piątek, 24 maja 2013

@ MYŚL DNIA.   Czas ucieka. 
Ciekawe dokąd? Gdybyśmy wiedzieli,
moglibyśmy go tam złapać
i przyprowadzić z powrotem.

            *

6 komentarzy:

  1. ...czy umielibyśmy go naprawdę złapać ?
    ...a jeżeli nawet by się udało to już widzę te walki o utracony a teraz na nowo odzyskany czas,
    tworzące się partie i stowarzyszenia do zarządzania odzyskanym czasem ... straszne,

    a jak odzyskamy utracony czas to mamy to znowu od nowa przeżywać ?? to co już przeżywaliśmy ??!!
    Grażyna

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba masz rację, to nie jest dobry pomysł. Gdyby czas można było odzyskiwać, zaraz zamieniłby się w towar: byłby sprzedawany i kupowany, fałszowany, kradziony, pojawiłby się czarny rynek, złodzieje czasu, mafia, itd. Niech on sobie lepiej ucieka, dajmy mu spokój.
    Z drugiej strony wielu ludzi chciałoby jednak odzyskać swój czas. Ciekawe byłoby, gdybyśmy mogli powtarzać czas, wciskając jakiś przycisk "replay", jak w dvd. Na pewno wielu z nas chciałoby powtórzyć jakieś momenty, kawałki czasu. A gdyby to działało na zasadzie "wszystko albo nic", czyli albo powtarzamy całe życie, albo wcale? Ilu byłoby chętnych na taki "replay" - życie w całości jeszcze raz?

    OdpowiedzUsuń
  3. ... ja nie ,powtarzanie jeszcze raz życia to koszmar,obojętnie jak na to spojrzeć,myślę że jeszcze bardziej byśmy spaprali to co chcielibyśmy polepszyć...niech będzie jak jest,poprawki nie są dobrą metodą chociaż z perspektywy czasu nieraz mówimy "jak bym podjął wtedy inną decyzję to dzisiaj byłoby lepiej "...
    ....na szczęście dla nas, nawet Pan Bóg przeszłości zmienić nie może... i niech tak zostanie..
    Grażyna

    OdpowiedzUsuń
  4. Tylko, że czas nie jest niczym innym niż jednym z poprzednio-wątkowych mostów, kategorii, punktów odniesienia. To jedno z tych pojęć, od których nasz umysł nie potrafi się (na co dzień) odkleić, jedna z tych kategorii, która może ulec całkowitej relatywizacji, a my nadal wierzymy w jej jednokierunkową monolityczność. Kiedyś mówiliśmy tutaj o naszej symultanicznej mozaice; przypuszczam, że nasze umysły były w tym momencie przyklejone do "ziemskiej" percepcji czasu - a gdzie czas kosmiczny? Czas względny, czas, który nawet fizyka pod wpływem relatywistycznej rewolucji musiała uznać za względny, musiała uznać, że zależy od obserwatora?

    Wydaje mi się, że metafora rzeki - naszej ziemskiej "chwili" przepływu między początkiem a końcem - jest paradoksalnie w istocie swej statyczna; płynięcie w jednym kierunku, niemożność powrotu, ciągłe „do” i „przed siebie” - to taki nasz sztywny, trochę archetypiczny, a nade wszystko antropocentryczny obraz życia. Robienie zdjęć, refleksja i wspomnienia utopione w naszych narracjach mogą wbrew pozorom właśnie być uwolnieniem się z tego jednokierunkowego nurtu, uniesieniem się "nad" rzeką, zobaczeniem, że czas to ukierunkowanie naszej percepcji, że czas to forma...

    Przyjęliśmy tutaj ścieżkę strasznie negującą; poszliśmy w stronę podważenia pewnych tendencji naszego umysłu; ale ja nie mogę się zgodzić na to, że redukcja do doświadczania jest ostatecznym przejściem na drogę oświecenia. Nie mogę uwolnić się od pytania: czy umysł wyewoluował tak bez powodu? Czy "zjawił się" tutaj żeby nam utrudniać dojście do „sedna”? Czuję, że to nie wina umysłu (że utrudnia), to wina nas, użytkowników, że nie potrafimy z niego korzystać, że jak już go "dostaliśmy" używamy go głównie po to, by sobie ułatwiać i upraszczać. Jest takie powiedzenie: „do dobrego dupa przyrasta”; ja zmodyfikowałabym na: „do łatwego umysł przyrasta”…

    K.

    OdpowiedzUsuń
  5. ....myślę,że umysł to tylko komputer ,którym posługujemy się w zależności od naszych umiejętności obsługi tego narzędzia.
    Jedni potrafią robić wspaniałe rzeczy dzięki komputerowi,inni tylko grają w gry, ale większość potrafi wykorzytać jego możliwości tylko w minimalnym stopniu...
    ...czas to nie rzeka to raczej WIR ,jak zaczynamy naszą podróż to jeden obrót trwa dla nas bardzo długo ale z biegiem czasu biegnie ten CZAS coraz szybciej_ wiruje ,przeskakuje a czasem nawet zawraca ....i coraz szybciej,coraz szybciej aż większość przestaje rozumieć świat i "ucieka" do domów starców ,gdzie czas znowu płnie wolniej i rzeczywistość staj się bardziej zrozumiała.
    ...każdy z nas szuka na różnych etapach swojego życia jakiegoś azylu...i czasem znajduje
    Grażyna

    OdpowiedzUsuń
  6. Czas... ale się wpakowaliśmy. Baaardzo wielkie umysły poległy w walce z czasem (intelektualnej, bo w fizycznej wszyscy polegniemy). Najchętniej dałbym nogę z tego obszaru - póki czas.
    Ale znów mnie pani K. wciąga w ten temat, takim twierdzeniem, że [czas] "To jedno z tych pojęć, od których nasz umysł nie potrafi się (na co dzień) odkleić". Może czas jest rzeczywiście (tylko?) pojęciem, ideą jak wiele innych? Należy do zbioru pojęć, do języka, jest elementem naszej sfery umysłu, noosfery? Gdybyśmy nie mieli naszego specyficznego pojęcia czasu, to czy i jakie byłoby nasze doświadczenie czasu? jak doświadczają go istoty nie mające języka, pojęć, np. zwierzęta, czy one "mają" czas? Faktycznie widać tu ten problem doświadczenie - język/umysł, który nas chyba jakoś dręczy (jako umysłowców). Nasz świat jest jak cebula (zgodnie ze starym powiedzeniem o życiu, że zdejmujemy z niego warstwę po warstwie i czasem przy tym płaczemy). Te warstwy to pojęcia. Czy jak je zerwiemy, to coś zostanie - jakieś "czyste doświadczenie", ten rdzeń (którego cebula nie ma - a życie?)?
    Ja nie obwiniam umysłu, tylko próbuję sobie wyobrazić "bycie", gdyby tak ten umysł, noosferę, na chwilę wyłączyć, odwiesić na kołek. Stare marzenie fenomenologów: nie myśleć, nie teoretyzować, być ...

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.