sobota, 2 listopada 2013

@MYŚL DNIA.   Życie to Disneyland. Można się w nim przejechać na karuzeli, rollercoasterze, przywitać się z myszką Miki i obejrzeć dziesiątki innych odpustowych straganów, zjeść hamburgera albo hot-doga, być pogonionym przez smoka i przejechać przez pałac strachów, mocno się bojąc - nawet bez biletu. Jedyna zaleta tej zabawy to, że nie można jej powtarzać nawet mając kasę: nie ma abonamentu ani karty stałego klienta. Poza tym: kicz i infantylizm, kompletne bezguście. Współczucie dla autora tego spektaklu - jeśli taki jest.
            *

1 komentarz:

  1. ..oj, jest taki, jest....to brzmi jak prowokacja.......
    może się odezwie ???
    a ja korzystając z uciech tego Disneylandu - jadę na kurację..., brzmi trochę dziwnie ale mam nadzieję,że może doznam tych odpustowych atrakcji,bo cóż innego nam pozostało.... na starość stajemy się znowu dziećmi i korzystajmy z tego.....może też będzie wata zukrowa ! uwielbiam.....
    Grażyna

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.