niedziela, 12 stycznia 2014

@MYŚL DNIA.  Nie każde myślenie jest, i nie musi być krytyczne. Jednak myślenie krytyczne jest niezbędne dla rozwoju, dla uwolnienia się z absurdów, obłędu i intelektualnych oszustw. Takie wyzwalające myślenie ma trzy fazy: dystans - refleksja - krytycyzm. Chyba najważniejszy jest dystans. Nie możemy myśleć krytycznie o czymś, w czym jesteśmy całkowicie zanurzeni, co zaćmiewa nam rozum i topi umysł w absurdzie. Dopiero dystans umożliwia refleksję, nową myśl, spojrzenie  krytyczne. Jeśli tego dokonamy, dystans wobec absurdu się powiększa i mamy szansę na jego dalsze powiększenie, na ucieczkę z obłędu lub odrzucenie szkodliwych idei. A więc: dystans - refleksja - krytycyzm - dystans - refleksja - itd. Nie jest to koło błędne, ale "koło antyobłędne". Niech się kręci jak najszybciej.
           *

14 komentarzy:

  1. ...chyba już faktycznie nie "siedzisz" na Koszutce, trochę dalej,,,ale i tam z "buta" można dojść. (wybacz radosną twórczość).-ale do rzeczy: nie "wierzę "w dystans,to coś jak paraliż w obliczu uświadomienia- niektóre gady tak robią-natura , ot co. A obłędem jest zajmować się tym,(chyba). .. ...

    OdpowiedzUsuń
  2. dystans - refleksja - krytycyzm - świetny opis faz samobójstwa. najpierw wchodzimy na 11 piętro - jest dystans. Wyskakujemy - pojawia się (szybka) refleksja a w milisekundzie uderzenia o bruk - krytycyzm....

    Paweł

    OdpowiedzUsuń
  3. cóż, mogłem się spodziewać, że namawianie ludzi do krytycyzmu może być potraktowane jako pomoc w samobójstwie. Może Jurek ma rację: "obłędem jest zajmować się tym" ... wyciągnę z tego krytyczne wnioski. A znów się okazuje, że najtrudniej być krytycznym wobec siebie samego (brak dystansu!).

    OdpowiedzUsuń
  4. ...... nie pierdol bo tego nie .... Pawła należy zjebać. . najpierw wejdź na pierwsze piętro luksusowy człeku ... ..,

    OdpowiedzUsuń
  5. Panie Pawle, zamieszczam komentarz Jurka - najpierw chciałem go zbanować. Ale określenie "Pawła należy zjebać" tak mi się spodobało, że zamieszczam.. Może to wredne, ale nie mogę się oprzeć ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. ... gdyby ludzie wiedzieli,możesz mnie zbanować.Wżyciu fizycznym dostarczamy wrażeń tam. Jakie życie taka śmierć - nie ,jakie życie taki los dalej....

    OdpowiedzUsuń
  7. Znaczy anonimowy mi się oświadczył?? Czy to sympatia.pl? Aż się zarumieniam.

    Paweł

    OdpowiedzUsuń
  8. Panie Marku, czy nie wystarczyłaby świadomość ograniczeń własnej perspektywy? Tylko i aż... Bo czym jest krytyczne myślenie, czy też proces osiągania krytycyzmu, jak nie myślą: "cholera, poza moją ideą/pomysłem/sposobem/punktem widzenia MOŻE być zupełnie inaczej..."?
    Nie przekonuje mnie też to koło antyobłędne - nie tylko trąci mi hamletyzmem (kto się weźmie do roboty, jak wszyscy będą dystansować się i rozważać), ale rodzi również pytanie o punkty odniesienia w tym dystansie; sam w sobie dystans nie ma jeszcze żadnego sensu; musi być jakiś kontekst porównawczy, coś co będzie podłożem jakichś alternatyw (co oczywiście ma związek z pewnymi ograniczeniami naszych umysłów). Bo jeśli mamy się tylko dystansować, dla samego faktu dystansowania, to dopiero jest obłęd!
    Podsumowując: brakuje mi czegoś pomiędzy krytycyzmem, a kolejnym "aktem dystansu", czegoś... konstruktywnego...? W innym razie ten proces rzeczywiście będzie miał bardzo wiele wspólnego z autodestrukcją...

    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porusza Pani kilka wątków, mnie najważniejsza wydaje się jakaś nuta strachu przed dystansem i krytyką. Czy chodzi o to, że boimy się, że krytykują coś zniszczymy? Nie sądzę, żeby się tego trzeba bać. Jest to bardziej lęk przed zmianą. Odrzucając jedno, akceptujemy drugie ("twórcza destrukcja"). Świat podobno nie znosi próżni, więc wytworzy zaraz coś nowego, świat to nieskończona kreacja. A i my nazywamy siebie "homo creator". Poza tym, krytyka dokonuje się sama, rzeczy i ludzie, idee znikają, umierają - banał. Po co strach? Skojarzyło mi się z kawałkiem młodopolskiej poezji: "nie ma się czego bać, nie ma się czego bać, to tylko księżyc idzie srebrne chusty prać..."
      Jeszcze jedno: to koło antyobłędne to tylko logiczne narzędzie a nie żadna filozofia życia, nie hamletyzm, bardziej koło hermeneutyczne i to bardzo aktywne; dystans nie do świata, ale do jakiegoś konkretnego obiektu, idei, itp. Świat zmieniają ludzie, którzy odważają się coś odrzucić, tak, zniszczyć. Stąd wymaganie odwagi w myśleniu. Trzeba być odważnym, żeby kręcić kołem antyobłędnym. Sapere aude: odważ się myśleć. Zawsze aktualne.

      Usuń
    2. O... właśnie tej "twórczej destrukcji" mi brakowało... Wydaje mi się, że wbrew pozorom nie pojawia się ona tak naturalnie - w sensie rozwoju. Owszem "świat nie znosi próżni", ale jeśli mówimy o procesie "rozwojowym", co oznacza tworzenie czegoś na poziomie "wyższym" (wiem, wiem, co to znaczy wyższym i na jakim do cholery poziomie...) od poprzedniego, to jak dla mnie nie wystarczy, że pojawi się "cokolwiek". Punktem odniesienia dla mnie powinno być życie - jeśli koło antyobłędne będzie tylko narzędziem logicznym, pozostaniemy przy hamletyzmie w sensie niezdolności podejmowania jakichkolwiek działań. Oznacza to dla mnie, że albo będzie ono miało jakąś swoją kontynuację w życiu, albo nie będzie miało żadnego związku z rozwojem (te naturalnie umierające idee - może właśnie dlatego umierają?). Tak - świat zmieniają ludzie, którzy odważą się coś odrzucić! Zmieniają - czynem udowadniającym słuszność odrzucenia idei. To jest odwaga. Myślenie to tylko początek...
      Co do obaw - ma Pan rację. To trochę banał - uogólniony lęk przed zmianą blokuje rozwój - ale w sensie moim, indywidualnym: biję się w pierś - tak jest... Powiedzmy, że to drugi biegun, coś co stoi w opozycji do "ciągłej zmiany". Myślę, że rozwój w tym procesie "twórczej dekonstrukcji" może odbywać się tylko pomiędzy tymi dwoma biegunami. Zmieniając coś zawsze ryzykujemy, że się "podkopiemy", popełnimy błąd, ale popadając w skrajność - zazwyczaj podcinamy gałąź na której sami siedzimy...

      K.

      Usuń
  9. ... Krytycyzm? ,forma niewolnictwa intelektualnego? Epoka tak chciała. A może "Niekończąca się opowieść" .....albo "kamienny las ,( film ,Bogart itd) , Dawniej to się nazywało "grą w strzałki". Dystans jest synonimem obrony, a nie uczestnictwa, uwaga to grozi .... ... To co nazywają rozwojem to niwelacja "ego"- jakże proste, a jednak najtrudniejsze. A naj przyjemniej mieć o "sobie" dobre mniemanie-najlepiej bez uczestnictwa -najlepiej z dystansem.... o ..... ... ...

    OdpowiedzUsuń
  10. ... do pani "k" - możesz pisać "normalnie" - "Ja wysiadam"- no tak , to jest kwestia posiadania pojęć,... ... i mniemania o tym co nazywają życiem- coś w rodzaju bycia "tu i teraz". Kompletny idiotyzm,ale takie czasy,. ........ O wiele bliższy jest Marka dystans , niż Twoje wywody! Pytanie? czego chcesz? Czego się spodziewasz? Zdrowia, szczęścia, pomyślności?- masz- może jeszcze nie wiesz o tym. Ale proszę!!!! mów z sensem.(bez nauczonych (( osobistych)) mniemań. Co chcę dodać- " BASTA. ... ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. J. (jak mniemam...), problem polega na tym, że dla Ciebie "normalnie" oznacza blisko Twojej perspektywy. Tak, moja "pojęciowość" stoi w jakimś tam sensie w opozycji do Twojej...?... nazwij sobie to po swojemu. Wcale nie chcę się okopywać, staram się "komunikować", a do tego te narzędzia (jakimi są pojęcia) służą. Ty komunikujesz się swoimi (mimo wszystko) pojęciami, ja swoimi - a że mają one źródła w dwóch stojących w opozycji perspektywach, prawdopodobnie konsensusu nie będzie :) Choć nie mogę powiedzieć, że Ciebie nie rozumiem... Rozumiem też, co Ciebie wkurza we mnie (bo wydajesz mi się w swych słowach na mnie wkurzony...) i naprawdę to akceptuję. Nie mogę jednak przyjąć tej jak dla mnie trochę... a wkurzę Cię jeszcze raz... ekspansywnej negacji. Taki ze mnie upierdliwy osobnik…

      Mimo tej "opozycyjności" miło mi, że zadajesz pytania o to kim jestem - bo co bardziej określa człowieka od tego, co on chce? Myślę jednak, że to miejsce skrajnie nie jest właściwe na "mojość", więc dla dobra Pana, Pana Marka i kilku innych osób zachowam swoje chcenia dla siebie. Przyjmijmy, co jest chyba konsekwencją Twej wypowiedzi - taki ze mnie pojęciowy, może trochę nieżyciowy, banał... A czego on może chcieć dopowiedz sobie sam.

      Pozdrawiam serdecznie!

      K.

      Usuń
  11. "ekspansywna negacja". ...Piękne określenie bardzo niepięknego działania a może postawy życiowej. Niszczenie wszystkiego co popadnie. Dlaczego? Nie wiadomo.
    Pamiętam Strindberga, to jest chyba w "Tańcu śmierci", gdzie główny bohater powtarza hasło (militarne): "zniszczyć i maszerować dalej", Niektórzy tak mają. Niszczą - maszerują dalej. Dokąd? Nie wiedzą. Muszą po prostu niszczyć dalej. Z niszczenia zrobili (bez)sens swojego życia.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.