@ MYŚL DNIA. Świat ludzki obejmuje cywilizację i kulturę. Cywilizacja to zbiór narzędzi, które skutecznie zmieniają świat. Kultura to zbiór bajek w które wierzymy.
Może być tak, że te bajki są bardziej skuteczne niż narzędzia?
A może bez tych bajek stworzenie cywilizacji nie byłoby możliwe?
*
Talerz i sztućce oddzielają cywilizację współczesną od pierwotnej, tak jak, podawanie ręki przez stół, kulturę od jej braku. Ale można jeść rękami prosto z kotła siedząc w kapeluszu. A cywilizacja biegnie sobie dalej.
OdpowiedzUsuńNam pozostaje pisanie bajek.
Obecnie jesteśmy chyba świadkami oddalania się od siebie cywilizacji i kultury. Ta pierwsza, techniczna i technologiczna, oparta na nauce, staje się tak skomplikowana, że jej tworzenie i podtrzymywanie wymaga szczególnych kompetencji. Ich nabywanie jest tak czaso- i pracochłonne, że na kulturę nie ma już czasu.
OdpowiedzUsuńKiedyś określenie "człowiek cywilizowany" było synonimem "człowieka kulturalnego". Czy tak jest dalej? Wątpię. Widziałem sporo bardzo cywilizowanych ludzi, dr prof hab mgr itd. jedzących przy obiedzie zupę z nosem w talerzu i trzymających sztućce niczym cep albo widły.
Nie, nie czepiam się drobiazgów, to mało ważne. Gorsze, że tacy cywilizowani, jak ich zapytać np. o "czarodziejską górę" to pytają: aa, to jakiś serial? jeszcze nie oglądałem. James Joyce? to chyba ten nowy napastnik Z Realu Madryt? itp. itd. Nieważne.
Być może jesteśmy w sytuacji, w której musimy wybierać: jesteśmy cywilizowani ALBO kulturalni. Wszystkiego naraz się nie da. To co: projektujemy pralki, czy piszemy bajki?
...i jedno i drugie jest potrzebne czy konieczne to zupełnie inna sprawa....
OdpowiedzUsuńw jednych kręgach ważne jest "kim jestes" w innych "co masz", i tak było zawsze,tylko "co masz" ograniczało sie do najbliższego otoczenia a dzisiaj dzięki internetowi....bajki się mieszają ,bohaterowie przechodzą z jednej bajki do drugiej zupełnie nie troszcąc się o skutki.Dawniej było nie do pomyślenia aby królewna Snieżka poszła z leśniczym z Czerwonego Kapturka.....a dzisiaj,to już nawet nikogo nie dziwi... my już zatraciliśmy poczucie rzeczywistości i wartości...
Grażyna
Królewna Śnieżka nigdy nie poszła z myśliwym...
OdpowiedzUsuńI nigdy nie zatraciliśmy poczucia rzeczywistości i wartości, to takie przymilanie się p. Markowi, p, Grażyno, prawda?
Nasz guru zadaje nam zadania, a my ćwiczymy się w potwierdzaniu założonej w temacie tezy, chociażby była całkiem abstrakcyjna. Byłoby miło gdyby p. Marek skrytykował raz na jakiś czas nasze wypowiedzi. Jesteśmy stadkiem idącym w założonym kierunku, czy alegoryzujemy sobie własne poglądy?
Może ma to jakieś znaczenie, ale ważniejsze jest czy nasze wyznania satysfakcjonują guru, gdyż nam, mimo wysiłku umysłowego jakiegoś wsparcia nie dają...
...a właśnie,że królewna Snieżka poszła z leśniczym ale tym ze swojej bajki ,który miał ją zabić ale jak to w życiu bywa zgubiło go dobre serce....
OdpowiedzUsuńCo do Marka ,to jest taka dość harda dusza i przymilanie się nie robi na nim żadnego wrażenia...on wie swoje i jak już coś przemyślał to można być pewnym,że zrobił to solidnie ....
myślę,że my ,piszący, czy raczej nasze wpisy, jesteśmy dla Niego pewną formą zabawy ....widzę uśmiech pojawiający się na Jego twarzy....
...to tak jak tłusty,najedzony KOT przygląda się
biegającym myszom i dopóki jest syty patrzy na nie z pewnym rozrzewnieniem...
a kysz , a kysz
Grażyna
Marku, ratuj...
OdpowiedzUsuńpiszemy jak potłuczeni.
Czy o to Ci chodziło?
A może jednak nie gardzisz swoimi owieczkami?
Do czego jesteśmy Ci potrzebni?
Do podbudowy własnego ego, czy świadomości naszych ułomności?
Ratuj...?! Co się dzieje, coś nie tak? A właśnie miałem poczucie że napisaliście wyżej kilka inspirujących rzeczy - przecież o to chodzi? Grażyna stwierdziła, że jak już myślę, to solidnie, więc dajcie trochę czasu bo te Wasze opinie mnie nabuzowały. Guru?! owieczki?! jesteście dla mnie formą zabawy?!
OdpowiedzUsuńWiecie co? chyba Was p......o. To tymczasem. Napiszę bardziej szczegółowo. Podbuduję trochę swoje ego, wiecie, że to podstawa. Cierpliwości.
....ja się nie czuję jak owieczka,bo ja taka cicha i uległa nie jestem ( i nigdy nie byłam !!!)
OdpowiedzUsuń...chyba nie uwierzyłeś powyższym opiniom ?
....ja się czuję jak ta obserwowana mysz ,która ma baaaaaaaaaardzo ostre ząbki,
Grażyna
Coś w tym jednak musi być. Przecież nasze opinie muszą być trochę zróżnicowane. Odnajdywać siebie można w pustce i nawet jeśli się odnajdziemy, i tak będzie to dalej pustka. Nasze ego potrzebuje powietrza, nie próżni. A powietrze nie jest jednorodne. Mnie się tutaj podoba, mimo, że nie czuję się owieczką, a tym bardziej myszą.
OdpowiedzUsuńdla mnie pustka nie jest czymś złym, tylko obszarem w którym coś się pojawia, urzeczywistnia, to pole dla naszych możliwości. Powiedziałbym trochę aforystycznie: tam, gdzie jest pusto, wszystko jest możliwe. A trudno przypuszczać, że wszyscy będziemy tę pustkę zapełniać w ten sam sposób, według jakiegoś wzorca: "Nasz guru zadaje nam zadania, a my ćwiczymy się w potwierdzaniu założonej w temacie tezy". Nic nie jest mi bardziej obce. Bycie "guru" jest na końcu listy moich ambicji, mam na to słowo uczulenie dlatego to co pisze Anonimowy mnie zszokowało, wolałbym żeby mi zwyczajnie nabluzgał, a nie od razu od "guru"... Zadania, tematy, krytyka, oceny? po co nam to? jeszcze tego mamy mało? Mam ambicje - i propozycję dla Was - żeby się ćwiczyć w swobodnym myśleniu, bez schematów. Pustka (umysłu?) daje możliwości żebyśmy ją zapełnili. Do tego nie trzeba wielu idei, ważne żeby one były różne, wtedy, tak myślę - przyciągają się, są atrakcyjne, między nimi tworzy się jakaś gra, zabawa i to jest ważne. Jakieś zadania, tezy, "założony kierunek", krytyki, oceny? Niee, to przypomina szkołę, ja nie chcę!!
OdpowiedzUsuńWolę dyskotekę, w której różne idee ze sobą tańczą. Niech żyje zabawa!
....a jednak zabawa....świetnie,bawimy się w kotka i myszkę ? może być nawet na dyskotece,chociaż mnie osobiście odpowiada mi stodoła (nomen omen) z pachnącym sianem i zapraszam Jurka,który się ostatnio zupełnie wycofał,halo Jurek w jakiej pustce przebywasz ?
OdpowiedzUsuńGrażyna
Jeśli ktoś widział kotka i myszkę, to wie, że to nie jest zabawa. Kotek jest brutalnym mordercą, myszka strasznie cierpi, od momentu spotkania kotka, aż po krwawy koniec. Może pobawimy się w coś innego?
OdpowiedzUsuńHelmut
Helmut, masz rację. Ja to widziałem i też wolę inną zabawę. Grażyna pisze, że jest myszką, ale naprawdę jest kotem i dlatego proponuje taką zabawę. (przeczytajcie to o "baaaaaaaaaardzo ostrych ząbkach", mówi Wam to coś?). Nie dajmy się w to wkręcić ;)
OdpowiedzUsuńHelmut mówi... szukajmy siebie w próżni, ale nie zapominajmy, że potrzebny jest punkt odniesienia. W próżni go nie ma. Szukajmy punktu odniesienia a znajdziemy siebie.
OdpowiedzUsuńSkąd te personalne tarcia? Skąd taki bałagan w odniesieniach i doszukiwaniach? Skąd te ataki i umizgi? Ano stąd, że zwierzęta z nas społeczne i ciężko ograniczyć tego wpływ. Tylko po co na siłę doszukiwać się drugiego dna? Ja z obecnych dyskutantów znam osobiście tylko Pana Marka i w związku z tym mogę czasem odnieść się personalnie (pewnie stąd perspektywa guru - dla wielu obecnych sytuacja wygląda podobnie i znają Pana od tej najlepszej, profesjonalnej strony). Ale nie stwarzajmy sobie problemów! To, że piszę coś contra stanowisku pana X., nie znaczy, że pana X. próbuję ustawić w określonym miejscu w odniesieniu do naszego GURU:)
OdpowiedzUsuńParę dni temu miałam wtrącić swoje trzy grosze do dyskusji na temat pustki. Nic nie napisałam... właściwie nie wiem dlaczego. W każdym bądź razie miałam napisać, że Pani Grażyna dobrze spuentowała temat, przy czym ja dostrzegam w tym "stawaniu się ofiarą" naszą inicjatywę, co czyni naszą egzystencję masochistyczną w bardzo szerokim ujęciu. Jak zaśpiewał pewien pan (a po nim jeszcze jeden dostrzegając w tych słowach prawdę o życiu, które już przeminęło): "I hurt myself today / To see if I still feel /I focus on the pain / The only thing that's real". Dlatego ja do wizji Pana Marka włączyłabym jeszcze wypełnianie pustki naszymi "problemami", widzeniem ich tam, gdzie często nic nie ma; oczywiście tylko po to, by nie doznawać tejże pustki. Skupiamy się na swoim bólu i trudzie, bo wypełnia... Co pamiętamy najlepiej? Ano to, co łączy się z przeżywaniem intensywnych emocji. Reszta rozpływa się w zapomnieniu już po paru dniach... Dlatego tak usilnie wyszukujemy wszystkiego, co nas podnieci i da nam poczucie, że jesteśmy nie-w-pustce... To nasza konstytucja: biologiczna (emocje), społeczna, całościowa... Innymi słowy - nasze masochistyczne "odbieranie sobie przestrzeni poprzez wypełnianie" w życiu codziennym ma wiele "zalet", ciężko z niej zrezygnować…
Więc proszę - nie róbcie tego Panu Markowi i nie stwarzajcie tutaj bezpodstawnych problemów, tylko po to, żeby mieć "problem" (w sensie trud) i (bez obrazy) mieć o czym pisać.
K.
..jestem stary , darujcie,,,#
OdpowiedzUsuńJurek, nie pieprz głupot STARY! Wszyscy jesteśmy podobni a Ciebie naprawdę lubimy - my, masochiści.
OdpowiedzUsuńA do pani K.: bardzo ważny temat, to o bólu. Chcę to, jak zwykle, przemyśleć (może przeboleć?). Zgodnie z tą ideą, "przebolenie" czegoś było by ważniejsze niż "przemyślenie"...
.... tak, tak ,tak .....#
OdpowiedzUsuń