Ludzie mają pewną zdolność ważniejszą od inteligencji i innych kompetencji. To zdolność do poprawiania własnych błędów. Uczenie się na błędach. Autokorekta. Komputery byłyby inteligentne, gdyby poprawiały siebie – błędy w swoich programach, tymczasem poprawiają tylko ortografię. To za mało. Ludzie mogą stosować autokorektę poważniejszych, życiowych błędów, zmieniać poglądy, poprawiać swoje zachowanie. Możemy to zrobić. To ta wyjątkowa, ludzka zdolność. Wyłączmy człowiekowi autokorektę a zniszczy go pierwszy błąd jaki popełni.
Jeśli tak, to powinnością moralną nie jest wytykanie komuś błędów, ale wyposażanie go w narzędzia poprawiania tych błędów. Istnieje ortografia: sztuka poprawnego pisania. Może istnieje też ortobiografia, czyli sztuka poprawnego życia, bez błędów?
Nie potępiajmy ludzi, którym nikt nie dał narzędzi autokorekty. Na tych narzędziach można oprzeć pojęcie moralności. Chcemy, żeby ludzie byli lepsi? Pokażmy im, jak mogą korygować siebie. To jest etyczne, a nie obwinianie za błędy.
Moralne potępienia są uzasadnione tylko wtedy, kiedy ktoś zna takie narzędzia, ale nie chce z nich korzystać. To już inna sprawa. To jest świadomy wybór błędu. Chociaż, czy ktokolwiek mówi: błądzę, bo tak chcę? Chyba bzdura. To, co właśnie robimy jest zawsze słuszne. Dopiero później widzimy, że to błąd. Błędy popełnia się zawsze w „dobrej wierze”. Błędy widać zawsze we wstecznym lusterku. A ludzka autokorekta działa powoli, czasem wcale. To wspaniała zdolność, ale jeszcze we wstępnej fazie ewolucji, słabo zaawansowana. Dopiero w erze neoludzi będzie może silniejsza.
Ktoś chyba powiedział, że druga połowa życia, to poprawianie błędów, popełnionych w pierwszej. Wydaje mi się, że druga połowa życia jest jakoś krótsza niż pierwsza.
*
Korygowanie błędów to funkcja nie tylko indywidualna. Również społeczna i organizacyjna. Mówimy o organizacjach uczących się (rozumie się to: na własnych błędach). Organizacja, społeczeństwo, cywilizacja, niezdolne do poprawy błędów są jak staw bez dopływu świeżej wody. Zarastają zielskiem, śmierdzą, zamieniają się w bagno, giną.
Nie bójmy się błądzić. Bójmy się braku umiejętności naprawy naszych błędów.
*
Zaryzykuję przepowiednię. Ustrój przyszłości to nie żaden kapitalizm, socjalizm ani podobne. Ten przyszły ustrój to ”autokorekcjonizm” (na dobrą nazwę na pewno zostanie ogłoszony konkurs). Po prostu: w świecie przetrwają tylko społeczeństwa, które będą skutecznie naprawiać własne błędy, będą mieć dobre narzędzia do tego. Ustroje bez takich narzędzi zazwyczaj opisywane są w podręcznikach typu „upadłe cywilizacje”. Zresztą, czy to przepowiednia?
To zdroworozsądkowe przewidywanie. Niebawem się przekonamy.
To zdroworozsądkowe przewidywanie. Niebawem się przekonamy.
***
.....co to jest BŁĄD ?
OdpowiedzUsuń....jak sam piszesz "To, co właśnie robimy jest zawsze słuszne. Dopiero później widzimy, że to błąd. "!!!! No właśnie
.....i pytanie : Gdybyśmy wtedy postąpili inaczej to czy rzeczywiście wynik byłby inny albo taki jakiego żeśmy oczekiwali ??!!
Tego nie można nigdy sprawdzić....nawet Bóg nie może zmienić przeszłości i sprawdzić co by było gdyby....
TO są tylko nasze przypuszczenia albo pobożne życzenia,że byłoby inaczej albo wręcz lepiej !
Miłego dnia
Grażyna
masz rację i w tym problem. Zastanawiam się nad pojęciem błędu i myślę, że para "błędne" - "słuszne" jest zawsze względna, nie może mieć stałej, "absolutnej" treści. To zależy od bardzo złożonego kontekstu, którego nie umiemy ani przewidzieć, ani kontrolować. Wymyślamy coś wspaniałego, np. elektrownie atomowe a potem się okazuje że to był błąd, albo odwrotnie, itp. Musimy, chcąc nie chcąc, nauczyć się żyć w świadomości, że "błąd", "słuszność", "racja" itd. to tylko tymczasowe etykietki, które się ciągle zmieniają - nawet zamieniają miejscami. Coś tak jak na drogach tymczasowe tablice "objazd", "roboty drogowe", itp. Raz są, raz nie i pojawiają się w różnych miejscach. Zdolność do poprawy błędów wymaga właśnie świadomości, że są one względne. Gdyby błędy były absolutne, to jak moglibyśmy je poprawić?
OdpowiedzUsuń...gdyby błędy były absolutne to moglibyśmy ułożyć jakąś ich listę i przyszłe pokolenia mogłyby ich unikać ....
OdpowiedzUsuń...ale czy o to chodzi ?
..hm, myślę,że błąd ma coś wspólnego z wolną wolą
Grażyna
widzę, że pojęcie "błąd" jest trudniejsze niż myślałem. A niby takie proste, oczywiste. Czyli, czym jest błąd? W życiu, nie w ortografii ani w matematyce?
OdpowiedzUsuńNie wierzę w błędy absolutne, "uniwersalne". Każdy z nas ma własne błędy, bo mamy własne życie w jedynej, niepowtarzalnej sytuacji. To, co jest błędem dla mnie, może być najlepszym rozwiązaniem dla Ciebie, itp.
Może błędy w ogóle nie istnieją, są po prostu decyzje, które podejmujemy, zmieniamy, znów zmieniamy...
Jak o tym myślę, to mi się zdaje że od błędu już blisko do obłędu... Ale myślmy o tym, może jest odwrotnie? temat otwarty...
...są błędy absolutne,pomśl o przykazaniach, ale tylko tych odnoszących sie do człowieka, lepiej jak spojrzysz na "przykazania" w buddyźmie ( jest ich 12) ich przekraczanie jest błędem, bo wiesz,że to się obróci przeciwko Tobie, czyli od początku wiesz,że robisz źle!!!
OdpowiedzUsuń....przy podejmowaniu decyzji w życiu codziennym kierujesz się wiedzą jaką w danej chwili posiadasz i to co robisz jest najlepsze co możesz zrobić w danej sytuacji w obliczu posiadanej wiedzy !!
....ale to co robisz świadomie i dobrowolnie i wiesz,że to jest złe to jest BŁĄD albo jak chcesz.....grzech .....
Grażyna