sobota, 17 lipca 2010

Ubezwłasnowolnienie

            Po świecie krąży widmo. Jest słabo widoczne, prawie przezroczyste. Posuwa się powoli, ale systematycznie rośnie. Jak delikatna, ale lepka mgła zajmuje coraz większe obszary. Widmo nazywa się dość niezgrabnie: ubezwłasnowolnienie. To określenie mało ważne. W rzeczywistości widmo używa wielu innych imion, bardziej przyjaznych, lepiej brzmiących. Takie imiona to „bezpieczeństwo”, „pomoc”, „opieka”, „wsparcie”, „edukacja”, „rozwój” i wiele innych.
            Jesteśmy pozbawiani wolności pod pretekstem zapewniania nam bezpieczeństwa, opieki, zdrowia, dobrego humoru, szczęścia, sensu, wygody: czego tylko chcemy. Wszystko jest na wyciągnięcie ręki. No, telefonu, maila, Internetu. Wszystkim co możemy robić w życiu zajmują się fachowcy, eksperci, specjaliści. Trening, coaching, mentoring….. infantylizacja ludzi ”dorosłych” i  ich życia. Nie masz czasu na zakupy? Może nie wiesz co kupić? Pomogą ci „shopperzy” – zrobią zakupy za Twoje pieniądze i wezmą za to twoje pieniądze (odrobinę, naprawdę). Nie wiesz gdzie jechać na wakacje? Specjalista ci pomoże za niewielką opłatą. Skieruje cię do właściwego miejsca we właściwym czasie.
            Specjaliści powiedzą ci co lubisz, a czego nie. Jaki sens ma twoje życie. Wyćwiczą cię w podejmowaniu trudnych decyzji etycznych. Zastąpią cię w roli ojca, matki, męża, żony, kochanki, itd. Wszędzie pomocnicy, „helperzy”, „trenerzy”. Uczą nas wypoczynku, gimnastyki, jedzenia, seksu, oddychania, przyjdzie kolej na trenerów od sikania, robienia kup, pocenia się, kaszlu, pierdzenia, kichania. Przy jakimkolwiek problemie z płaczem rzucamy się w ramiona zawodowych pocieszaczy – pomagierów. Karierę robią takie zajęcia jak „terapeuci”. Terapeuci zajmują się wszystkim. Nie korzystać z usług terapeuty to dziś obciach.
            Tysiące ludzi są  zdolne bez wahania oddać prawo do interpretowania świata i własnego życia, działania, innym ludziom – „fachowcom”, „duchowym” i fizycznym przewodnikom. Dzisiejsze niewolnictwo jest subtelne, humanitarne. Jest niezwykle „edukacyjne” – kształci nas dla naszego dobra oczywiście, we wszystkim co możliwe… i jest piekielnie skuteczne. Skuteczne w robieniu z nas infantylnych idiotów. Bezmyślnych dzieci.
            Może kiedyś oprzytomniejemy. Zapytamy co myśmy właściwie robili w życiu? Gdzie nasze życie się podziało? No tak, zleciliśmy je fachowcom od życia. A co teraz? Chcemy jeszcze trochę pożyć, na własną rękę. I mamy problem. Ale poradzimy sobie. Trzeba znów, ostatni raz, wezwać terapeutę. On z nas zdejmie ostatecznie ciężar zwany „prawdziwym  życiem.” Za niedużą opłatą.
           
            ***

2 komentarze:

  1. Sam sobie strzelasz w kolano :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Simulacrum ot co, nie masz potrzeb? Spokojna głowa nasi specjaliści od socjotechniki wszczepią ci takowe

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.