie. O czym potrafimy lub nie. Dzieje ludzkości  to bezustanny potok słów. Słów często chorych. Większość tych prób jest nieudana. Potok słów płynie, płynie i wysycha… wsiąka w suchą ziemię rzeczywistości. To z czego jesteśmy tak dumni: nasze rozmowy i przemowy, książki i wykłady, kazania i referaty, wiersze i dramaty, to tylko bezsilny i zawsze chybiony bełkot, mówienie o niczym. Biliony, tryliony słów, które nie trafiają w cel. Dlatego nie „po-trafimy” mówić o czymkolwiek. Słowa mijają świat, prześlizgują się obok, rykoszetem trafiają w coś przypadkowego, są wytworem samym dla siebie. Nie mówimy o czymś, tylko mówimy coś. Umiemy tworzyć świat ze słów, ale nie umiemy go słowami od-twarzać.
            Mamy w mózgu maszynkę do generowania słów. Działa mniej więcej tak, jak gruczoły potowe: wydziela słowa jak pot. Naturalnie, bez wysiłku. Potrzeba nam higieny, bo pot śmierdzi. Nadmiar nieusuwanych słów również. Używajmy dezodorantu: to jest dewerbantu.
            Może kiedyś, jakaś przyszła cywilizacja zrozumie, że mówienie jest bezsilne. Że w zasadzie nie potrafimy mówić o niczym. Albo inaczej, że mówienie o czymkolwiek nie ma naprawdę efektu. Może wtedy ci ludzie przyszłości – o ile będą to jeszcze ludzie – zrozumieją, że mówić nie można o niczym. Albo – można, ale nie warto. Wtedy zapanuje milczenie. Ci post ludzie przestaną mówić, bo zrozumieją, że należy milczeć. Największym osiągnięciem rozwiniętej cywilizacji nie będą słowa lecz milczenie.
            Zapanuje cisza.
            *
            Od wielu lat ludzkość podejrzewa, że gdzieś w kosmosie istnieją inne cywilizacje. Staramy się nawiązać z nimi kontakt, coś im przekazać, powiedzieć. Wyobrażamy sobie, że one też nas szukają, że chcą z nami rozmawiać Ale może to być inaczej: ci kosmici już dawno wyprzedzili nas w rozwoju. Między innymi polega to na tym, że zrozumieli bezsens mówienia, emitowania potoków słów w jakimkolwiek języku. Może nas słyszą, odbierają nasze nieudolne i prymitywne komunikaty. I mają dla nas jedną odpowiedź, której nawet nie próbują przesłać, a która może być mniej więcej taka: wy tam, na tej zaściankowej Ziemi. Zamknijcie się i nie zawracajcie nam głowy. Jak nie, to zdmuchniemy was jak świeczkę.
Ale, jak powiedziałem, oni nie są zainteresowani w przesłaniu tej odpowiedzi. Zrozumieli już ileś sekstylionów lat temu, że jedyne, co ma sens, to milczenie. Zrozumieli Wittgensteina zanim się jeszcze narodził. A jeśli ktoś tego nie rozumie i mówi dalej, próbuje, próbuje… jego problem. Dlatego kosmos nie odpowiada na nasze idiotyczne pobekiwania i piski wysyłane w przestrzeń..
Cisza.
            Może cisza, milczenie, jest najwyższą informacją, największą mądrością, tak jak chaos jest najwyższym porządkiem. Cywilizacje, które tę mądrość osiągnęły, milczą.
            Cisza. Tylko my wciąż mówimy, mówimy…
           
            ***

4 komentarze:

  1. Nie przekonuje mnie ten werbalny nihilizm... Osobiście cieszę się, że kilka osób na tym globie (w tym Pan) nie zachowuje milczenia.

    Język bywa przydatny... Jest tylko narzędziem, wyewoluował tak jak nasza pionowa postawa. Nawet nasza ulubiona brzytwa nie służy do ścinania wszystkiego, lecz tego co jest "ponad konieczność".

    Natomiast samo w sobie mówienie, jako akt mniej lub bardziej chlubny, kryje w sobie wiele pułapek. Pułapek, które bardziej związane są z naszą naturą niż naturą samego języka. Dlatego uważam, że ewolucyjna korzyść z milczenia mogłaby mieć źródło w fakcie, iż wyginęłyby określone mówiące osobniki. Proszę tylko o odpowiedź - które? I czy z tą eliminacją nie wiąże się więcej niebezpieczeństw niż prawdopodobnych korzyści?

    K.

    OdpowiedzUsuń
  2. cóż, kpiłbym sam z siebie nawołując do całkowitego zaprzestania mówienia... musiałbym od siebie zacząć. No więc mówmy sobie mówmy, to faktycznie przyjemne.
    Co do unikania pułapek związanych z mówieniem, to proponuję mówienie krótko. To duża sztuka, której chyba nigdzie nie uczą. Ludzie piszą książki, które zmieściłyby się w artykule i artykuły, które zmieściłyby się na stronie - w dodatku są za to podziwiani. Potem mówimy o potopie informacji...
    Wobec tego, na pytanie które osobniki miałyby wyginąć, odpowiadam: te, które mówią za dużo i rozwlekle. (prawdopodobnie wyginęliby doszczętnie wykładowcy szkół wyższych, zwłaszcza humaniści, to byłaby jatka; chyba że Greenpeace by ich obronił i przeniósł do jakichś rezerwatów?).

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż, to jestem na liście - muszę nabrać tolerancji dla fanatyzmu Greenpeace; może mój żywot zależy od nich...

    K.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten tekst przypomina mi też fragment z Thoreau, w którym mówi on, że z przyjacielem najlepiej rozmawia się z dwóch przeciwległych stron jeziora. Zastanawia mnie, czy większą rolę odgrywa tutaj przestrzeń dla słowa,by mogło ono właściwie wybrzmieć, czy fakt, że w tej przestrzeni ono ginie?
    I tak też sobie myślę, że w tym upodobaniu dla milczenia, mam wiele niechęci do samego modelu komunikacji. Do tego, że pomiędzy tym, co się mówi są nadawca i adresat i to wszystko, co wyprawiają oni ze słowami. Tyle wiemy o "właściwym komunikowaniu się", a i tak pierzemy się po pyskach, że sobie pozwolę na takie sformułowanie.
    Może też dlatego jeden z cytatów o miłości mówi o spoglądaniu w tą samą stronę, a nie o mówieniu o tym samym?

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.