No cóż, stworzyłem sobie pracownię: tu, w tym blogu. Teraz będę musiał pracować i to umysłowo. Może się jakoś rozkręcę, ale najpierw pooglądam pracownię. Czym była kiedyś pracownia – oczywiście „umysłowa”? Popatrzmy na średniowieczne ryciny: ciemna, ciasna, choć często wysoka komnata z małymi okienkami. W niej zamknięty jak ryba w akwarium –jakiś „uczony”. Miał parę książek, jeśli miał kasę były to książki o wartości dobrego BMW. Chyba ich nikomu nie pokazywał: z zazdrości? Ze strachu?
Czym jest pracownia dziś? Pracownia to nie miejsce. To dzisiaj cały świat. Naprawdę.
Ktoś siedzi w parku z laptopem, albo netbookiem. Ale on nie siedzi w parku. On jest w pracowni umysłowej…..Ta pracownia jest wszędzie, jest większa niż słynna biblioteka Babel opisana przez J.L.Borgesa. W każdej chwili mogę sięgnąć po jakąś książkę… nie, nie tylko: po wszystko: każdą informację, obraz, film, wywiad z kimś kogo właśnie chcę posłuchać. Tak, to jest pracownia Babel. Może tak się powinna nazywać, ale chyba nazwa już zajęta?
Czyli, pracownia to miejsce otwarte na wszystko. Nie ma okien: cała jest oknem. Każdy może tu wejść, a ja mogę wyjść do każdego. Można tu pracować razem w jakiejś grupie ludzi.
Ta otwartość prowokuje: chyba nie będę mógł się powstrzymać, żeby nie reagować na to co „za oknem”. Po prostu świat jest zbyt ciekawy. Nie można się zamknąć i rozważać swoich małych problemów. Fakt że zakładam bloga mówi, że już podjąłem decyzję: „pracować” w świecie, a nie poza nim. Ale na co reagować? Nad czym pracować? Przecież nie nad wszystkim. Czyli zadanie: dopracować się pomysłu na to, nad czym warto pracować. Będzie chyba ciężko. Ale gram dalej, to dopiero początek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.