Myśl w własne wątpia zapuściła szpony
I gryzie siebie w swej własnej otchłani
S.I.Witkiewicz
Sztuką
-
i oszczędnością czasu - byłoby przestać myśleć o tym, o czym myśleć
się nie da. A o czym nie da się myśleć? Skąd wiemy, że się nie da? Najpierw
musimy próbować, żeby się przekonać. Myślimy metodą prób i błędów.
Lao-tsy pisał: „Wielka myśl nie może być
pomyślana.” Co to za wielka myśl? Może
ta, którą wciąż chcemy pomyśleć, jakaś myśl ostateczna, „wielka konkluzja”?
Jakaś myśl, która zawsze jest przed nami i którą wciąż próbujemy pomyśleć. I
której może nigdy nie pomyślimy.
*
Męczymy się myśląc i rozwiązując problemy, a na końcu
dochodzimy do wniosku, że wysiłek był bezsensowny, nic nie wart bo nie
doprowadził do niczego. Pytanie ważne z życiowego punktu widzenia to: czy jest
to stan tymczasowy, chwilowy i jeśli się postaramy bardziej, to dojdziemy do
oczekiwanego końca, do wspaniałej i ostatecznej „wielkiej myśli”? Czy może jest
to stan trwały, nieusuwalny? Według znanego dowcipu myślenie to wspinanie się
po drabinie po to, żeby po wejściu na szczyt stwierdzić, że przystawiliśmy
drabinę do niewłaściwej ściany. W pewnym momencie życia nabieramy podejrzenia,
że każda ściana jest niewłaściwa. A może to drabina jest zła? Może trzeba się
wspinać inaczej, używając innego narzędzia?
Jakiego? Jakie jest inne wyjście, kiedy stoimy
wobec niepojętego świata?
*
Barierą naszego myślenia jest
złożoność, a ściślej
„nadzłożoność”. O co tu chodzi? Żeby pominąć akademickie zawiłości, powiem to
tak: nadzłożony jest poznawany system, który jest równie albo bardziej złożony
niż system poznający. Nasz umysł może poznać – myśleć o - rzeczach złożonych,
ale mniej złożonych niż on sam. Wewnątrz umysłu może powstać model czegoś mniej
złożonego, prostszego, co umysł może „pojąć” – czyli zawrzeć, pomieścić. Słowo
„pojąć” jest tu odpowiednie, ponieważ pojąć to chwycić, zamknąć w sobie. To, co
tak samo albo bardziej złożone niż umysł staje się niepojęte, „nie mieści się w
głowie”, nie możemy tego „ogarnąć”. Dobry model to rosyjskie lalki-matrioszki,
wkładane jedna w drugą. Mniejszą można zamknąć w większej, można ją „pojąć”,
ale nie odwrotnie. Większa jest dla mniejszej nadzłożona, zbyt duża, w mniejszej
się nie zmieści.
Ludzie lubią jednak myśleć o rzeczach nadzłożonych. Te
prostsze są mało ciekawe, zbyt łatwe. Może po prostu nie mamy innego wyjścia:
większość obiektów w świecie jest dla naszych umysłów nadzłożona. Cały świat w
ogóle. Inni ludzie. My sami dla siebie też: nasz umysł nie może pojąć sam
siebie. Jesteśmy dla siebie zagadką. Tym bardziej wciąż próbujemy ją rozwiązać,
stan niepojętości siebie i świata, bezradności poznawczej, jest dla ludzi nie
do zniesienia.
O rzeczach nadzłożonych można myśleć i mówić, ale nie
można nic sensownego powiedzieć. Myślenie
o rzeczach nadzłożonych jest nieskończone, niekonkluzywne, zawsze tymczasowe i
częściowe, jest odbijaniem się od szyby za którą jest świat. Nie wierzymy w to
i ciągle próbujemy. Nie możemy uwierzyć w tę szybę oddzielającą nas od świata,
w jej twardość i odporność na nasze poznanie.
*
Jesteśmy jak nasi przodkowie sprzed tysięcy lat, żyjący
nad brzegiem ogromnego oceanu. Nie wiemy, czym jest ocean, czy ma granice i
gdzie one są? Siedząc na brzegu nabieramy dłonią wodę i wylewamy ją na piasek.
Woda, zanim wsiąknie i wyschnie, tworzy przeróżne wzory, które oglądamy i
interpretujemy, myśląc że w ten sposób dowiadujemy się czegoś o oceanie. Te plamy
mogą być ciekawe, ale związek między nimi
a oceanem jest nieznany, może żaden. Myślenie nie dociera do oceanu, ani
tego co jest za nim. Nie odkrywa nam „prawdy” ani „wielkiej myśli”.
Być może to wylewanie wody na piasek ma jedną funkcję:
zwilża piasek tak, że możemy z niego budować różne konstrukcje, formy,
kształty. To wersja optymistyczna: myślenie jako pomoc w praktycznym działaniu,
w projektowaniu i zmienianiu świata. W wersji pesymistycznej myślenie to
bezproduktywne przelewanie z pustego w próżne, zwykłe „lanie wody”.
Jesteśmy misiami o bardzo małym rozumku, musimy być
bardziej pokorni i pogodzić się z tym. Dojrzałość to, między innymi, akceptacja
własnej małości. W tym przypadku małości
i bezradności poznawczej. Pociechą jest to, że życie nie musi składać się z
samego myślenia, nie ubóstwiajmy myślenia. Możemy zająć się jeszcze paroma
innymi sprawami. Gdybyśmy wiedzieli czego nie wiemy, to wiedzielibyśmy, że nic
nie wiemy. A myślenie i tak nic by nie pomogło. Myślenie jest bezsilne wobec
świata jako całości. Za duży kawałek. Możemy go ugryźć, ale nie możemy połknąć.
*
Myśl jest czymś jak ogień, spalający problemy i pytania –
zostaje tylko popiół. Podobnie jest z czytaniem: mamy jakąś trudną książkę i
oczekiwanie, że jest w niej zawarte coś niezwykłego, jakieś bezcenne olśnienie.
Czytamy, wysilamy mózg: po przeczytaniu okazuje się, że to nic ciekawego ani
ważnego. Odkładamy
książkę i nigdy do niej nie wracamy. Makulatura. Popiół.
Coś, co nie zmienia ani naszego życia, ani świata. Myśl – słowo – które nie
staje się ciałem. Jedynym możliwym, trwalszym efektem myślenia są wytwory
materialne,
projekty, technika, rzeczy.
Myśląc, dochodzę do wniosku, że „wielkiej myśli” nie ma.
A jeśli nawet jest, nie warto jej całe życie szukać. Może się okazać, że ta
myśli mówi, że myślenie nie ma wielkiej wartości. Że liczy się działanie. Że
myślenie to jedna z form bezsilności. Nieudana próba samowypełnienia się
pustki. Myślenie jest jak drapanie się po łysej głowie z nadzieją, że wyrosną
na niej włosy. Podobno to czasami działa, niestety nie sprawdziłem; nie jestem
łysy. Tym bardziej nie powinienem się zajmować myśleniem. Niech łysi myślą.
Może im co wyrośnie. Bądźmy optymistami. Według innej koncepcji myślenie jest
jak trądzik młodzieńczy, mija z wiekiem.
Tak nicość dyszy
Sama własną pustką
I każde coś gnębi w czasie, który stanął
Byłoby śmieszne, gdybym po napisaniu tego wyciągał jakieś
wnioski. Wnioski należą do dziedziny myślenia, a ja zamierzam tę dziedzinę
opuścić. Człowiek, który naprawdę myśli, nie jest w stanie traktować swojego myślenia poważnie. Po co gnębić samego siebie? Chciałbym jeszcze chwilę pożyć, wesoło i
bezmyślnie. Jak mówię, w życiu są jeszcze inne przyjemności niż myślenie.
*
Hop! Szklankę piwa!
***