poniedziałek, 15 lutego 2010

Regulacja wyschłych rzek

            Obserwuję smutne zjawisko społeczne w ogromnej skali, występujące chyba na całym świecie. Dokładniej, w relacjach między krajami „rozwiniętymi” a „rozwijającymi się” (czytaj niepoprawnie politycznie: zacofanymi) ale też w krajach drugiej ligi kulturowej i ekonomicznej, jak Polska. Społeczeństwa takie obserwują bardziej rozwinięte kraje z zazdrością, poczuciem niższości alba często tak zwanym resentymentem: potępieniem i niechęcią, pod którą ukrywa się zazdrość. Chcielibyśmy to, co wy macie, ale nie możemy, więc was trochę oplujemy i będzie lżej.
            Przykłady: budowanie bibliotek z tradycyjnymi książkami, kiedy ci „rozwinięci” budują światłowody i łączność satelitarną. Budowanie fabryk samochodów spalinowych, kiedy rozwinięci pracują nad elektrycznymi i starają się wyrzucić te fabryki gdzie pieprz rośnie (albo na przykład kartofle); zakładanie uniwersytetów w stylu średniowiecznym, kiedy rozwinięci zakładają nowoczesne laboratoria high-tech i wirtualne sieci edukacyjne; produkcja komputerów, kiedy rozwinięci produkują zaawansowany software; fabryki telewizorów, kiedy rozwinięci pracują nad holografią i nowymi mediami; szukanie węgla i ropy, kiedy rozwinięci pracują nad „zimną fuzją” albo tanią energią słoneczną. Tam Google i wikinomia, tu zjazdy egzorcystów
            Druga liga. Zawsze dumni z siebie, jak to gonią rozwiniętych i zawsze krok do tyłu. Przypomina to bardzo dosłownie osła, któremu do grzbietu przywiązano tyczkę z marchewką. Osioł sięga po marchew i idzie do przodu a przy okazji coś ciągnie. Nie wie tylko, że w ten sposób nie zmniejszy dystansu do marchwi: musiałby sobie odwiązać kij od grzbietu. Albo przestać patrzeć na marchewkę i popatrzeć na coś, co leży kawałek przed nim na drodze. Osły tego nie potrafią. Dlatego są osłami. Nie rozumieją swojej sytuacji.
            Strategia osła, tak jak strategia „zacofanych” polega na tym, aby patrzeć na przykłady, które im pokazują „rozwinięci”. Uczeni na „zacofanych” uniwersytetach pracują nad problemami, których rozwiązanie można znaleźć w Internecie. Jeśli wymyślą koło, są z tego dumni. Że koło już wymyślono? I co z tego? Ale my też potrafimy. Ci z drugiej ligi patrzą na tych z pierwszej i widzą ich osiągnięcia. Nie widzą jednego: że to, co „pierwszoligowcy” im pokazują, to zawsze mniej niż to, co będą mieli za chwilę. To marchewka. Tamci  patrzą poza marchewkę, naprzód. Już mają coś lepszego, ale pokażą nam to wtedy, kiedy my goniąc za marchewką, podciągniemy trochę do przodu ich wózek.
            To jest zasadnicza różnica w strategii działania: różnica między kreatywnością a imitacją. Championi tworzą, przekraczają, prowadzą. Naśladowcy imitują. Regulują wysychające rzeki i budują na nich tamy. I tak toczy się światek. Nie można dwa razy wymyślić koła, na którym ten światek się toczy. Nic na to nie poradzimy. Świat jest relacyjną dżunglą: jeśli A jest większe od B, B jest mniejsze od A. Zawsze jest ktoś pierwszy. Wszyscy pozostali są już tylko drudzy. Gdyby ci drudzy to zrozumieli, może daliby sobie szansę, aby być kiedyś pierwszymi. Ale my wolimy wpatrywać się w marchewkę. Cóż, wyżej siebie nie skoczysz.
           
            ***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.