niedziela, 4 października 2009

Skąd się wzięły narzędzia?

Wciąż nie mogę się nadziwić wyposażeniu mojej pracowni. Te narzędzia, przestrzeń, ogrom możliwości, kontakt ze światem…To szokuje, jeśli się zastanowić. Tu wszystko można robić. Tyle środków, a jakie cele? Czy to prawda jak mówią złośliwi, że ludzie dzisiaj mają nadmiar środków, a niedostatek celów? Czy mamy pomysły, jak te środki wykorzystać? To też jest pytanie dla pracowni umysłowej. Materiał do obróbki. Tyle jest do zrobienia.
Patrzę na te wszystkie cyfrowe, wirtualne narzędzia: Internet, Yahoo, AOL, Web 2.0, Windows w dziesięciu odmianach, Google, Office, Facebook, LinkedIn, e-bay, Amazon, YouTube, Twitter, Blogger, Outlook, AdSense…. Może wystarczy, nie chodzi o wymienienie wszystkich: chcę pisać krótko, a nie kilka stron.
I teraz chwila zastanowienia. Skąd się te wszystkie narzędzia, środki biorą? Kto je stworzył? Otóż daleko, daleko za morzami jest dziwny kraj, w którym żyją Einakyremanie. I to oni stworzyli przeważająca większość tych rzeczy. Co to za ludzie, dlaczego właśnie oni? Może dlatego, że jest ich dużo? Albo żyją w dużym kraju? Ale dużo więcej jest Chińczyków, Hindusów, Arabów i parę innych narodów, które też mieszkają w dużych krajach i – nic. Nie wymyślają takich zabawek, choć owszem używają ich albo chcieliby. Dlaczego te wszystkie narzędzie praktycznie tworzą jedni ludzie: Einakyremanie?
Einakyremanie mają dużo dolarów, dużo dużych wieżowców, mnóstwo samochodów, odrzutowców, okrętów podwodnych, broni, rakiet, uniwersytetów, superfabryk. Latają na Księżyc i w kosmos.
Jest teoria, że Einakyremanie to genetyczni mutanci: nadmiernie aktywni, ciągle szukający wrażeń, kochający ryzyko, odporni na porażki, pewni siebie, zarozumiali, wiecznie ciekawi. Jak coś nowego osiągną, cieszą się. Jak dzieci.
Daleko, na krańcach Europy, żyją Ycalopi. Ciekawe, że oni właściwie nic nie wymyślili w świecie wirtualnych narzędzi i cyfrowych cudów. No, może parę drobiazgów. Podobno wmyślili wódkę, ale to było dawno i na pewno nie wiadomo. Ycalopi interesują się sobą, swoją przeszłością i tym jak są niedoceniani. Są dumni z tego, że wszyscy dookoła ich bili, gnębili, prześladowali. Co wojna, to przegrana. Powstanie – jedno, drugie, trzecie – klęska. Ważny mecz – przegrany. Mają straszne kompleksy i problemy, dlatego wszędzie głośno krzyczą, że są najlepsi. Trudno im się dziwić. Przecież są. Dlatego inni ich nie lubią: to zazdrość. Logiczne?
Einakyremanów  mało kto lubi i dobrze im tak, słusznie. Ycalopów też mało kto lubi, ale ich nie lubią niesłusznie i dlatego Ycalopi są z siebie dumni. I słusznie.
Ycalopi nie wymyślili Internetu, ale potrafią go znakomicie używać. Uwielbiają zwłaszcza fora internetowe. Wszystko jedno jakie i o czym. Idzie o to, że można się na nich wyładować, obluzgać i opluć wszystkich i wszystko. Nigdzie na świecie Internet nie jest tak ciekawy jak u Ycalopów: wypełniony trucizną, agresją i narzekaniem. Gdyby któryś z Ycalopów wymyślił coś mądrego, coś osiągnął, na przykład prześcignął w czymś Einakyremanów, to niedobrze. Rodacy tak mu popędzą kota, że do końca życia będzie żałował. Co on, myśli że jest lepszy?!
Ycalopi to naród, który zajmuje pierwsze miejsce na świecie jeśli chodzi o narzekanie, malkontenctwo, zrzędzenie. Zawsze mają złote medale w tych konkurencjach. Nie ma na nich mocnych. Są z tego dumni. A kto by nie był?
Skąd te różnice pomiędzy Einakyremanami a Ycalopami? Mówi się że to historia, kultura tak sprawia. Ale co to jest kultura? Czy można ją zmienić? A może nie trzeba jej zmieniać? Po co?
Niech Einakyremanie żyją w tym swoim wirtualnym świecie. Ycalopi usiądą przy wódce i będą wspominać stare dzieje, tragiczne ale bohaterskie i opłakiwać porażki, które ich spotkały dlatego, że są lepsi od wszystkich innych narodów. I tak się będzie toczył światek.
Ja też sobie posiedzę w mojej pracowni i pobawię się gadżetami wymyślonymi przez Einakyremanów. Sam nic nie muszę wymyślać. I tak jestem lepszy od innych. Nie muszę tego udowadniać. Jestem przecież Ycalopem!
Zaraz….miało być o narzędziach, jakie wspaniałe, i tak dalej… a wyszło jakieś zrzędzenie, marudzenie, złośliwości. Co jest, dlaczego?... aaa, jasne. Jestem przecież Ycalopem…

                ***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.