poniedziałek, 28 czerwca 2010

Pomyślmy, czy(li) stwórzmy

            Ach, jaki stary problem. Od początku świata. Czy na początku było Słowo, które było Bogiem, a później Bóg stworzył niebo i ziemię, i tak dalej? Czy było inaczej? Czy nasze idee – „słowa” - wytwarzają świat? Jesteśmy bogami? Była kiedyś obietnica: będziecie jako bogowie. Czy się ziściła? Jak daleko nam do bycia bogami?
            Wyobraźmy sobie taką możliwość, że świat jest czymś w rodzaju bezkształtnego materiału, chaosem, jakąś nieokreśloną masą, której sensu nie można się dopatrzeć. Jakaś bezsensowna plama, jak w popularnym niegdyś psychologicznym teście Rorschacha. Nasz umysł tworzy określone idee lub zapożycza je, czerpie z zewnątrz i przy pomocy tych idei – form, kształtuje owo bezkształtne tworzywo, w bardziej zrozumiały i ludzki świat. Czyli możemy nie tylko odróżnić idee i formy, ale odwrotnie: pomyśleć, według starożytnej tradycji, o ideach jako formach, w które wlewamy plastyczne tworzywo rzeczywistości. Jest coś w tym platonizmie, choć mało kto w niego dziś wierzy.
            Dla przeciętnego, „rozsądnego” człowieka jest to absurdalne, dla niego rzeczywistość, formy, „już są” i nikt ich nie tworzy. Koń, jaki jest, każdy widzi. Jest to tak zwany realizm naiwny i określenie naiwny może tu być całkiem dosłowne.
            Idee wytwarzają świat. Pomyśl o czymś, a niedługo napotkasz to jako formę na twojej drodze. To nie żarty. Większość z nas ma te doświadczenia. Ni stąd ni z owąd przypominamy sobie jakiegoś znajomego, a za dziesięć minut spotykamy go na ulicy. I tym podobne. C.G. Jung i jego synchroniczność. Diabelska sprawa. Ciemna strona mocy? Istnieje, bo istnieje jej idea?
            Czy myśli stwarzają świat, czy świat stwarza nas? Pytanie moim zdaniem bez sensu. To nieważne. Ważne, że jeśli już coś jest, to czy możemy to zmienić tak, jakbyśmy chcieli? Ważne jest nasze pragnienie, kierunek w którym dążymy, a nie to, czy coś jest takie czy inne. Jesteśmy istotami żywymi. Biologicznymi. Takie istoty są formą energii: jesteśmy wszyscy dążeniami do…  Jesteśmy procesem, parciem w określonym kierunku jak rośliny: ku słońcu, a ich korzenie w głąb ziemi. To biologia. Bios = życie.
            A gdyby jednak uznać, że ponad biologią jest umysł, Nous? Idee tworzą rzeczywistość? Przemyślmy konsekwencje takiego eksperymentu.  Zaprogramowanie naszych umysłów określonymi ideami ma potężne skutki, wcale nie tylko negatywne. Zaprogramowanie źle się kojarzy. Ale samo w sobie jest obojętne. Wszyscy jesteśmy zaprogramowani i nie ma w tym nic złego, może sama myśl o tym jest dla nas nieprzyjemna. Programować można różne rzeczy. Możemy być zaprogramowani czymś w rodzaju „ja jestem lepszy niż on”, „nasz naród jest lepszy niż ich naród” „nasz Bóg jest prawdziwy a ich  - fałszywy”, „nasza partia jest mądra i wspaniała, a ich partia – przeciwnie”.
            Myślenie kategoriami „partia” (czyli część, fragment, podział) jest chore do szpiku kości. To przerażający przykład, jak idee (=ideologie) tworzą świat podziałów i agresji. Skutki takiego myślenia, takich programów są opłakane i wypełniają historię ludzkości nienawiścią, agresją, mordem i cierpieniem. Cóż, tak nas zaprogramowano, tak działamy. Problem nie tkwi w tym, żeby nie być zaprogramowanym, ale jak być zaprogramowanym. Jak się przeprogramować. Czy to potrafimy?
            Podstawowym zadaniem ludzkości jest stworzenie i włączenie w ludzkie umysły takich idei, takich programów, które umożliwią naszemu gatunkowi życie w świecie bez nienawiści. Bez poczucia: Ja jestem – ty nie istniejesz. Ja mam prawo być, ty nie. Jestem lepszy – jesteś gorszy. Żyć w świecie ponad prawami biologii, prawami dżungli.
            Biologia ma swoje DNA, czyli chemiczny projekt, którego rozwinięcie i realizacja tworzy struktury, wygląd i funkcjonowanie organizmów o nieskończonej złożoności. Czy nasz umysł ma swoje symboliczne, myślowe DNA, które stworzy z nas istoty wykraczające ponad biologię, ponad zwierzęcość, ponad prymitywizm? Czy mamy programy, które wyprowadzą nas z dżungli, w której – nie łudźmy się – ciągle żyjemy?
            Jak dotąd, takich programów nie ma. Wszystkie zawiodły. Myślmy, myślmy. Może te programy stworzymy. One gdzieś są w przestrzeni nieskończonego umysłu. Znajdźmy je. A wtedy one stworzą nasz świat. Potrzebujemy takiej utopii. Stwarzanie lepszego świata w myślach – a potem „naprawdę”? Lennon miał rację. Imagine. Imagine. Imagine. Imagine.
            Potem obraz staje się ciałem. Forma jest pustką. Pustka jest formą. Forma jest ideą. Idea jest formą.
            Będziemy jak bogowie. Stworzymy (wypowiemy) Słowo. Będzie to nasze Słowo. A Słowo stworzy Nowe niebo i Nową ziemię. I nowych Ludzi. A ci nowi ludzie będą jako bogowie. Nie, będą bogami.
            Taki jest szkic naszego DNA na wyższym poziomie. Może, jeśli istnieje, DNA Wszechświata przypomina cichy śmiech. Kosmiczny chichot. Na początku był chichot.
            Jeśli o mnie chodzi, utopie zawsze były dla mnie czymś absolutnie fascynującym. I tak mi już zostało do dziś.

            ***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.