@ MYŚL DNIA. Ideologie: niezwykłe słowa, zasłaniające zwykłe świństwa. Każda ideologia ma dwie ręce: jedną pokazuje cudze świństwa, a drugą robi swoje. Wierz w najpiękniejsze idee – nawet nie wiedząc o tym, przyłożysz się do jakiegoś draństwa. Przyjrzyj się dobrze,
a zobaczysz do jakiego.
a zobaczysz do jakiego.
Ok jak łatwo powiedzieć - ideologie to świństwa ale czy takie bezideologiczne podejście nie jest ideologią? Czy na pewno wszystkie ideologie były tak samo złe? Myślę tu o Marku Edelmanie i o Bundzie. Też skrywali jakieś świństwa? Jakie? A nawet jeśli tak to i tak
OdpowiedzUsuńBrider un szwester fun arbet un nojt,
ale, wos zenen cezejt un cersprejt.
Cuzamen! Cuzamen! Di fon iz grejt,
zi flatert fun corn, fun blut iz zi rojt!
A szwue! A szwue - ojf lebn un tojt!
(Di Szwue pieśń Bundu)
Paweł
Oj panie Marku,zostaje pan wykluczony z wszelkiego rodzaju grup społecznych i pozostaje odlecieć jak kiedyś "mewa"Jonathan.Poza tym zastanawiam się,czy oprócz różnorodności w rozumieniu tego co nas otacza,rozwalanie sztywnych i skostniałych struktur myślowych {straszne słowo} nie jest dobrą metodą "prania ego" w przenośni i dosłownie-a co?,niech ma za swoje.Czy tak?
OdpowiedzUsuńc.d; Panie Pawle, wszystkie ideologie są narzędziem,formą kontroli i sterowania ludzmi i grupami ,a co za tym idzie można je różnie zastosować.Poza tym każda ma "własny żywot"-tworzy się,określa,działa i robi swoje,po czym odchodzi dopuszczając do głosu "swoją drugą stronę-po prostu enantiodromia.Na początku jest "dobrze" ,potem jest "źle i świńsko".Myślę że nie ma nic gorszego jak pełna interioryzacja wartości-przecież to zaakceptowane niewolnictwo ,a potem już chyba tylko "warzywo" -niektórzy robią to i wykorzystują świetnie ;"Jam jest twoim guru ty ciu...."{przepraszam,musiałem to wyrazić}.
OdpowiedzUsuńOj,dobrze byłoby coś wiedzieć "na pewno".
Nie można winić zbioru poglądów służących wyjaśnianiu świata że posługują się nimi idioci albo że niektóre z tych zbiorów to bzdury. Demokracja liberalna czy kapitalizm to też ideologie. Ideologią jest socjalizm stąd wspomnnienie o BUNDzie.
OdpowiedzUsuńPaweł
Wtrącę jedną uwagę. Nie można dystansu do wszelkich ideologii, postawy "aideologicznej" utożsamiać z jeszcze jedną ideologią. To są różne poziomy logiczne. Tak jak z agnostycyzmem: agnostyk jest sceptyczny wobec wszelkich religii, ale sam agnostycyzm nie jest kolejną religią. Można go "wyznawać" jako pogląd, ale nie jest to wyznawanie religii tylko pogląd z innego poziomu niż religie.
OdpowiedzUsuńPrzykład inny (trochę "na opak"): Jest dziesięciu ludzi, dziewięciu mówi o swoich poglądach i opiniach. Dziesiąty nie nie mówi bo jest niemową. Czy on też głosi jakieś opinie?
To zależy czy jest idiotą czy nie .A jak to się ma do teologii negatywnej.
OdpowiedzUsuńPowiedzmy że nie jest idiotą. Ale nieważne, to był taki przykład może naciągany. Teologia negatywna? Jak najbardziej religijna. To przecież wiara w Boga, połączona z przekonaniem, że on jest ukryty, niepoznawalny. Deus absconditus. Nic wspólnego z agnostycyzmem, który "nie wierzy, bo nie wie". A tu? "nie wiem, ale wierzę".
OdpowiedzUsuńNa marginesie: po co od razu bóg, każdy człowiek też jest ukryty, nieprzenikniony dla drugiego. Homo absconditus. Znany przykład: niech ktoś udowodni, że osoba z którą właśnie inteligentnie rozmawiam jest świadoma, przytomna i zdaje sobie sprawę z tego co robi, a nie jest zombi. Nic z tego. LOGICZNEGO dowodu nie ma. A jakoś rozmawiając z ludźmi wierzymy, że to nie zombi. I co to jest? Jakaś psychologia negatywna?
A po co mi logiczny dowód -'jaki koń jest człowiek czuje" Logiczne rozumowanie jest tylko jedną z form myślenia ,nie zawsze adekwatną do przedmiotu.W pojęciu teologii negatywnej nie chodziło mi o jej "ideologiczny " wymiar,a o metodę;m.in;paradoks,antynomia;wgląd z innego poziomu,-czy to nie jest dystans do "pojęciowych" systemów wartości?
OdpowiedzUsuńKazdy czlowiek jest nie tylko dla innych nieodgadniony ale,co wazniejsze, jest zagadka dla samego siebie i dopoki nie skupi sie na poznaniu samego siebie bedzie podatny na "ideologie" , ktore mu daja poczucie " nie jestem sam , sa inni,ktorzy mysla i czuja jak ja".Potem juz tylko,"co prawda nie wszystko pasuje ale wartosci maja takie jak ja" az kiedys budza sie (albo sie nie budza) z reka w nocniku.......Grazyna
OdpowiedzUsuńŚwietnie,tyle,że jestem na tym świecie już trochę lat i nadal nie wiem co to znaczy "poznać samego siebie". Pomijam oczywiście DOBRE RADY różnych gnostyków.
OdpowiedzUsuńGrażyna, nie chcę Cię dołować :), ale podpisuję się pod ostatnim komentarzem. Też dłuugo próbowałem poznać sam siebie - i nic. Nie dość że nie poznałem siebie, to jeszcze przestałem rozumieć na czym mogłoby polegać to poznanie siebie. Poznanie siebie to urojenie. Szkoda czasu na takie wysiłki. Zresztą Mrożek parodiował starożytną zasadę: "poznaj sam siebie. I co dalej?"
OdpowiedzUsuńDzieki Bogu nie poznamy siebie i to napawa optymizmem .Pograzeni w poznawaniu siebie stajemy sie odporni na rozne ideologie , bo nie mamy na to czasu. A co do mozliwosci poznania siebie , zapytaj stojacych obok ludzi i oni Ci powiedza kim i jaki jestes...i ich obraz jest tak odmienny od naszego obrazu o nas samych, ze zaraz pograzamy sie w pozawaniu samego siebie i tak dalej i wszystkie ideologie ida na bok i tak dalej, itd......Grazyna
OdpowiedzUsuńMoże coś ze mną nie tak,ale "ja o niebie a ty o chlebie".Nie czuję potrzeby wyglądania przez "okno podzielone na cztery".Jaki i kim jestem ludzie powiedzieli mi bardzo dobitnie już dawno temu, a ślady ich opinii noszę do dzisiaj.Nie wypada także przytaczać ich "merytorycznych "wypowiedzi- nadal nie wiem kim jestem i gdzie się k........ schowałem.Fakt,że nie mamy czasu-czas ma nas.
OdpowiedzUsuńc.d; Wczoraj pomalowali mi ściany pokoju na biało. Całkowity "reset" dotychczasowych wzorkowatych tapet,może i ładnych ale jakieś robactwo się pod nimi zalęgło.A miały być takie dobre.Rano wstaję, zapalam światło-co do jasnej cholery,miało być na biało a tu jakieś koszmarne wzory.Cieszyłem się,że zapłacę, ekipa szybko się uwinie i będę żył w nowym otoczeniu -a tu co ? Po chwili refleksji zrozumiałem , ktoś umieścił dookoła żarówki wzorzysty klosz .Na tapecie wzory z klosza nie były widoczne-teraz tak.Ściany na biało, goła żarówka-mówią mi,że to "strasznie bidnie"-i jeszcze ten brak mebli! Byłem wściekły,ale zaczyna świtać,ściany bieleją.Gaszę żarówkę i wreszcie mam to co chciałem.Usiadłem uspokojony i przypomniałem sobie słowa; "to nie most,to rzeka płynie"-chyba zostawię ten klosz.Cholera, tylko żadnego "filozofowania",idę na rower póki nie zasmrodzą ulic.
OdpowiedzUsuńMoze rzeczywiscie nie nadajemy na tej samej dlugosci a problem jest w tym,ze to co inni o Tobie kiedys powiedzieli jest dla Ciebie do dzisiaj PROBLEMEN .Popatrz na to z innej strony ,to jest PROBLEM tych innych , ty odkrywajac siebie poznajesz calkowicie inna osobe , ktora powinienes ZAAKZEPTOWAC, bez oceniania, nawet to co wydaje Ci sie nie calkiem doskonale w sobie powinienes zaakceptowac i to jest poznawanie siebie .Jezeli wiem ,ze nie jestem cierpliwy to staram sie to uwzglednic w codziennym zyciu i nie obarczac innych odpowiedzialnoscia ( bo mnie zdenerwowali i dlatego tak zrobilem - mozesz powiedziec, tak zrobilem , bo jestem niecierpliwy ). To nie jest ani dobre ani zle, jestem niecierpliwy i dlatego jak tego nie uwzglednie w moim postepowaniu to bede mial takie rezultaty a jak uwzglednie to takie. To jest cala prawda o poznawaniu siebie ...Milego dnia Grazyna
OdpowiedzUsuńale SUPER z tą ścianą, to jest prawdziwe życie...
OdpowiedzUsuńzrobili na biało i bez wzorku, a jest szaro i z wzorkiem .Ten klosz to są opinie innych i możesz wyłączyć żarówkę i zobaczysz prawdziwe swoje oblicze, ide na zakupy ,bo potem bedzie tłum a ja lubie spokój... milego dnia Grażyna
Przepraszam za ten poziom enigmatyczności.Słownik;okno podzielone na cztery- okna Johari,historyjka-schemat ideowy,tapeta-ideologie,normy,socjalizacja,robactwo-negatywna strona wartości,światło żarówki-stan przytomności,wzory na kloszu- tzw.cechy osobowości,wzory na białej ścianie-projekcja cech ,ja-obserwator,samoświadomość,świt-świdomość tego co "na zewnątrz"....Ps.Tak ,jest to dla mnie problem do dzisiaj-informacja zwrotna była radykalna;co jakiś czas muszę wstawiać zęby.Akceptacja siebie;mam być jak warzywo,mam się wstydzić.Nie,dziękuję pani Grażyno.Wolę Być a nie utożsamiać się. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAkceptacja siebie to nie jest sprowadzenie siebie do roli warzywa (może warzywo wcale się nie akceptuje !?) i nie ma nic wspólnego ze wstydem.
OdpowiedzUsuńAkceptacja siebie to rozpoznanie swoich cech i ich zaakceptowanie bez wartosciowania,
Kto mówi o wstydzie, wszystko jest piękne tylko inni nam wmówili,że coś jest brzydkie albo złe,
jest Pan stworzony w sposób doskonały!!,czy drzewo wstydzi się,że nie jest takie jak inne drzewo? czy my oceniamy drzewa , wszystkie są na swój sposób piękne tak jak i ludzie,niestety to ludzie nadają sobie i innym wartości i to zmierza prostą drogą do ideologii....Grażyna
No i co jeszcze ! Kochajmy się wszyscy!Cyt;"akceptacja to rozpoznanie swoich cech i ich zaakceptowanie bez wartościowania ".Akceptacja to nie rozpoznanie, rozpoznanie może jedynie być warunkiem wstępnym.A więc wycinając te słowa mamy;Akceptacja to zaakceptowanie bez wartościowania,Co tu przez co jest określone?No to co to jest akceptacja?Bez wartościowania?Toć to okłamywanie siebie- no chyba ,że już się nie jest z tego świata.Jak już to wolałbym mówić o akceptacji z wartościowaniem.Wtedy mogę wyrazić zgodę lub pogodzić się z czymś wiedząc na ile jest to dla mnie ważne. Żyjąc tutaj mam jakieś cechy i chcąc,niechcąc,świadomie lub nieświadomie wartościowanie i ocena następuje.A jeśli na poziomie świadomości tego nie wiem bo tak nakazuje ideologia {system wartości} to już inna sprawa i inne konsekwencje.Mówienie ,że wszystko jest piękne jest niedostrzeganiem tego co złe,natomiast sama myśl o mojej doskonałości powala mnie z nóg.Nie zgadzam się z wieloma sprawami w "życiu wewnętrznym i zewnętrznym" i byłoby mi wstyd gdybym je ZAAKCEPTOWAŁ ,POGODZIŁ SIĘ z nimi.Może kiedyś.Ale jeszcze nie teraz,nie teraz.Zgadzam się,że to ludzie nadają sobie i innym wartości.I niech to robią z sensem.
OdpowiedzUsuńRatunku Marek,gdzie się ukryłeś ? Osoba,kóra ukrywa się pod Anonimowy chyba długo była pod Twoim wpływem ,to jakbym prowadziła dyskusję z Tobą .
OdpowiedzUsuńBędę musiała prześledzić ten Blog,całe zdania są zupełnie podobne do Twoich i tok mysli i sposób argumentacji...
"Akceptacja to zaakceptowanie bez wartościowania,Co tu przez co jest określone?"
Marek w tym momencie marzę , żeby podyskutować na żywo ...
Właśnie wróciłam z kliniki i myślę tylko o kąpieli i dobrej książce,
miłego wieczoru i spokojnej nocy
Grazyna
Próbuję się w tym problemie jakoś połapać i mam refleksję: czy życie musi być tak skomplikowane?!
OdpowiedzUsuńAle w ostatnim tekście zastanawia mnie jedno zdanie: "Nie zgadzam się z wieloma sprawami w "życiu wewnętrznym i zewnętrznym" i byłoby mi wstyd gdybym je ZAAKCEPTOWAŁ, POGODZIŁ SIĘ z nimi." Tak intelektualnie na to patrząc, to mamy dwa poziomy: jeden: "nie akceptuję jakiegoś X". To w porządku, wszyscy tak robimy, jasne. Ale jest drugi poziom, chyba ukryty: "akceptuję siebie, jako kogoś kto nie akceptuje X" - domyślnie, "gdybym zaakceptował X, nie akceptowałbym siebie..." (czułbym wstyd, itp.). Podwójne wiązanie, klincz. Może problem polega bardziej na tym, że Pan ZA BARDZO akceptuje siebie? jako takiego człowieka, który nigdy nie zaakceptuje X, bo jest ponadto, lepszy, wartościowy i nie zniży się do jakiegoś X, itd. Swoją tożsamość można budować na różnych rzeczach, np. na niezgodzie na coś. To takie dociekania, które mogą nie mieć sensu, bo jak w grę wchodzą silne emocje, które nam kiedyś wbudowano: wstyd, poczucie winy, niższości (wyższości też), to intelektualnie nic tu nie zdziałamy. To uczucia rządzą naszym intelektem, nie odwrotnie. Cóż, mózg gada nami steruje, a kora mózgowa niech sobie filozofuje ;)
Brawo Marek.dziekuje, jestes takim jakim Cie pamietam a nawet LEPSZYM,,,,napewno dzieki wplywowi Grazyny i za to Jej serdeczne dzieki,
OdpowiedzUsuńten wywod jest super. bede miala napewno kolorowe sny i za to Ci dzieki i zycze tego samego ,
Dzisiaj zmarla Karin Stanek,,,nasza mlodosc odchodzi bezpowrotnie
Spokojnej nocy
cd. no no, a to ciekawe z tym podobieństwem, sam muszę to przemyśleć, co to się porobiło... Nie mogę prosić Anonimowego żeby się ujawnił, to niezgodne z zasadami, ale żeby aż taka bliskość poglądów? Chociaż, chyba faktycznie nadajemy na podobnej fali, zdaje mi się, że wiele rzeczy rozumiem między wierszami. A jakby się okazało, że to ja byłem pod Jego wpływem? Historia jak z J.L.Borgesa!
OdpowiedzUsuńcd,
OdpowiedzUsuńwy sie rozumiecie doskonale i dlatego ja czuje sie jak intruz. anonimowy pisze - Może coś ze mną nie tak,ale "ja o niebie a ty o chlebie" . ja chyba nie pasuje do tej piaskownicy,,, no ale co tam weszlam z moimi zabawkami i sprobuje sie bawic razem z Wami,,,chociaz czasami to jest nie takie proste.. Grazyna