niedziela, 14 listopada 2010

Plankton (i wieloryby)

            Metafory są świetnym środkiem ujmowania rzeczy trudnych, złożonych, niezrozumiałych. Kiedy mówimy o społeczeństwie, państwie, dużych organizacjach, używamy metafor, które dają nam poczucie że coś z tego rozumiemy. Że to złożone i niepojęte jest jak… tu wstawiamy metaforę. Ja użyję takiej: popatrzmy na ludzi – na życie – jako ocean w którym pływają różne stworzenia. Najbardziej widoczne z nich to wieloryby. Potężne bestie, lewiatany (tak to chyba nazywał filozof Hobbes?), a wokół nich plankton, którym się żywią wieloryby.
            Wielorybów jest mało, może kilka tysięcy? Powiedzmy, jeden procent? Wystarczy. Wieloryby żywią się planktonem. Plankton – to my. Dryfujemy bezmyślnie po oceanach. Malutkie, mikroskopijne stworzonka o tycich móżdżkach, które niewiele rozumieją i niewiele potrafią… To naprawdę nieważne. Plankton nie potrzebuje rozumu. Tak jak trawa dla bydła, plankton jest pokarmem. Spożywają go (nas) wieloryby, stosując przy tym przeróżne manipulacje, megamanipulacje, rzeczy zbyt duże abyśmy je widzieli.  
            Plankton, jak mrówki, ma za małe móżdżki (może nie ma ich w ogóle) aby zauważyć i pojąć co robią wieloryby. Wieloryby i ich działania są za duże żeby je zobaczyć. Wieloryby nawigują starannie po morzach i ocenach, tworząc plany i metody zagarnięcia jak największej liczby planktonu. Zjadanie planktonu to ich misja i podstawowe zadanie, któremu poświęcają wszystko.
            Wieloryby są mistrzami w stosowaniu efektu skali. Przykład: stosując nieskomplikowane manipulacje, medialne sztuczki, łagodne pranie mózgów i kształtowanie opinii publicznej (planktonicznej?) od jednego planktona (mnie, Ciebie, itd.) wieloryb rocznie wyciąga na przykład 10 groszy (centów, pensów, nieważne, wieloryby się tym nie przejmują, waluty nie mają znaczenia, liczy się suma). Czy plankton się tym martwi, oburza? Skąd? Co to jest 10 groszy roczne? Wieloryb liczy: 10 groszy razy 6 miliardów (przybliżona liczba planktonu). Wynik: 600 000 000 złotych. To się nazywa efekt skali. Wieloryby to potrafią. Doskonale rozumieją relacje między nimi i planktonem. Potrafią je wykorzystać. Plankton nawet tego nie zauważa.
            Pytanie które dręczy pewien, chyba dość spory, procent planktonu: jak być wielorybem? Wielorybem chyba trzeba się urodzić. Choć jest teoria, że jeśli jakiś plankton zaczyna się żywić, zamiast bakteriami i innym drobiazgiem – innym planktonem, to stopniowo, powoli może zamienić się w wieloryba. Czyli sztuka życia to umiejętność wykorzystania bliźniego swego jako pożywienia, kogoś, kogo można połknąć i strawić. Rodzaj reklamy: zjadaj bliźniego swego. Albo, w zwięzłej katechizmowej formie: „zjedz bliźniego swego, zajmiesz miejsce jego.” Jedz plankton. Będziesz duży. Będziesz wielorybem. A wtedy żaden plankton ci nie podskoczy. Liczyć się będą tylko inne wieloryby.

            ***      

1 komentarz:

  1. Witam
    Wreszcie!! W zalewie ciągłego powtarzania że tylko praktyczne jest dobre a teoria jest dla niedostosowanych wreszcie ktoś dobrze opisał po co jest coś takiego jak metafora. To o pierwszej części wywodu.
    Co do drugiej parę spostrzeżeń:
    1. Wspomniane łagodne pranie mózgu socjologowie nazywają przemocą symboliczną ewentualnie zwracają uwagę na zjawisko ukrytego programu. Oba pojęcia fajnie opisują to co się dzieje w różnego rodzaju organizacjach
    2. Co do części drugiej: owszem plankton czy mrówki są relatywnie głupie w p o j e d y n k ę natomiast grupą wykazują cechy inteligencji. Stad schodząc na poziom społeczny ludzie w pojedynkę są bezbronni wobec wielkich organizacji ale już obywatelskie społeczeństwo sieciowe....
    Reasumując moja argumentacja ma luki ale pisane na gorąco warte jest wybaczenia. Ponadto składam zamówienie ludowe na więcej refleksji na temat relacji teorii i praktyki

    Paweł Kocoń

    PS: o co chodzi z tym "wybierz profil"

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.