niedziela, 16 maja 2010

Wyjaśniacze

            Mamy powód do szczęścia. Polega on na tym, że istnieją wokół nas ludzie, którzy nam wszystko tłumaczą i wyjaśniają, jeszcze zanim zaczniemy się nad czymkolwiek zastanawiać: nasi przywódcy, politycy, gwiazdy mediów, autorytety moralne, wszyscy guru, kapłani i inni.  Ich jedyną troską jest zdjęcie z nas ciężaru myślenia.
            Jakiś głupiec powiedział: myślenie nie boli. Od razy widać, że nigdy nie myślał. Myślenie boli. Wymaga ogromnego wysiłku, jest stresujące. Dlatego tak go unikamy. Dlatego właśnie wszyscy wybitni ludzie, którzy nas tak kochają, tak się dla nas poświęcają, myślą przede wszystkim o jednym: żebyśmy my nie musieli myśleć. Coś się wydarza, coś odrobinę odbiega od normy: nieszczęście, szczęście, sukces, niepowodzenie, zbliża się planetoida, Chińczycy nadchodzą, inwestorzy odchodzą, nasi przegrali, klimat się ociepla, Doda obraziła uczucia religijne, wylał strumień w Wólce Dolnej, w Gabonie kryzys, wybuchł wulkan pod Suwałkami…  Nieustanny strumień zdarzeń, na których temat nasi wyjaśniacze zabierają głos.
            Ha ha, zabierają! Oni go mają ciągle, nie muszą go zabierać. Oprócz nich nikt głosu nie ma. Bo i po co? Ich głos jest po prostu słuszny, prawdziwy. A my pokorna, niedorosła trzódka, słuchamy. Wiemy, że oni wiedzą lepiej. Skąd wiemy? Bo oni nam tak powiedzieli. A czemu im wierzymy? Bo oni wiedzą lepiej.
            Ludzie, obudźmy się. Przestańmy słuchać wyjaśnień i interpretacji. Jedna, jedyna własna refleksja więcej daje niż potoki słów, objaśnień i mądrości, ale cudzych. Gdyby do kogoś z nas przyszedł jakiś dziwny człowiek i powiedział że od dziś będzie u nas mieszkał, zrzucilibyśmy go ze schodów. A do naszych mózgów codziennie wchodzą wyjaśniacze, robią tam pranie, wnoszą swoje meble, ustawiają je jak chcą i uczą nas jak mieszkać? Jak żyć?
            A my? Słuchamy ich jak świnia grzmotu. Oni wiedzą lepiej. To wyjaśnia wszystko, prawda?
            Przecież każdy może słuchać kogo chce i zgadzać się z dowolnie wybranych człowiekiem. Pewnie. Ale jest w tym druga strona. Jeśli pozwalamy komuś objaśniać nasze życie i świat, to rezygnujemy z siebie. Jeśli uważamy, że ktoś wie lepiej nie tylko co mamy myśleć i mówić, co jest czym, ale  jeszcze tłumaczy nam, co widzimy i słyszymy, to nie jest wesoło. „My” zaczynamy powoli znikać, jakoś blakniemy. Nasz rozum rozpuszcza się w cudzych wyjaśnieniach jak w jakimś kwasie. Wreszcie nic nie zostaje. Jesteśmy tylko nośnikiem cudzych opinii. Takim pendrivem na którym każdy może zapisać co chce.
            Pierwszy krok do likwidacji siebie, to pozwolenie innym, aby za nas widzieli, słyszeli i myśleli. Reszta, to już tylko formalność. Jeszcze możemy żyć, oczywiście. Ale już bardziej jako mumia, niż człowiek.
            No to teraz posłuchajmy prawdziwych objaśnień…  

            ***      

3 komentarze:

  1. Przede wszystkim należy pozbyć się telewizora.

    OdpowiedzUsuń
  2. wyjasnienie jest raczej wynikiem procesu myślenia, a wyjaśniacze nie wydają się myśleć.bardziej produkować odpowiedzi, bez zakładki na "dlaczego". a jeśliby już pytać, to otrzymuje się coś w rodzaju odwróconego "tak, ale". dajmy na to "takie aspiracje, to nie na twoje możliwości" - a dlaczego? - "bo na takie coś trzeba cię stać" - a dlaczego ma mnie nie stać? - "daj spokój, to nie dla takich jak ty" - no to dla 'jakich'? - "..., no nie dla takich jak ty, no przecież skąd tu jesteś" - i co z tego? dlaczego ma to przeszakadzać? - "ty nie wiesz, jak ten świat jest ułożony, to nie dla takich jak ty" itd. czasem mam wrażenie, że wyjaśnienie, to takie permanentne zaprzeczenie. wyjaśnienie nie daje odpowiedzi "dlaczego" i to nie znaczy, że masz jej szukać - masz jej nie chcieć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki msz. Ostatnie zdanie jest świetne: wyjaśniać tak, żeby już nikt nie chciał odpowiedzi. Wszystko jasne, dajmy spokój. Wielu spośród "wyjaśniaczy" chciałoby umieć tak wyjaśniać, żeby już nikt nie chciał więcej. Po co nam te wszystkie pytania? I te odpowiedzi? Jak łatwo byłoby takimi "objaśnionymi" ludźmi sterować. Ciekawe ilu takich jest?

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.