poniedziałek, 26 kwietnia 2010

Proponowanie

            Są ludzie, którzy nie zrobią niczego, jeśli ktoś im tego nie „zaproponuje”. Jest ich niewielu, na szczęście, bo to nieszczęście dla nich, że w ogóle są. Chyba ktoś im kiedyś zaproponował bycie, a tacy ludzie z reguły nie odmawiają. Więc są. Pożytku z nich nie ma żadnego, bo nawet gdyby mieli mnóstwo talentów i kompetencji, nie zrobią nic. Ani dla siebie, ani dla innych. Chyba, że ktoś im coś zaproponuje. Ja proponuję dla takich ludzi nagrobek. »Tu leżę ja, J.A. Byłem głodny. Nikt mi nie zaproponował, żebym coś zjadł. Umarłem z głodu. Wspomnij mnie i zaproponuj coś«.
            Ciekawe, że słowo „propozycja” jest podobne (z przedrostka) do słowa „proaktywność”, czyli skłonność do inicjatywy, bycia spontanicznie aktywnym, samodzielnym w działaniu. Proaktywni na szczęście nie czekają na propozycje, robią coś nieproszeni. Czasem skutki są dobre, czasem gorsze. Ale nie robienie nic, czekanie na propozycje to coś jak żebranina uprawiana przez młodego, zdrowego, silnego i zdolnego człowieka. Albo i gorzej. Jeśli ktoś mnie prosi o parę złotych, mogę to znieść, i zazwyczaj daję. Ten żebrak jest aktywny. Jeśli ktoś mówi, że czegoś nie zrobił, bo nikt  mu nie proponował, robi mi się niedobrze.
            Wybieram żebraków. Są proaktywni i nie czekają na propozycje. Sami proponują. Lepszy zaradny żebrak, niż gamoń, żyjący wygodnie dlatego, że miał w życiu szczęście. I pieniądze. Najczęściej cudze.

            ***

1 komentarz:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.