czwartek, 26 sierpnia 2010

Porządki

            Nie ukrywam  że, tak jak Ciorana, fascynuje mnie chaos. Mam do niego słabość. Może nie sam chaos, ale bardziej pojęcie, idea chaosu? Nie jestem pewny. Już pisałem, że być może chaos jest największym wyzwaniem dla ludzkiego umysłu. Być może ścianą, od której ten umysł się odbija.
            Chaos jednak byłby pojęciem bezsensownym bez jego brata-bliźniaka, jednojajowego: porządku. Nie ma jednego bez drugiego. Ideę chaosu mamy tylko dlatego, że mamy ideę porządku. I odwrotnie. Porządek wydaje się intuicyjnie prosty. Umiemy go rozpoznawać. Porządek rozpoznajemy „na pierwszy rzut oka” ale nie potrafimy powiedzieć, czym jest. Czy to nie ciekawe? Nie umiemy ująć, złapać zjawiska porządku przy pomocy innego porządku: a to jak mi się wydaje, jest istotą myślenia.
            Jeśli przychodzi do definiowania, analizy, jest jeszcze gorzej. Możemy dziś poczytać z kilkadziesiąt książek na temat chaosu, złożoności, porządku. Naprawdę przejrzałem sporo definicji „porządku”, w pracach filozoficznych, encyklopediach, słownikach. I – rozczarowanie. Tam nie ma żadnych wyjaśnień. Jakieś synonimy, objaśnienia drugo- i trzeciorzędnych  znaczeń słowa, na przykład  „porządek to kolejność w jakiej coś jest ułożone”, albo „porządek to dyscyplina”, itp. To trochę mało. Czuję niedosyt, bo czuję też, że omawiane słowo jest nazwą czegoś o ogromnej wadze, z czym należy się zmagać. Najprostsze rzeczy są najtrudniejsze do zrozumienia.
            Jak rozumieć porządek? Wzór który się powtarza, schemat, układ? Co to właściwie znaczy? Myślę, że w idei porządku są dwa ważne składniki. Jeden to wzór, drugi to powtarzanie. Wzór to jakiś układ. Jaki? Taki, który możemy zapamiętać. Jeśli nawet jest gdzieś wzór, ale tak skomplikowany że go nie pamiętamy, to nie jest porządek, w każdym razie nie porządek dla nas. Nie mam innego wyjaśnienia. Drugi składnik porządku to powtarzalność. Lepsze określenie to regularność. Sugeruje ono regułę, zasadę. Coś się powtarza według pewnej zasady, na przykład  drzewa w tych samych, równych odstępach. Jak się zastanowić, to regularność przechodzi we wzór: wzór to powtarzanie tego samego ileś razy.
            Czyli, porządek to możliwy do rozpoznania przez nas wzór, który się powtarza. Ważne jest sformułowanie „przez nas”. Czyli przez nasze umysły, które są jakie są, może i niezłe ale dość ograniczone, stworzone do pewnych tylko funkcji i działań. A efekt? Pewne porządki rozpoznajemy łatwo, innych wcale. Może być tak, że obok nas, ba, w nas istnieją porządki niewyobrażalnie wysokiego poziomu, a my ich nie możemy pojąć ani doświadczyć. Tak, jak nie czujemy miliardów fal i pól elektromagnetycznych, nie mamy do tego odpowiedniego „zmysłu”. Rozpoznajemy tylko niektóre porządki, może wcale nie te najważniejsze, dlatego żyjemy w takim a nie innym świecie. Naszym świecie. Obok, albo wewnątrz niego  mogą istnieć inne światy. Niedostępne. Przez jeden prosty kabel metalowy można przesyłać na przykład dziesiątki kanałów telewizyjnych, na różnych częstotliwościach. Nasz świat to tylko jedna częstotliwość. A inne kanały? Czyli, świat według UPC? Może kiedyś będziemy kupować określoną rzeczywistość na abonament, na przykład 120 kanałów rzeczywistości w pakiecie, do tego 40 kanałów urojeniowych gratis.
            Istotą naszej postawy wobec życia jest tworzenie lub szukanie porządku. Człowiek, albo jego umysł to maszyna do tworzenia lub rozpoznawania porządku. Ta maszyna ma określoną sprawność (jak wyżej), określone funkcje. Tworzy  albo rozpoznaje tylko pewien zakres lub typ porządku.  Ma swoje ograniczone możliwości i ogromny obszar niemożliwości. Szybowiec może latać w atmosferze, ale nie dolecimy nim na Księżyc. Nasze umysły to szybowce. 
            Ważny jest wniosek z tej sytuacji: nie uporządkujemy świata, tylko jego mały fragment, tylko mały własny ogródek. Więc nigdy nie uporządkujemy chaosu? Nie – ani teoretycznie - jest zbyt  złożony, ani praktycznie – jest zbyt duży. Prawdopodobnie nie uporządkujemy też przeszłości. Jest zbyt dawna i nie możemy do niej powrócić. Jakie są konsekwencje? Przestaniemy szukać porządku? Nie wierzę. Oszalejemy? Może już wszyscy jesteśmy szaleni, to tylko kwestia definicji. Albo? Co robi nasz umysł, skonfrontowany z porządkiem, którego nie może odwzorować, odtworzyć, wykryć? W jakiś sposób się męczy, szuka, wali głową w ścianę.
            I znowu paradoks. Pragniemy porządku, prostoty, przejrzystości. Jeśli mamy nadmiar tego porządku, czujemy się źle, ten nadmiar nas dusi, więzi, chcemy chaosu, odrobinę chaosu! Precz z władzą, niech żyje anarchia, rewolucja. Równość, wolność, braterstwo. Make love not war, itp. Albo gilotyna, nie ma żartów. Jak tu dogodzić takim istotom. Jaki porządek dałby nam szczęście? O ile szczęście to rodzaj porządku – ale może tak, skoro obu szukamy z tą samą zaciekłością. Szukamy jakiejś równowagi, proporcji, harmonii, czegoś o czym nauczał Pitagoras?
            Nie mam nadziei, że uda mi się stworzyć jakąś „koncepcję” porządku, tak samo jak chaosu. Za wysokie progi. Właśnie to, o czym mówię wyżej: nie ta skala. Ale dlatego i jeden i drugi tak pociągają. To jest niezwykłe, że w jakimś momencie trafiamy na pewien przedmiot myślenia, wobec którego jesteśmy, jak wcześniej czy później musimy uznać – bezradni. Inna rzecz, czy do wszystkiego musimy mieć „koncepcje”?
            Turlam sobie różne pojęcia tak jak inni grają w kręgle. Czasem w coś się trafi, częściej nie. Ktoś lubi kręgle albo tenis, ktoś turla i odbija słowa i pojęcia. Czy ten od kręgli musi się tłumaczyć dlaczego w nie gra? Daje mu to przyjemność. Turlanie pojęć daje przyjemność kiedy uda nam się ułożyć jakiś porządek. I nie tłumaczmy dlaczego. Bo dobra odpowiedź nie jest potrzebna. Zresztą jeszcze jej nie wyturlaliśmy.
            Dobre jest to, że do problemów takich jak chaos, porządek i inne jeszcze, możemy wracać jak do ulubionej zabawy, sportu. Tworzenie małych i dużych porządków jako sport? Czemu nie? Tylko zagadki nierozwiązane są zagadkami. Pytaniem jest tylko to pytanie, na które nie umiemy odpowiedzieć.
           
            ***

1 komentarz:

  1. Marku witam po długiej nieobecności. Od miesięcy też mnie nurtuje kwestia porządku. Dzień w dzień zwracam uwagę własny pokój jak go porządkuję, jak go bałaganie. Jeszcze nie tak dawno nie sprzątałem bo nie było takiej potrzeby, a poza tym wszystko wydawało się mieć swoje miejsce. Jednak z potrzeby spróbowania samodyscypliny zacząłem korzystać z chwili i sprzątać regularnie. Dlatego tak zajmuje mnie to zjawisko i wręcz beztrosko bawi - podobnie jak dziecko w piaskownicy wznoszące i niszczące swoje babki. Za każdym razem, jak to się mawia - nim tylko się zorientuję a już panuje nieporządek. Chwila nieuwagi a ustanowiony przeze mnie porządek rozpadał się w pył, samoistnie, poza moją świadomością. Tak jakby porządek miał być tylko tam gdzie jest świadomość, ale już nie za jej plecami. W drodze wolnych przemyśleń mających na celu uchwycenie momentu zagubienia porządku, odkryłem, że może to mieć jakiś związek z wprowadzaniem nowego porządku na już istniejący i okresem adaptacji do niego. Przynosząc nowe przedmioty (np. batonika po którym zostaje papierek) do uporządkowanej przestrzeni, naruszam porządek już istniejący, ponieważ wprowadzam element, który ma niewielkie odniesienie do istniejącego ładu a w związku z tym zagraża mu. Tak w wyniku zderzeń dwóch rodzajów porządku (mnie i batonika oraz przestrzeni mojego skromnie umeblowanego pokoju) powstaje chaos, który manifestuje się jako odpad reakcji zderzenia - papierek. Innym razem - kiedy wypijam wodę butelki mineralnej w jeszcze uporządkowanej przestrzeni, po czym bezinteresownie kładę gdzieś na ziemie generuję nieporządek, bo przecież ta sama butelka jeszcze nie wypita postawiona gdzieś na ziemi przy łóżku - reprezentuje już z sobą pewną formę porządku. Z jeszcze innej strony gdyby położyć pustą butelkę na środku pokoju i traktować ją z szacunkiem należytym uporządkowanym przedmiotom, po pewnym czasie butelka stała by się standardem bez którego nie byłoby mowy o porządku, a być może nawet fetyszem porządku w moim domu. Jedno jest pewne, jeśli chodzi o problematykę porządku, to mam bardzo nieuporządkowane myśli na jej temat. Zwłaszcza gdy zastanowię się nad tym jak bardzo uporządkowana może być myśl, która mówi mi o tym, że mam bardzo nieuporządkowane myśli nt porządku. Co jeśli ta myśl ukrywa w sobie uporządkowaną wiedzę na temat tego nieporządku, no bo przecież skoro sama w sobie mówi nam o tym fakcie - że coś jest nieuporządkowane, to wedle jakiego wzoru porządku myśli, o nieporządku jako idei? Czasami też zastanawiam się nad konsumpcją porządku, przykładowo jak wspominałem o konsumpcji "batonika chaosu": Być może z każdą próbą interakcji z porządkiem jesteśmy narzędziem w rękach nieporządku,chaosu - a z każdą próbą ujęcia chaosu jesteśmy narzędziem w rękach porządku. W konsekwencji nie jesteśmy w stanie dotknąć ani jednego ani drugiego. Rozstrzeleni w otchłani rozciągającej się pomiędzy wiedzą a niewiedzą, pożerani przez cząstki chaosu lub logosu - pożerani przez batonika. To dobra zabawa! Śmieję się z tego, ponieważ zauważam, że nawet pisząc o porządku generuję niemały bełkot. Chciałem się podzielić moim małym nieporządkiem. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.