niedziela, 19 czerwca 2011

Ciemno i płytko



Lubimy doszukiwać się wszędzie „głębi”. Może to nawyk przeniesiony z widzenia? Widzimy dziurę w ziemi. Ciemno? Nic nie widać? Aa, to głęboko! Często nas to gubi, bo widzimy głębię, a to tylko niejasność i brak logiki. Nie wszystko co ciemne jest od razu głębokie. Głębia? Może tylko zwykły bełkot? Łatwo nas nabrać na głębię. Trzeba coś zaciemnić, zamącić, i wtedy mówimy: no tak, to głębokie.
Bywa, że głębia to taki rodzaj optycznego złudzenia, zjawiska zwanego w malarstwie trompe l’oeil . Polega to na tym, że malarz na płaszczyźnie maluje trójwymiarową przestrzeń, na przykład mur w którym jest przejście, korytarz, a na jego końcu piękny ogród. Jeśli sztuczka jest udana, to chcemy wejść w korytarz i walimy głową w ścianę. Jest wiele teorii, zwłaszcza w obszarze pseudonauk, które tak działają. Jasne i głębokie, piękne. Ale próba ich zastosowania może się skończyć potężnym guzem na głowie. Lepiej podziwiać z daleka, czytać, dyskutować. Poza tym powinien być na nich napis „Uwaga! Nie stosować w życiu!”
Nie w każdą głębię warto się zagłębiać. To tak jak z pozornie głęboką wodą: dajemy nurka głową w dół i możemy łbem uderzyć w dno. Z głębiami lepiej uważać. Czasem głębia to głównie dno. Stary problem: czy lepsze są idee głębokie ale ciemne, czy płytkie, ale jasne? 
Czy nie można by i to i to? Czyli głęboko, ale jasno? Obawiam się, że nie. Bo co to jest „jasność” (intelektualna)? To przyzwyczajenie do pewnych schematów myślenia i widzenia, nawyk. Jeśli myślimy znanymi schematami, to wszystko jest jasne. Jeśli pojawia się nowy schemat, wydaje się trudny, nawet szokujący. Wtedy, w najlepszym razie mówimy że jest „głęboki”. Głęboki: w porównaniu z płycizną naszych nawyków. Jasność to nie stan świata. To stan naszego umysłu.
To tak jak z oświetleniem: mieszkamy przez lata w pokoju gdzie pali się słaba żarówka i myślimy, że jest jasno. Nasze oczy się przyzwyczajają. Różnicę widać, kiedy instalujemy halogenowy reflektor. Oślepia nas, jest za mocny. To samo z poglądami: głupie, płytkie? Ale znane, czyli jasne. Dla starożytnych Greków świat był płaski. Wszystko było jasne.
Mózg przyzwyczaja się do ciemności. A raczej do ciemnoty. Własnej. Dajmy mu nowe światło, nowy schemat, a poczuje się oślepiony. Widzę ciemność, ciemność! Ciemno? Czyli głęboko. Ależ głęboka ta moja nowa idea! Ta głębia nas często straszy, trochę się jej boimy. Trzeba się przyzwyczaić. I znowu wszystko staje się jasne. A jak jest takie jasne, to widzimy dno. I myślimy: coś tu płytko. Jakaś głębsza myśl by się przydała? I wymyślamy: coś zagmatwanego, niepojętego, „głębokiego”. Ale wystarczy trochę więcej światła – i głębia znika. Okazuje się płycizną. Chcemy głębi, a walimy głową w ścianę. No i tak się kręci nasz umysł…
           
***      

9 komentarzy:

  1. Nie dodawajmy myśleniu atrybutu "głębi"-bo jej nie posiada.Co wybieramy;poezję czy adekwatność? Ludzie lubią "głęboko myślących"-to takie tajemnicze ;a "rozumienie "tajemnicy?-samoocena "skacze"-no bo przecież to tylko dla wybranych......#

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli zapalisz papierosa i zacznie unosić się dym to co widzisz;dym( przedmiot) czy przestrzeń?(coś o własnościach 3 wymiarów)W życiu codziennym dostrzegasz rzeczy czy ich miejsce(przestrzeń).Myśląc skupiasz się na myślach czy na "miejscu" , w którym "przepływają".Bez dymu nie zobaczysz przestrzeni,bez myśli "miejsca" ,bez miejsca nie dostrzeżesz "głębi"-a wtedy; co mi po takich "myślach" -płaski komiks.....#

    OdpowiedzUsuń
  3. To i tak nie wyjaśnia czym ma być "głębia" myśli. Głębia jest zrozumiała w świecie fizycznym: trzy wymiary, itd. jeden możemy uznać za głębię, dokładniej głębokość (tak jak się mierzy np. meble). W myślach nie ma fizycznej przestrzeni, przynajmniej ja nie odczuwam moich myśli w jakichś konkretnych miejscach,(no wiadomo, w "głowie" ale to nic dokładnego, zresztą, kto wie czy ta "głowa" nie ma jakiegoś połączenia z inną przestrzenią?? przestrzeń w mojej głowie jest dość trudna do uchwycenia, może u innych jest inaczej - podobno są ludzie którzy w "głowie" budują sobie całe systemy wyobrażeń, pojęć, itd.); więc czym jest "głębia" w myśleniu? Napisałem to bo nieraz mnie drażni zachwyt nad "głębią" jakiejś myśli, ale to jak piszesz "tylko" poezja, przenośnia. Co to dokładnie znaczy, że filozof albo fizyk F myśli "głęboko"? Dalej nie wiem. Chyba jestem jakiś płytki :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Myśl nie posiada "głębi" tak jak dym jej nie posiada,on "zabarwia" przestrzeń."Głębia "to raczej "właściwość miejsca" (tak to widzę)Np;ktoś wymyślił jakąś "głupotę",ale ta głupota "też istnieje" ,w jakimś sensie jest"prawdziwa".Potoczne pojęcie "głębia myśli"to pojęcie "małpiane",to tak jakby powiedzieć "głębia drzewa albo głowy".Dla dziecka przestrzeń jest niewidoczna dopóki nie nauczy się ją widzieć ,potem jest fizyczną oczywistością.Jeśli już musimy mówić o głębi,to mówmy raczej o "stanie (właściwościach)umysłu" ,w jakim myślenie się dokonuje. ......#

    OdpowiedzUsuń
  5. No i co z "masą krytyczną"? Wzbogacasz ją? W fizyce i matematyce,jak mówią,jednym z kryteriów "prawdziwości" jest "piękno", "prostota"-"zgodność w "najprostszej " postaci równania.A jak w psychologii? (tu trzeba brzytwy)!Każdy WIE ,co?....#

    OdpowiedzUsuń
  6. No to jak ? idziemy? (piosenka ekologiczna-Z brzytwą na poziomki- Klan-).Ale "Ockham" też!....#

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak widzisz,prowadzę "otwarty dom".Czasami pragnę pozamykać okna i drzwi-ale NIE-ktoś musi się zająć "moim ścierwem"-ale to już nie mój problem.Jeśli sił mi starczy,to chciałbym jeszcze posprzątać-cóż dyscyplina!....#

    OdpowiedzUsuń
  8. wracam do tych brzytew: na poziomki (pamiętam, lubię) i Ockhama. Ta ostatnia to piękna idea, prosta i skuteczna. Kojarzy mi się z teorią ewolucji na wyższym poziomie, intelektualnym (idee, memy, itp.). Wymyślamy bezustannie jakieś idee i rzucamy je jak ziarno w jakieś środowisko. To środowisko - również kulturowe, umysłowe - wywiera wpływ "selekcjonujący", czyli jedne idee odrzuca, wycina jak poziomki, inne przyswaja, pozwala im żyć i rozwijać się. Można zapytać o kryteria doboru, selekcji. Które idee mają szanse na przeżycie w jakimś środowisku umysłowym? Dla Ockhama byłyby to idee maksymalnie proste, oszczędne. Inne wyciąłby brzytwą. Ale czy tak jest w dzisiejszym świecie? Interesujące jest obserwowanie jak ewoluują idee w tym świecie. Może trzeba dziś inaczej zdefiniować brzytwę Ockhama? Może tych brzytew jest wiele, nieskończoność? W końcu, dziś mamy elektryczne maszynki do golenia... a czy trzeba się w ogóle golić? - pytanie do Ockhama. Zbyt ostra brzytwa wyklucza twórczość, wycina wszelkie pomysły i idee potencjalnie wartościowe, choć na początku skomplikowane, niewyraźne, mętne. Więc albo brzytwa, albo...?

    OdpowiedzUsuń
  9. cyt" niech tak będzie"......

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.