wtorek, 29 stycznia 2013

Oświecenie



            To, co chcę tu napisać, wynika z pewnej koincydencji tego, co pisze się na tym blogu i co dzieje się w życiu – moim – choć raczej unikam mieszania tych dwóch obszarów. Otóż, w komentarzu poniżej J., jak zwykle rozeźlony moimi głupimi poglądami, napisał – cytuję:
„Tobie trzeba przypierdolić pałką (stara zasada zenu)” . Bardzo mnie to wzruszyło, bo to wyraz troski o moje oświecenie i J. zadziałał tu jako prawdziwy  Mistrz . Zresztą byłby naprawdę świetny w tej roli. Czasem go sobie wyobrażam w jakimś klasztorze, jak sztorcuje młodych, naiwnych mniszków. To jest człowiek o gołębim sercu i o cholernie niewyparzonym  języku, co bardzo łatwo tu sprawdzić.  J. próbuje tym językiem zamaskować swoją wrażliwość, emocjonalność. Ale do rzeczy. Idzie o to, hmm, walnięcie pałką. W zenie, jak mi się wydaje, przywiązuje się do tej praktyki dużą wagę. Jeśli jakiś mnich lub medytujący przysypia lub wydaje się mało skoncentrowany, to starszy mnich właśnie p……dala mu w plecy specjalnym kijem (bodajże kyosaku, czy jakoś tak?). Ma to podziałać tak, że przywraca walniętemu kontakt z rzeczywistością. Czyli, silny bodziec fizyczny ma prowadzić do nagłego rozbłysku świadomości, nawet satori… To taka klasyka w buddyzmie zen.
            Tu wracam do koincydencji z moim życiem codziennym, takiej otóż, która zasiała we mnie podejrzenia co do skuteczności  powyższego walnięcia fizycznego w naszą świadomość.
Zdarzyło się, że parę dni temu, kiedy mróz był dość mocny, wracałem wieczorem do domu. Wszedłem na jezdnię, pokrytą lodem śliskim jak masło. Byłem nieco zdekoncentrowany i nie myślałem o tym, co mam pod nogami. W pewnej chwili ziemia (cholerne bydlę) wykonała gwałtowny i kompletnie zaskakujący skręt o 90 stopni, waląc mnie w prawą część ciała. Leżąc przez kilka sekund przytulony do zimnej gleby byłem w odmiennym stanie świadomości. I co mi przyszło do głowy? Doznałem mianowicie absolutnej NIERZECZYWISTOŚCI tej sytuacji. Żadne tam oświecenie, którego mógłbym się spodziewać. Gówno, a nie satori.  Gdzieś niedaleko przechodzili jacyś ludzie, więc szybko się zerwałem na nogi. Nie chciałem usłyszeć charakterystycznego „Uaaaahaha” jakie wydają nasi bliźni widząc takie sytuacje. Ale nic, cisza. I najgorsze, powtarzam: żadnego oświecenia. Poczucie, że jestem idiotą. Spieprzałem do domu jak zając. Biodro i kolano bolą mnie jak diabli do dziś  (gleba była twarda), ale nic się nie złamało, w porządku, do wesela się zagoi, chłopaki nie płaczą.
            Implikacje tego zdarzenia są bardziej metafizyczne i to mnie najbardziej dotknęło.  Podejrzewam, że silne doznania fizyczne wcale nie otwierają nas na rzeczywistość. Są czymś zaskakującym i dziwnym. Rzeczywistość to coś zwykłego, normalnego, to nawyk, bezmyślność, habituacja, nuda, oczywistość i co tam chcecie. Rzeczywistość, która wali nas w łeb, albo robi coś dziwnego, to wcale nie rzeczywistość. To jakiś wybryk, bzdura. Kompromitacja. To nierzeczywistość.
            Dlatego Jurek, odłóż tę pałę i stosuj wobec mnie inne metody. Na mnie bodźce fizyczne chyba nie działają. Intelektualne też już rzadko. Ale próbować można. A nuż nas coś oświeci?
            Fakt, że tu rozmawiamy, świadczy o tym, że jakiegoś oświecenia się spodziewamy.

            ***

20 komentarzy:

  1. ....no dobrze "starszy mnich wali młodszego"...hm a jak już nie ma starszego od niego mnicha to co ???
    czyli ten najstarszy ma najlepiej nikt go już nie walnie ?
    .....gdyby ta metoda była skuteczna to wszyscy by się "walili" a nie medytowali....
    Jurek "pały" nie odłoży i będzie nas wszystkich dalej okładał bo.....no właśnie....on taką metodę stosuje w stosunku do siebie i dlaczego nas miał by traktować inaczej ???
    Grażyna

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem trochę oderwana od kontekstu - postaram się odnieść tylko do tego, co jest mi dane... Widzę tutaj dwa ważne obszary, które niekoniecznie muszą się dopełniać, a może oznaczają inny poziom percepcji...

    Pierwszy z nich to poziom cierpienia a dystans do rzeczywistości; dystans można tu rozumieć bardzo dosłownie i wąsko - jako wymiar naszego zanurzenia w tym co "dzieje-się". W tym kontekście ból może doprowadzić do przybliżania się - poszukiwania źródeł bodźca - jak i oddalania - koncentracji na intensywnym fizycznym doznaniu, co oznacza oderwanie od otaczającej rzeczywistości.

    Drugi obszar - mniej dosłowny, a może nawet bardziej wysublimowany - to obszar, gdzie rzeczywistość wcale nie musi oznaczać "przyzwyczajenia i normalności". To obszar doświadczania, na który J. tak bardzo intensywnie nas "spycha". Rzeczywistość -normalność to realia naszej defensywności; to miejsce, gdzie wygodnie nam być. Rzeczywistość-doświadczania to to przed czym zazwyczaj się bronimy naszą fasadą normalności. To ten obszar gdzie doznawać można oświecenia. Pytanie - czy ból może tutaj coś wnieść? A może lepiej - czy cierpienie może "wznieść"? Na pewno cierpienie mentalne-jeśli można tak się wyrazić - może wybić z naszych obronnych pułapek; mam na myśli sytuacje, gdy ukazuje bezsens i nieadekwatność naszego status quo. Tak - to banał i zazwyczaj kryje się za tym pozorność rozwoju; człowiek dostrzega nieadekwatność starych mechanizmów i zaczyna budować nowe (to ten adept, który dostał lagą od mistrza i zaczął medytować w celu uniknięcia kolejnego ciosu). Ucieczka? Ale czy to oznacza, że musimy samoistnie podejmować trud, że doznawać to wychodzić samemu? Czy człowiek może inaczej? Może masz rację Grażyno - najstarszy mnich ma najlepiej; on ma szansę doznać oświecenia, bo jemu nikt nie walnie...

    K.
    P.S. A może jeszcze inaczej - wystarczy zanucić: there is a crack, a crack, in everything. That's how the light gets in... Tylko niedoskonałość daje szanse dostrzec doskonałość... Kurwa - znowu widzę w tym defensywność! Idę spać - nie ogarniam...

    OdpowiedzUsuń
  3. ....najstarszy mnich ma szansę ponieważ nie ma u niego lęku przed uderzeniem , on niczego nie robi z obawy przed uderzeniem ,on po prostu jest i ani nie ucieka ani nieczego nie szuka i do niczego nie dąży....on jest "Wieczną terazniejszością" i jeżeli mu się uda ten stan osiągnąć i utrzymać to ma szansę na oświecenie....czego życzę sobie i Wam z całego serca
    Grażyna
    P.S.
    Tylko taki człowiek,który w życiu wiele doświadczył i przecierpiał i nie zamknął sie w skorupie utworzonej z cierpienia ,może doznać oświecenia....

    OdpowiedzUsuń
  4. Do K.: ten crack jest wszędzie. Uświadamia nam ulotność i "felerność" naszej egzystencji. Mówimy o buddyzmie: Japończycy mają estetyczno-filozoficzną koncepcję wabi-sabi: piękne jest to, co jest zwykłe, proste, zużyte, stare, pokryte patyną i niedoskonałe, ma jakiś crack. Idea, która ułatwia pogodzenie się z życiem...
    Grażyna: To niezamknięcie się w skorupie utworzonej z cierpienia to chyba największa sztuka w życiu. Cierpią wszyscy, każdy ma swój sposób i dawkę. Ale kim są ci, których to cierpienie nie zamknie w skorupie i nie zniszczy? Nasz wieszcz mi się kojarzy: "rozpaczać, jest to zło dodawać do zła..."

    OdpowiedzUsuń
  5. ....i masz rację,rozpacz jest największym złem jakie może Cię spotkać,i szukanie na zewnątrz przyczyn tego stanu jest złudą,która jeszcze bardziej pogrąża nas w rozpaczy.
    Trzeba umieć powiedzieć STOP i nie oglądać się za siebie.
    BARDZO TRUDNE !!!
    Jest tylko jedna droga (moja osobista opinia!!) zawrzeć "pakt o nie agresji" i iść do przodu.
    To co było odnajdzie Cię w snach i zupełnie nieoczekiwanych sytuacjach dnia codziennego ale ja mogę nad tym wszystkim zapanować tylko poprzez nie stosowanie agresji w stosunku do siebie i otoczenia....kiedyś przychodzi ukojenie
    Grażyna
    Spróbuj stanąć "obok siebie" i "biernie" popatrz na to co Cię tak boli....pomaga

    OdpowiedzUsuń
  6. ... dlaczego ciągle mówimy,że coś czymś jest-do diabła!... ...

    OdpowiedzUsuń
  7. ....bo "to coś" jest "tym czymś", ot....
    ...."do diabła!... ..."
    dlaczego ciągle posyłasz ludzi do niego, czyli musi być dla Ciebie "tym czymś" ? albo .....
    Grażyna

    OdpowiedzUsuń
  8. ... ... coś jest ,a nie jest tym czy tamtym ... ...

    OdpowiedzUsuń
  9. .....diabeł jest ale nie jest diabłem...hm
    Grażyna

    OdpowiedzUsuń
  10. kot jest zwierzęciem. To czym jest bardziej? kotem, czy zwierzęciem?

    OdpowiedzUsuń
  11. ... .. coś się uczepiła tego diabła, do... ...

    OdpowiedzUsuń
  12. to jest kot. No to bardziej jest, czy bardziej kot? E, do dia...(sorry) z takimi pytaniami.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jurek,Ty ciągle wszystkich do tego diabła odsyłasz....ja się nie uczepiłam ,tylko Ty nie jesteś konsekwentny ,bo albo on jest i nas do niego odsyłasz albo go nie ma i wtedy rodzi się pytanie "do czego/kogo nas odsyłasz "??
    Albo inaczej , dlaczego nas do niego wysyłasz ??
    Grażyna

    OdpowiedzUsuń
  14. ... ...aaaaaaaaaa, do kwiatka !... ...

    OdpowiedzUsuń
  15. ....problem pozostaje,odsyłasz nas teraz do kwiatka,ale czy kwiatek jest tym o czym mówisz ?
    Pozwalam przytoczyć Twoją poprzednią wypowiedź
    "... dlaczego ciągle mówimy,że coś czymś jest-do diabła!... ..."
    Grażyna

    OdpowiedzUsuń
  16. ... kwiatek to "przerywnik". Nikogo,nigdzie nie odsyłam,co najwyżej sam się odeśle.Coś to coś,a nie coś jest czymś. ...

    OdpowiedzUsuń
  17. J. - bardzo dużo pozorności jest w Twoim wyzbyciu pozorów! Nie akceptując tego, że ludzie krzywią ten swój obraz nie akceptujesz świata takim jaki jest. A jest takim jakim go widzą i nie widzą bezpośrednio! Choćbyś bardzo chciał, patrząc na kota widzisz kota a nie "coś". Nawet jeśli dojdziesz do takiego oczyszczenia, że doświadczysz "coś-kota" takim jakim jest, nikomu o tym nie powiesz, więc tu nie miejsce na jego bezimienność i bezpośrednią niekotowość jego bytu.

    Panie M. - nawiązując do powyższego - przekonuje mnie to podejście, ale zastanawia mnie jego (nie)obiektywność. Trochę nieświadomie zawsze byłam piewcą takiej filozofii; to swoiste "szukanie dziury w całym" dawało i daje mi wewnętrzny spokój; nie dostrzeżesz bieli bez czerni, potrzebujesz kontrastu i dlatego ona istnieje. Ale tu pojawia się problem - widzę w tym ogrom pierwiastka subiektywnego; nie, nie uwierzę, że crack po prostu istnieje; zbyt często widzę go gdzie indziej niż otaczający mnie ludzie. Czy świat poza mną jest? No jest, ale dla mnie go nie ma (to preludium do ostatecznego crack).

    K.

    OdpowiedzUsuń
  18. K. Pozorność ? (fałszywość,iluzoryczność,sztuczność,na pokaz itd.) Wybieram iluzoryczność.Tak,pod warunkiem,że "pozorność" traktujemy bardzo realistycznie.Problem; jaki "obraz" się nam jawi zależy od stanu umysłu.On może być różny i zmienny- od totalnej "organiki" do totalnego "pobudzenia" .(pomijam stosowanie "wynalazków"). Jasne,że tu nie "miejsce" na doświadczanie "coś-kota", tu miejsce na mówieniu o ,(jak określiłaś),niekotowości. ...

    OdpowiedzUsuń
  19. ... poza tym "oczyszczenie " (dla nas) jest dobre tak samo jak "ubrudzenie". Kiedy jesteś brudna to się umyjesz,a potem i tak się ubrudzisz- bo żyjesz. Dalej: to o czym piszemy nie posiada "obiektywizmu", bo ...itd,itd. Jurek

    OdpowiedzUsuń
  20. co do "obiektywizmu" dajmy sobie z nim spokój. Nawet gdybyśmy wiedzieli dokładnie co to jest obiektywizm, to po co nam on?
    Taki blog to specyficzna forma, o której mówią filolodzy, specjaliści od mediów, itp. Ta forma daje nam możliwość pisania tego co nam na myśl przyjdzie, to czemu z tego nie korzystać? Tu wolno.
    "Obiektywizm" to dla mnie jakiś kaganiec na myślenie. Chciałbym coś powiedzieć, ale boję się że ktoś zapyta: a czy znasz poglądy Xa na ten temat? a literaturę znasz? ee, ale masz naiwne poglądy... itp.
    Co nas to obchodzi? Wyzwólmy się z tego edukacyjnego jarzma, które nam przez lata wpajano.
    Anegdotycznie: ze studiów pamiętam jak jakiś wykładowca (coś z filozofii, polityki?) plótł straszne androny. Któryś student nie wytrzymał, zgłosił się i powiedział: "ale to są może tylko pana subiektywne poglądy", na co wykładowca, który był bardzo choleryczny, walnął pięścią w stół i powiedział: "nie żadne subiektywne, tylko moje własne!" Kiedyś się z tego śmiałem, teraz myślę, że - miał rację.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.